Pomysł wypraw terenową ciężarówką powstał parę lat temu podczas wyjazdu do Rumunii. I stał się prawdziwą pasją. 30-letni Kamaz po zasileniu częściami z auta dostawczego, karetki, vana, z wbudowaną kuchnią, prysznicem i łóżkami stał się sprawnym kamperem 6x6.
Tanim, prostym w obsłudze i niezawodnym. Kamaz z wolnossącym dieslem dotarł nad Bajkał, przejechał Mongolię, Turcję. Na szosie rozwijał maksymalnie 75 km/h.
Impulsem do zmian było ogłoszenie o sprzedaży ciągnika siodłowego tej marki. Potem wiele miesięcy w garażu i rozwiązywania problemów. Ale po wieńczącym dzieło lakierowaniu wóz wyglądał jak z Dakar.
Wyruszyliśmy w czerwcu 2011 r. z Krakowa. Podróż przez Rosję? Tak, w środę będziemy skręcać w lewo… Jedyna atrakcja to kontrole policji. Wy skąd, wy dokąd? Jechać! I tak 6000 km do Omska.
Granica Rosja-Kazachstan
Tu celnik jest ważną personą. Powagi ujmuje fakt, iż jeden z nich urzęduje w kapeluszu pszczelarskim, drugi w koszu pali jakieś trawy. O co chodzi? O meszki. Jedną ręką trzeba odganiać krwiożercze owady, drugą podawać dokumenty.
Zaletą podróżowania Kamazem jest… sam Kamaz. Gdy na pytanie „dlaczego nie jedziecie MAN-em” odpowiadamy „bo Kamaz lepszy!” każdy celnik i policjant stają się przyjacielem.
Wzdłuż rzeki Irtysz mijamy Pavlodar i Semey
Za czasów ZSRR był tu poligon atomowy. Jedziemy do miasteczka Shar. Podjeżdża stary Patrol, wysiada uśmiechnięty Kazach. Wy skąd, dokąd, dlaczego Kamaz… Większość mówi tu po rosyjsku, nie ma problemów z komunikacją.
Nowy znajomy wraca z zapasem koniaków, jedzenia, wody. Zróbmy sobie zdjęcie, dla moich synów. Otwartość i gościnność mieszkańców widzimy na każdym kroku.
Jedyna główna droga jest asfaltowa, pozostałe to szutry. Te ostatnie są przyjemniejsze, gdyż mają lepszą nawierzchnię. Osobliwością są stacje benzynowe. Najpierw do odrapanej szufladki w zakratowanym okienku podaje się pieniądze, później tankuje.
Maksymalnie kilkanaście litrów. Procedurę należy powtórzyć. Tankowanie ciężarówki, motocykli, kanistrów to ponad tysiąc litrów. Paliwo kosztuje 1,80 zł/l ropy i 2,10 zł/l za benzynę.
Ayakoz, Quabanbay – rejon pustyń, żar leje się z nieba
Do Taldyqorghan biegnie przez góry piękna szutrówka. Widoki na ośnieżone, już chińskie szczyty są przepiękne. Znów pusto i bezludnie. Aż do jeziora Qapshaghay Bogeni. To park Altyn-Emel. Skały, klify nad jeziorem, kolorowe góry i wydmy – wiatr, przesypując ziarenka piasku, powoduje, że wydają one dźwięk.
Zwiedziliśmy też kanion Sharyn. Kolejne kilometry już w stronę Ałmaty. To tętniące życiem miasto. Dalszy kierunek to objazd jeziora Bałchasz, a następnie Quaraghanda i kolejny park – Bayanauyl. Podziękowania za pomoc w przygotowaniu wyprawy dla firm: Kamaz Euro Trucks, Olek Motocykle, Hools Energy Drink.