We Władywostoku karawanę Mazdy pobłogosławił miejscowy kapłan i życzył wszystkim uczestnikom szczęścia na trasie. Wjeżdżamy na drogą M-60, która z powodzeniem mogłaby prowadzić do kamieniołomu. Asfaltu na niej jak na lekarstwo, a jak już jest to wciąż uważać trzeba na wielkie dziury, które łatwo mogą uszkodzić koło. Dodatkowo trafiamy na ponad 30 kilometrowy objazd i czujemy się jak na bezdrożach Safari.
Organizatorzy wyprawy Mazda Route3 – Challenger Tour 2013 przewidując trudne warunki drogowe wyposażyli wszystkie Mazdy3 w opony 205/60 R16, które w tych warunkach spisują się jak dotychczas znakomicie. Ucierpiały jednak szyby w samochodach. Już nie ma w naszej karawanie Mazdy, która nie miałaby uszkodzonej od kamienia szyby.
Naszym podstawowym wyposażeniem są m.in. dwa koła zapasowe i duży kanister z paliwem. Na szczęście dotychczas udało nam się nie korzystać z tego zabezpiecznia.
Co prawda po dłuższej jeździe dochodzimy do wniosku, że jakość dróg nie jest aż tak groźna jak brawurowo jeżdżący miejscowi kierowcy. Większość spotykanych w tym regionie samochodów ma kierownicę z prawej strony. I są to sprawdzane wysłużone auta z Japonii, gdzie kosztują znacznie taniej. To także sposób na wyzbywanie się samochodowego złomu.
Szczególnie na trasie groźne są terenówki, które uwielbiają miejscowi kierowcy. Wielokrotnie widzieliśmy jak rozpędzony Land Cruiser, Ferster czy Pajero z pełną prędkością ścinał zakręt i zupełnie nie przejmował się samochodem jadącym z przeciwka. Na całe szczęście z naszej liczącej 13 aut karawany dotychczas nikt nie ucierpiał.
Na trasie spotykamy też dużo milicji. Mierzą prędkość radarami gdzie tylko się da, a z reguły ustawiają się w tzw. pewnych miejscach i kasują należność od ręki.
Pod koniec dnia w Dalnerecheńsku przywitał nas hotel znacznie gorszy niż ten, w którym spaliśmy we Władywostoku. Po kilku godzinach udało nam się wywietrzyć pokój. Ta miejscowość liczy niecałych 300 mieszkańców i stąd można bez problemu zobaczyć chińska granicę.
Dalnerechańsk – korespondencja dziennikarza auto.cz