Od listopada 2014 roku wszystkie nowe auta muszą być wyposażone w systemy informujące o spadku ciśnienia w oponach. Na rynku funkcjonują równolegle dwa rodzaje systemów – droższe systemy bezpośrednie wymagające stosowania czujników w każdym kole oraz tańsze systemy pośrednie, które tak naprawdę są rozwiązaniem niemal czysto software’owym, w którym komputer szacuje ciśnienie na podstawie danych z czujników ABS-u.
Ponieważ oba rozwiązania są tak samo honorowane przez instytucje dopuszczające auta do ruchu, producenci coraz częściej decydują się na opcję dla nich tańszą, czyli na systemy pośrednie.
Obowiązek montowania układów monitorujących ciśnienie powietrza w kołach wprowadzono z dwóch powodów – chodziło o bezpieczeństwo oraz o obniżenie zużycia paliwa.
Oczywiście, jak to w branży motoryzacyjnej zwykle bywa, są ściśle określone normy, które powinny spełniać systemy kontroli ciśnienia, oraz procedury, według których się je bada. Układy takie muszą m.in. zaalarmować kierowcę w ciągu najwyżej 10 minut, jeśli ciśnienie w oponie spadnie o 20 proc. lub poniżej 1,5 bara.
Systemy takie powinny też mieć funkcję samodiagnozy – jeżeli układ przestanie mierzyć ciśnienie, kierowca w ciągu maksymalnie 10 minut powinien zostać o tym poinformowany.
Niezależna organizacja Transport&Environment postanowiła niedawno sprawdzić, czy tego typu systemy działają również w warunkach innych niż te, które obowiązują podczas badań homologacyjnych. Do testów wybrano dwa auta: Fiata 500L oraz VW Golfa 7. Próby obejmowały zarówno jazdę z jedną oponą ze zbyt niskim ciśnieniem, jak i z kompletem niedopompowanych opon. Spośród 16 „nieregulaminowych” prób Volkswagen zaliczył jedynie dwie, a Fiat nie przeszedł żadnej! Podczas testów wykonywanych zgodnie z urzędowymi wymaganiami zawartymi w regulaminie ECE R64 oba auta wypadły dobrze!
Bezpośredni system kontroli ciśnienia powietrza
Bezpośredni system TPMS (Tire Pressure Monitoring System – system monitorowania ciśnienia w oponach) to rozwiązanie stosunkowo kosztowne i skomplikowane. W każdym z kół auta znajdują się czujniki ciśnienia wyposażone w miniaturowe moduły radiowe zasilane z wbudowanych w nie baterii. Każdy z nich na bieżąco monitoruje ciśnienie i przesyła informacje o nim do sterownika znajdującego się w aucie. Przy wymianie kół należy „nauczyć” sterownik, przy którym kole znajduje się konkretny czujnik.
Pośredni system kontroli ciśnienia powietrza
Pośredni układ TPMS nie wymaga stosowania żadnych drogich dodatkowych czujników. Układ tak naprawdę nie mierzy wcale rzeczywistego ciśnienia w oponach, lecz jedynie szacuje je na podstawie danych pobieranych z czujników prędkości obrotowej kół – tych samych, z których korzystają układy ABS i ESP.
Założenie jest proste – im wyższe ciśnienie w kołach, tym opona – jak to balon – staje się większa, czyli ma większą średnicę. Jeśli ciśnienie w danym kole spada, jego średnica zmniejsza się, przez co obraca się ono nieco szybciej od pozostałych. Takie systemy muszą działać ze znaczną zwłoką i tylko w czasie jazdy.
Komentarz
Od dłuższego czasu mamy wrażenie, że w tańszych autach systemy TPMS działają w zasadzie losowo – czasem alarmują o nieistniejących usterkach, ale częściej nie wszczynają alarmu, nawet kiedy przebita opona wyraźnie oklapnie.
Wyniki badań organizacji Transport&Environment potwierdzają te obserwacje. Tego typu systemy są przez producentów specjalnie konfigurowane tak, żeby nie były przesadnie czujne – gdyby było inaczej, alarmowałyby na co drugim wertepie lub przy każdym mocniejszym hamowaniu – a tak nie są może skuteczne, ale przynajmniej nie przeszkadzają.