W przyszłym roku zrobi się naprawdę gorąco, jeśli chodzi o kompakty. Mercedes wypuści kolejną, trzecią już generację klasy A, a BMW na początku 2019 roku pokaże serię 1, przestawioną z tylnego napędu na przedni. Niewiele zabrakło, żeby 2-drzwiowa seria 2 też pożegnała się z klasycznym układem napędowym, ale Klaus Fröhlich, członek zarządu i szef ds. rozwoju, uderzył pięścią w stół i zaprotestował. W efekcie przedni napęd otrzymają tylko: seria 1, X1, X2, seria 2 Gran Coupé i seria 2 Active Tourer (system 4x4 będzie dostępny opcjonalnie). Natomiast posiadacze serii 2 coupé i cabrio nadal będą mogli cieszyć się efektownymi drifterskimi popisami na zakrętach. Ze względu na – mówiąc delikatnie – umiarkowany popyt seria 2 Gran Tourer oraz trzydrzwiowa seria 1 zostaną wycofane z oferty.

BMW z Toyotą i Jaguarem?

BMW serii 1
BMW serii 1

Skrót FAAR w BMW oznacza nową przednionapędową architekturę. Z tej samej techniki skorzysta oczywiście także Mini. Marka ta miała naprawdę imponujący start, ale obecnie prace nad nowymi konceptami idą jak po grudzie. Według nieoficjalnych doniesień FAAR mogłaby wykorzystać również Toyota, a niewykluczone, że także Jaguar Land Rover. Skąd takie zainteresowanie firm tak różnych pod względem profilu produkcji? Anglicy potrzebują szybko zastąpić przestarzałą platformę Forda, a do tego w ofercie muszą pojawić się oszczędne auta z niską emisją CO2, żeby zrównoważyć ofertę paliwożernych terenówek i SUV-ów. W przypadku Toyoty chodzi o kontynuację i rozszerzenie współpracy z BMW, która do tej pory obejmowała supersamochody (nie upubliczniono jeszcze jej efektów).

Nową „jedynkę” BMW obdaruje wyższą mocą. Benzynowa jednostka 2-litrowa będzie rozwijała teraz 272 KM – o 40 koni więcej niż dotychczas. Podwójnie doładowany silnik M-Performance otrzyma 340 KM. Najgorętsza wersja typoszeregu S48 osiągnie moc dumnych 408 koni. Najmocniejszy 2-litrowy diesel z dwoma turbinami (TwinTurbo) będzie rozwijał tylko 240 KM. Coraz większą rolę ma za to odgrywać bardziej kompaktowa 3-cylindrowa jednostka 1.5. W wersji wysokoprężnej motor otrzyma 122 zamiast 116 KM, a w benzynowej – 143 zamiast 136 KM.

Jeśli wszystko dobrze pójdzie, BMW chce produkować rocznie 150 tys. „jedynek”, licząc łącznie z zarezerwowanym dla Chin 4-drzwiowym sedanem. Nowo planowana seria 2 Gran Coupé ma przynosić rocznie ok. 60 tys. zamówień i mniej więcej tyle samo – zapowiadane na początek 2018 roku X2. Popularniejsze staną się Active Tourer i X1, które ze względu na duże zainteresowanie będą powstawały także w holenderskiej fabryce Nedcar w Born (do tej pory wytwarzano tam wyłącznie modele Mini). Dla porównania: Mercedes rozdzieli do 2019 roku miejsca produkcji rodziny swoich pojazdów między 8 fabryk.

Oczywiście, BMW i Mini nie mogą odpuścić napędów hybrydowych. Zadecydowano, że w tej klasie pojazdów będzie chodziło o tzw. soft-hybrydy z 15-kilowatowym elektrycznym silnikiem wspomagającym (70 Nm).

Nikogo chyba nie dziwi to, że podobne rozwiązania zamierza w klasie A stosować Mercedes. Dostarczane przez Renault podstawowe silniki 4-cylindrowe o pojemności od 1,2 do 1,3 litra rozwijają od 109 do 163 KM, a więc nieco ponad poziom BMW. Dwulitrowy benzyniak, którego znamy z obecnego A 250 (218 KM), w następcy ma osiągać moc 231 KM.

Mercedes klasy A zawsze z soft-hybrydą

Mercedes klasy A
Mercedes klasy A

Między A 250 i A 45 AMG Mercedes chce pozycjonować A 40, które – zupełnie przypadkowo, oczywiście – będzie miało 340 KM, a więc tyle, co seria 1 M Performance. Do topowej klasy A AMG szykuje nową jednostkę R4, która rozwinie nawet 470 KM i 500 Nm – bez efektu boost i wspomagania hybrydą. W dieslach też zmiany: A 200 d otrzyma 150 zamiast 136 KM, a A 250 d – 194 KM (wcześniej 177 KM).

Nowością w portfolio rodziny klasy A będą: sedany (łącznie z wersją przedłużaną do Chin i USA), GLB (bardziej rustykalna pochodna GLA) i dwa warianty z alternatywnymi napędami. I choć już następne GLA będzie miało powiększoną przestrzeń w środku, to jednak GLB z większym o 10 cm rozstawem osi zostanie prawdziwym pojazdem 7-osobowym.

Na bazie obu samochodów Mercedes chce pod koniec 2020 roku zbudować pojazdy z napędem elektrycznym. Auta EQ-A i EQ-B będą miały identyczne pakiety akumulatorów (60 kWh) i jednostki napędowe (150 kW). Rzeczywisty zasięg ma wynosić 400 km. Seryjnie we wszystkich silnikach benzynowych i dieslach będzie montowany system elektrycznego wspomagania, czyli soft-hybryda. Żeby było to możliwe, auta dostaną 48-woltową instalację elektryczną i napędzany paskiem rozrusznik-alternator. Dzięki dodatkowym 15 kilowatom i 70 Nm auto otrzyma wspomaganie w sytuacji gwałtownego przyspieszenia, a do tego odzyskiwana energia posłuży też do zasilania osprzętu, np. klimatyzacji. Możliwe będzie również w pełni elektryczne parkowanie samochodu.

Na bazie klasy B najprawdopodobniej powstanie też małoseryjny pojazd napędzany ogniwami paliwowymi. Mający pod maską silnik o mocy 100 kW (320 Nm), napędzany wodorem samochód może nie będzie najszybszy w swojej klasie, ale pod względem napędu – najnowocześniejszy.

Naszym zdaniem

Nareszcie ożywienie! Po latach krążenia w kółko i wykonywania pozornych ruchów w kwestii napędów firmy premium, które nadają przecież ton całej branży, wzięły się do roboty! Doceniły napęd hybrydowy, starają się rozwijać nowe technologie. To znacznie ciekawsze niż wygląd nowych aut.