Zapamiętamy Go jako człowieka zawsze uśmiechniętego. Włocha, który wspaniale mówił po polsku. Miał dwie ojczyzny, ale Polsce oddał serce. Tutaj poznał swoją żonę Annę i tu osiedlił się na stałe.

Jego romans z Fiatem był jak nieco przypadkowy. Rozpoczął od odpowiedzialnej pracy przy uruchomieniu fabryki w rosyjskim Togliatti, a po powrocie do Włoch trafił do nowego sektora samochodów użytkowych, by awansować na szefa działu Europy Wschodniej. W 1978 roku został przedstawicielem Fiata w Polsce.

Był wielką osobowością. Uczestniczył we wszystkich rozmowach związanych z włoskimi inwestycjami w Polsce. Walczył jak lew, by Włosi kupili fabryke w Tychach i tutaj ulokowali produkcję swoich najnowszych modeli samochodów.

Śmiało można powiedzieć, że rozwój Fiata w Polsce był jego życiową pasją. Dla swojej ukochanej firmy oddał wiele lat życia i zawsze był przekonany o swoich racjach. Z tego powodu włoscy partnerzy-koledzy nie lubili z nim negocjować. On nade wszystko przedkładał polskie interesy i prawie zawsze przekonywał swoich rodaków do inwestowania w Polsce.

Był przyjacielem dziennikarzy, zawsze chętnie udzielał wywiadów, a co najważniejsze zawsze potrafił wyczerpująco odpowiedzieć na kazde nawet najtrudniejsze pytanie.

Z żalem polska motoryzacja żegna Wielkiego Włocha, który stał się Polakiem i na stałe wpisał się do historii.