Metr sześcienny gazu ziemnego można kupić już za ok. 2 zł, a wystarcza on na przejechanie takiego dystansu jak na litrze benzyny. Skąd więc tak mała popularność tego paliwa? Powód jest oczywisty – bardzo skromna sieć stacji tankowania.
W całej Polsce jest ich poniżej 30 i nie zapowiada się, żeby miało ich przybywać w najbliższym czasie. Zbudowanie stacji tankowania CNG jest znacznie droższe od budowy zwykłej stacji benzynowej czy punktu sprzedającego LPG – a koncerny paliwowe nie są zainteresowane takimi inwestycjami, bo na rynku jest mało aut na CNG. I tak koło się zamyka – nie ma samochodów, bo brakuje stacji, brakuje stacji, bo nie byłoby komu z nich korzystać. Co zrobić w takiej sytuacji? Postawić sobie własną stację tankowania najtańszego dostępnego, legalnego paliwa.
Może to zrobić każdy, kto ma na posesji zwykłe przyłącze gazowe i środki na taką inwestycję. Od kilku lat na rynku dostępne są niewielkiekompresory do tankowania gazu z sieci miejskiej. Mają one zbyt małą wydajność, żeby dało się ich używać na normalnych stacjach, bo napełnienie zbiornika zajmuje przy ich użyciu kilka godzin, ale dla indywidualnych odbiorców w zupełności wystarczą – w końcu auto można tankować np. nocą. Niestety, na drodze do ich popularności stoi cena – za urządzenia trzeba zapłacić co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. Na dłuższą metę to jednak całkiem opłacalna inwestycja.
Zestaw do domu, sposób na rodzinne oszczędzanie - Niewielki kompresor CNG typu Phill kosztuje wraz z montażem ok. 12,5 tys. zł. Pozwala on na tankowanie auta z prędkością 0,8-2,2 m3 na godzinę, co oznacza, że napełnienie przeciętnego zbiornika w aucie osobowym na CNG zajmuje mu 8-10 godzin. Urządzenie można zamontować na ścianie budynku lub wewnątrz garażu.
Uwaga! Co ok. 10 tys. godzin pracy kompresor wymaga wymiany modułu sprężania, który kosztuje ok. 4 tys. złotych. Przy obliczaniu kosztów eksploatacji urządzenia warto też uwzględnić zużycie prądu wynoszące 0,7 kWh. Po uwzględnieniu wszystkich tych czynników realny koszt zatankowania m3gazu to ok. 2,80 zł. Więc gdzie te oszczędności, skoro za podobną kwotę można kupić litr LPG? Są, i to duże! Auto na gaz ciekły zużywa go zwykle o ok. 20-30 proc. więcej niż benzyny, za to zużycie CNG może być nawet mniejsze niż paliwa płynnego. Przy dużych przebiegach dziennych rzędu 80-100 km inwestycja ma szanse szybko się zwrócić, szczególnie jeśli w gospodarstwie domowym jest więcej niż jedno auto na CNG.
Urządzenia dla firm, koniec z kradzieżami paliwa! Jeden z dystrybutorów kompresorów CNG użycza (a przynajmniej do niedawna użyczał) firmom zestaw do testów składający się z kompresora do tankowania dwóch aut oraz samochodu dostawczego. Okazało się, że bardzo często urządzenia wracały do dystrybutora ze śladami... sabotażu. Kompresory były niszczone, w autach preparowano usterki.
Wytłumaczenie jest proste – w wielu przypadkach kierowcy usiłowali zniechęcić swoich pracodawców do tego rozwiązania. Pracownicy często „dorabiają” sobie, kradnąc paliwo. W aucie na CNG nie da się tego zrobić! Dlategorealne oszczędności na kosztach mogą się okazać znacznie większe, niż wynikałoby to z prostych wyliczeń.
Większy kompresor, który może tankować dwa auta jednocześnie, kosztuje ok. 22 tys. złotych. Również w tym przypadku należy się liczyć z koniecznością wymian modułu kompresji. Pewnym problemem bywa załatwienie pozwolenia na zainstalowanie stacji tankowania gazu, choć z technicznego punktu widzenia to równie skomplikowane, jak... montaż kuchenki.