Były to dziwne zakupy, np. zestawy do gier, kupiliśmy również kilkanaście smartwatchy po ok. 1700 zł, kamerki do selfie, słuchawki po 1500 zł. Wbrew pozorom nie jest to przyznanie się do winy osoby siedzącej na ławie oskarżonych, tylko oświadczenie pełniącego obowiązki szefa GITD Alvina Gajadhura, wygłoszone na antenie rządowej telewizji.

Do nadużyć dochodziło – ma się rozumieć – za czasów poprzednika, czyli Tomasza Połcia. Ten odgryza się i też składa zawiadomienia do prokuratury. Działalnością GITD za poprzedniego kierownictwa interesuje się Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Wcześniej obecnemu szefowi GITD, do niedawna rzecznikowi tej instytucji, o nieprawidłowościach w firmie najwyraźniej nie wypadało mówić. Obecnie mówi chętnie i dużo, a wyznaniom towarzyszą widoczna ulga i uśmiech na twarzy.

Jako rzecznik „krokodyli” Alvin Gajadhur bronił swojego przełożonego m.in. przed zarzutami o drastyczne łamanie przepisów ruchu drogowego: Doszło do manipulacji, której celem jest zdyskredytowanie p. Tomasza Połcia w oczach opinii publicznej oraz podważenie dokonań jego kilkunastoletniej pracy na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego (cyt. za NaTemat.pl).

Gdy było trzeba, rzecznik GITD, a obecnie szef, tłumaczył, że wykorzystywanie pościgowego, autostradowego radiowozu inspekcji do wożenia się po mieście było tylko „tymczasowe”, do momentu instalacji w nim wideorejestratora. Z poświęceniem wyjaśniał, że nowe meble do urzędniczych gabinetów są potrzebne, gdyż stare się wysłużyły: Niektóre mają nawet cztery lata, choć są też i takie, które pochodzą ze starej siedziby inspekcji przy ulicy Chałubińskiego (cyt. za gazetaprawna.pl).

Alvin Gajadhur jako rzecznik GITD od 2002 roku, czyli prawie od początku istnienia tej instytucji, nigdy wcześniej nie wyrażał publicznie wątpliwości dotyczących legalności i rzetelności działań kierownictwa tego urzędu. A wątpliwości było sporo, osiągnięć mało.

Spowiedź Alvina Gajadhura była niewątpliwie potrzebna – grzesznikowi przyniosła ulgę i oczyściła sumienie, zaś pełni wiary widzowie TVP Info zyskali pewność, że teraz GITD będzie żyć skromnie, bez wielotysięcznych nagród przyznawanych przez kierownictwo dla kierownictwa, zaś instytucja będzie działać skutecznie i zgodnie z prawem, czyli inaczej niż dotychczas.

Tylko nieliczni będą się dziwić, że szefem firmy jest facet, który pracował w niej prawie od początku na stanowisku rzecznika i przez lata nie zauważył, że źle się dzieje. Brak spostrzegawczości na wysokich stanowiskach to poważne obciążenie. A jeżeli osoba widzi i ma świadomość, że łamane jest prawo, to powinna donieść o tym, nie czekając, aż złego szefa „posuną”, prawda?

Naszym zdaniem

Publiczne pranie brudów instytucji zajmującej się ochroną prawa i porządku rujnuje resztki jej autorytetu, ale może oczyści atmosferę. Jeśli jako rzecznik mówiło się o firmie tylko dobrze, to... teraz może warto uderzyć się też we własne piersi.