Volkswagen Golf to jedno z najbardziej popularnych aut kompaktowych. U nas lepiej się sprzedają tylko Skoda Octavia i Opel Astra. Nic więc dziwnego, że jesteśmy ciekawi, co nowego niemiecki koncern pokaże w odświeżonej wersji swojego rynkowego hitu. Tym bardziej że jednocześnie prezentowane są wszystkie wersje: od 3- i 5-drzwiowego hatchbacka, poprzez Golfa GTI oraz GTE aż po wariant kombi.
Najważniejsze rozwiązania, które zastosowano w Golfie siódmej generacji po liftingu, to nowy silnik 1.5 TSI Evo z systemem odłączania cylindrów, sterowanie pokładowym systemem multimedialnym za pomocą gestów oraz największy w klasie – według Volkswagena – 9,2-calowy ekran tegoż systemu. Niemcy podkreślają przy tym, że sterowanie za pomocą gestów (np. ruchów ręką) to nowość w gronie aut kompaktowych.
Elektronikę zostawmy jednak na później, bo i tak niewielu klientów
wybiera jej najbardziej rozbudowany wariant, który kosztuje krocie. Ważniejsze są wszak silniki. W gamie znajdziemy jeden, zupełnie nowy: 1.5 TSI o mocy 150 KM – ma on możliwość odłączania cylindrów w przypadku, gdy nie są potrzebne pełne osiągi i dzięki temu oszczędza paliwo lub – jak ktoś woli – zmniejsza emisję dwutlenku węgla. Moment obrotowy tego silnika to pokaźne 250 Nm dostępne już przy 1500 obr./min. Jak w turbodieslu. Niedługo pojawi się też wariant BlueMotion silnika 1.5 TSI, o mocy 130 KM. Warto dodać, że to wyraźny „upsizing”, czyli zwiększenie pojemności skokowej. Wcześniej jednostki zbliżonej mocy miały pojemność 1,4 litra.
Dobrą nowiną dla entuzjastów hot hatchy jest fakt, że wzrosła też moc jednostki napędzającej doskonale sprzedającego się Golfa GTI. Teraz 2-litrowy silnik z turbo ma 230 KM w standardowej wersji (czyli o 10 KM więcej niż dotychczasowy model) oraz aż 245 KM w wariancie GTI Performance (wzrost o 15 KM). Szkoda tylko, że nie podano jeszcze osiągów mocniejszych GTI.
W końcu Volkswagen informuje też, że zmodernizowana, 7-biegowa przekładnia DSG będzie stopniowo zastępować starszą 6-biegową, dwusprzęgłową skrzynię we wszystkich wersjach Golfa. Nowy automat zmniejsza zużycie paliwo oraz działa płynniej niż dotychczasowy.
Oczywiście zmieniła się też stylizacja nadwozia Golfa, choć modyfikacje te są znakomitą podstawą do stworzenia tak lubianej przez dzieci zabawy w „znajdź dziesięć szczegółów”. Te detale to nowy kształt zderzaków z przodu i z tyłu, LED-owe tylne lampy w topowej wersji oraz reflektory o nieco innym niż dotychczas kształcie. W Golfie nie będzie też już ksenonowych świateł – zamiast nich pojawią się w pełni LED-owe. Oczywiście tylko w najwyższych wersjach wyposażenia lub jako opcja.
Teraz czas na elektronikę. Wspomniane już sterowanie pokładowymi multimediami za pomocą gestów to nie jedyna nowość. Inną jest cyfrowy zestaw wskaźników, taki jak „virtual cockpit” w samochodach Audi. Tradycyjne zegary wyświetlane są na 12,3-calowym, kolorowym ekranie o rozdzielczości 1440 x 540 pikseli. Można na nim oglądać także m.in. mapy nawigacji, informacje z komputera pokładowego, czy też ustawienia systemów wspomagających kierowcę. Takie „zegary” to oczywiście opcja w Golfie.
Na liście dodatków znajdziemy też mnóstwo systemów zwiększających bezpieczeństwo. To m.in. adaptacyjny tempomat wraz z kompletem funkcji włączających awaryjne hamowanie w niebezpiecznych sytuacjach, ale także system rozpoznawania znaków drogowych, utrzymywania pasa ruchu, czy też wykrywania aut znajdujących się w martwym polu bocznych lusterek. Znajdziemy też systemy, które wpływają na komfort. Przykładowo to układ ułatwiający jazdę w korkach, w praktyce stanowiący połączenie aktywnego tempomatu i asystenta pasa ruchu – przy niewielkich prędkościach pozwalają one zdjąć ręce z kierownicy, a samochód samodzielnie zwalnia, przyspiesza i kieruje.
Wszystkie te nowinki, które znajdziemy w odnowionym Golfie, na pewno wpływają na jego atrakcyjność, ale o rewolucji, jakiej się spodziewaliśmy, nie ma mowy. Przykładowo, brak informacji o nowym superoszczędnym litrowym silniku z powiększonym alternatorem – to taka hybryda „light”, jakie spodziewało się w odnowionym Golfie wielu ekspertów branży motoryzacyjnej. To, co mamy, to zwykły lifting, w ramach którego wprowadzono nowe silniki, nieznacznie zmieniono wygląd nadwozia, dorzucono trochę nowinek technologicznych. Na większe zmiany musimy więc poczekać do prezentacji Golfa ósmej generacji.