Mniej przycisków i pokręteł, więcej dotykowych ekranów i wszelkiej maści czujników – oto przyszłość obsługi aut według specjalistów z VW. Czy nie okaże się to jednak zbyt skomplikowane dla przeciętnego kierowcy? Inżynierowie zapewniają, że kierowca nie będzie się musiał uczyć niczego nowego i każdy, kto obsługuje smartfona bez trudu da sobie radę. „W żadnym wypadku nie chcemy wychowywać kierowców i oferować im urządzeń, których obsługi będą się dopiero musieli uczyć” – mówi szef rozwoju VW Heinz-Jakob Neusser.

Co to w praktyce oznacza? Czy już niedługo za kierownicami nowych Volkswagenów będziemy mogli zobaczyć żywo gestykulujące osoby? Obsługa urządzeń pokładowych nie będzie wymagała takich teatralnych umiejętności. Gesty w tym wypadku będą oznaczały np. zbliżenie dłoni do ekranu i przesuwanie palcem w powietrzu, by wybrać odpowiednią funkcję z menu. Ale to nie wszystko – dach będzie się otwierało poprzez poruszenie głowy do tyłu, a boczne szyby – lekko w bok. Inżynierowie VW milczą na razie, co będzie gdy system źle zinterpretuje polecenia kierowcy.

Właśnie z tego powodu nie zapowiada się, by w najbliższej przyszłości w ten sposób można było obsłużyć systemy wpływające na bezpieczeństwo jazdy. Poza tym nie należy zapominać, że jest to samochód koncepcyjny, w którym wszystko co się dało jest obsługiwane przez system gestów. W autach produkcyjnych byłoby to po prostu niepraktyczne. „Nasz Golf R Touch to tylko pokaz możliwości” - dodaje Neusser.

Do tego dochodzi sprawa kosztów. Dziś cały, rozbudowany system sensoryki jest dużo droższy od przycisków i pokręteł, ale VW zapowiada, że gdyby zdecydowano się na produkcję seryjną tego typu urządzeń, w ciągu kilku lat koszty nie stanowiłyby problemu.