Niezliczone są sytuacje, gdy jadąca spokojnie osoba pada ofiarą lekkomyślnego kierowcy. Niestety może się to skończyć różnie, biorąc pod uwagę nawet najgorszy scenariusz. Często też jeden mały czynnik zaważa o tym, że potencjalnie bardzo poważny wypadek okazuje się dużo mniej niebezpieczny.

Z tą drugą opcją mamy do czynienia w poniższym filmiku. Kierowca auta z rejestratorem porusza się spokojnie swoim pasem. Gdy dojeżdża do skrzyżowania, z naprzeciwka ze sporą prędkością nadciąga Ford Mustang. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kierowca sportowego auta traci nad nim kontrolę, a pojazd sunie prosto na auto nagrywającego. Tragedia jest na wyciągnięcie ręki, bo czasu na ominięcie mknącego bez kontroli samochodu już nie było.

Na szczęście tego czarnego scenariusza udaje się uniknąć zupełnym przypadkiem. Pomiędzy oba autami znalazła się latarnia, w którą uderza Mustang. Oczywiście latarnia ulega zniszczeniu, a znajdujący się na niej znak odrywa się. Najważniejsze jednak, że zatrzymuje samochód. W pojazd nagrywającego uderza jedynie kilka niewielkich odłamków.

Opis filmu nie zdradza szczegółów dotyczących zniszczeń i ewentualnych rannych. To zdarzenie jednak pokazuje, jak cienka jest linia między spowodowaniem tragedii a jedynie uszkodzeniem rzeczy materialnych. O szczęściu może tu mówić zarówno nagrywający, jak i sprawca tego zdarzenia. Ten drugi nie poniesie konsekwencji związanych z ewentualnym spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu u innych osób, choć powinien ponieść poważne konsekwencje bezmyślnego dodawania gazu w mocnym amerykańskim tylnonapędowym samochodzie.