„Teren prywatny. Kategoryczny zakaz korzystania z podjazdu przez policję i kontrolowania na nim kierowców” – tabliczka z taką treścią pojawiła się na płocie jednego z domów w małej wsi Polanówka przy drodze Lublin-Bychawa. Według dziennikarzy Dziennika Wschodniego, tabliczkę wywiesił właściciel posesji na prośbę sąsiadów, którzy byli zirytowani częstymi kontrolami prędkości.

Okazuje się jednak, że taki zakaz może nie zadziałać. Według rzecznika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, w przypadku, gdy podjazd znajduje się w pasie drogowym, funkcjonariusze nie muszą się pytać o zgodę, by na nim zatrzymać radiowóz.

Często są miejsca niebezpieczne, jednak nie ma dobrej lokalizacji do przeprowadzenia kontroli. Dlatego korzystamy z prywatnych podjazdów do posesji. Nierzadko właściciele wręcz nas zapraszają do kontroli, bo widzą jak kierowcy jeżdżą – tłumaczył się w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim rzecznik lubelskiej komendy policji.

Od 7 listopada policja zyska nowe przywileje

Niebawem jednak mundurowi nie będą mogli ustawiać się nawet tam, gdzie jest to zabronione. 7 listopada wejdą w życie nowe przepisy, które rozszerzą ich uprawnienia. Zgodnie z nowym rozporządzeniem, policjanci będą mogli korzystać z miejsc, w których postój pojazdu jest zabroniony. I nie chodzi o przysłowiowe krzaki, ale np. o miejsca wyłączone z ruchu i objęte zakazem zatrzymywania.

Co to oznacza w praktyce? Drogówka będzie mogła ustawiać się na pobocza wzdłuż linii ciągłej, na chodnikach albo na obszarze wyłączonym z ruchu, oznaczonym odpowiednim znakiem poziomym. To samo dotyczy zatok przystanków autobusowych (poza godzinami kursowania autobusów). Co więcej pozwolenie na „łamanie przepisów” zyskały też inne służby: Inspekcja Transportu Drogowego, Służba Celno-Skarbowa, Inspekcja Ochrony Środowiska czy Straż Graniczna.