Zakup dużego, oszczędnego i trwałego kombi za około 10 tys. zł to niełatwe zadanie. Żeby znaleźć coś sensownego, trzeba cofnąć się do lat 90. XX w. Właśnie wtedy skończyła się era budowania samochodów na lata, których diesle – choć powolne i głośne – przejeżdżały setki tysięcy kilometrów, nie stwarzając większych problemów po drodze.
Dziś, z uwagi na wiek, gigantyczne przebiegi i zaniedbania serwisowe, wiele z nich jest w nie najlepszym stanie technicznym. Jeśli jednak wybierzecie jeden z polecanych przez nas samochodów i znajdziecie zadbany i bezwypadkowy egzemplarz z przebiegiem w granicach zdrowego rozsądku, nie będziecie żałować.
Nasi faworyci? Mercedes klasy C (W202) 2.5 TD, Nissan Primera (P11) 2.0 TD,Toyota Avensis (T22) 2.0 TD oraz Volkswagen Passat (B5) 1.9 TDI – to najlepszy wybór dla osób dysponujących założoną przez nas kwotą i szukających kombi klasy średniej z trwałym turbodieslem pod maską.
Najstarsze konstrukcyjnie auto w naszym zestawieniu to Mercedes. Klasa C (W202) zadebiutowała blisko 20 lat temu (1993 r.). Początkowo w ofercie widniał tylko sedan. Kombi trafiło na rynek w 1996 r., rok po tym, jak w gamie silnikowej pojawił się topowy turbodiesel 2.5 R5. To rozwinięcie „nieśmiertelnych” jednostek 10-zaworowych, które w Mercedesach W124 pokonywały gigantyczne przebiegi międzynaprawcze.
W 1993 r. silnik 2.5 został zmodernizowany, pojawiły się 20-zaworowe głowice i nieco więcej elektroniki. Owszem, w powszechnej opinii mechaników nie były już tak bezawaryjne, jak wersje 10-zaworowe, nadal jednak trzymały bardzo wysoki poziom wykonania i na tle diesli konkurencji były określane jako wysoce niezawodne. Tak jest zresztą do dziś. Czego więc należy się obawiać podczas kupna klasy C z dieslem 2.5 TD?
Przede wszystkim bardzo dużych przebiegów (wskazania licznikowe często są nieprawdziwe) i związanego z tym ogólnego wyeksploatowania auta, a także korozji. Niestety, to poważna dolegliwość modelu, która przy okazji liftingu w 1997 r. została częściowo wyeliminowana – uczulamy na to szczególnie! Poza tym klasie C 2.5 TD nie można wiele zarzucić.
Części i naprawy są tanie i nieskomplikowane, a 150-konny turbodiesel zapewnia naprawdę dobre osiągi – prędkość maksymalna wersji kombi wynosi 200 km/h, a przyspieszenie do „setki” – 9,9 s. Także walory użytkowe wnętrza i bagażnika są zadowalające. Owszem, znamy bardziej przestronne i pakowne auta klasy średniej, ale pojemność kufra 465 l z kompletem pasażerów na pokładzie i 1510 l podczas podróży dwóch osób wstydu nie przynosi.
Alternatywą dla Mercedesa może być Passat (B5) z dieslem 1.9 TDI – lata 1996-2005. O wadach i zaletach powyższego turbodiesla pisaliśmy nie raz. Dla przypomnienia: to udana konstrukcja, która zależnie od wersji mocy (90, 101, 110, 115 i 130 KM) zmaga się z kilkoma problemami. Najczęstsze z nich to: awarie przepływomierza powietrza, niedomagania turbosprężarki, niesprawności pompowtryskiwaczy oraz koła dwumasowego.
Na szczęście większość z tych niedomagań dotyczy mocniejszych wersji – obecnie da się je naprawdę tanio usunąć. Dlatego nasz wybór padł na najmocniejszą, 130-konną odmianę Passata kombi (ceny od ok. 10 tys. zł). Zapewnia więcej niż zadowalającą dynamikę (osiąga „setkę” w tym samym czasie, co konkurent z gwiazdą na masce), a spala przy tym znacznie mniej paliwa – średnio 6 l/100 km (klasa C: o ok. 2 l/100 km więcej).
Potencjalny nabywca Passata 1.9 TDI musi zaakceptować charakterystyczną pracę jednostki, która przypomina potrząsanie worka z orzechami. Z czasem jednak można się do tego przyzwyczaić. Zdecydowanie bardziej uprzykrzają eksploatację problemy z przednim zawieszeniem – to pięta achillesowa modelu, tak jak korozja w klasie C. Pojemność bagażnika wynosi 495/1600 l. Niestety, z powodu dużej popularności na rynku wtórnym zarówno znalezienie Passata, jak i Mercedesa w dobrym stanie i w atrakcyjnej cenie będzie niezwykle trudne.
Może więc warto rozejrzeć się za dwójką „japończyków” – Primerą (P11) lub Avensisem (T22)? Za te same pieniądze można kupić młodsze auto i w lepszej kondycji. Oba japońskie samochody cechują: dobra jakość wykonania, zadowalające walory użytkowe, a przede wszystkim 90-konne turbodiesle. Zarówno napęd Nissana, jak i Toyoty to udane konstrukcje, choć wiekowe.
Owszem, nie uzyskują tak dużych przebiegów miedzynaprawczych, jak silnik Mercedesa, ale za to porównywalne z jednostką VW 1.9 TDI. Poza tym cieszą się dobrą opinią na rynku wtórnym. Dość powiedzieć, że Primera (P11) przez wielu mechaników uznawana jest za ostatniego solidnego Nissana, natomiast Avensis I, właśnie z silnikiem 2.0 TD – ostatnią Toyotę z tak trwałym i bezproblemowym turbodieslem.
Słabe punkty obu aut? Bez wątpienia dynamiką ustępują niemieckim rywalom – szczególnie dotyczy to Primery („setka” w 14 s, Avensis blisko o 2 s szybciej) – natomiast spalanie jest nieco niższe niż w Mercedesie, choć wyższe niż w Passacie (średnie: 6,5-6,7 l/100 km). Usterki silników będą mocno uzależnione od przebiegów.
Warto jednak pamiętać, że Primera, podobnie jak Mercedes, bardzo często zmaga się z zaawansowaną korozją. Poza tym w przypadku Nissana klasy średniej rynek zamienników jest dość ograniczony. Po większość nietypowych części do Avensisa także trzeba się udać do stosunkowo drogiego ASO Toyoty. Natomiast jeśli chodzi o walory przewozowe, to zarówno Primera, jak i Avensis nie mają się czego wstydzić. Ich kabiny są dość przestronne, a bagażniki – całkiem pojemne.