Ekoterroryści już grzmią, że po naszych drogach jeżdżą gruchoty, zatruwające środowisko. To fakt na naszych drogach największy odsetek 32,1 % stanowią auta mające od 10 do 15 lat, samochody w wielu 5-10 lat to 25,7 %, 15-20 lat 17 %, więcej niż 20 lat 7,5 %, 2-5 lat 11,7 5 i do 2 lat 5,7 procenta. Skąd te dane? W ankiecie zorganizowanej na naszej stronie wzięło udział 124 876 respondentów - sami przyznacie, że to pozwala na wyciągnięcie wielu wniosków. Zatem zaczynamy.

Czy któryś z szanownych panów posłów pracujących nad tym rewolucyjnym pomysłem zastanowił się z jakiego powodu na naszych drogach jest tak wiele samochodów mających więcej niż 10 lat. Z naszej ankiety wynika, że stanowią one 56,6 % samochodów osobowych poruszających się po naszych drogach i nie jest to spowodowane tym, że mamy tylu miłośników youngtimerów - z tych ponad 50 procent tych jest naprawdę niewielu. Może po prostu większości osób nie stać na kupno nowego auta. No dobrze nie może, a z pewnością.

Te ponad 50 proc. musi czymś jeździć i nie mówcie, że skoro nie stać ich na nowy “ekologiczny” samochód to niech jeżdżą komunikacją - zresztą wiem, że lubicie samochody i tak nie powiecie. Bo sami wiemy jak jeździ się “zbiorkomem”.

Często ten 10, 15 czy 20-letni samochód to jedyny sposób na to aby dotrzeć do pracy o czasie i potem tak samo wrócić do domu, odebrać dziecko z przedszkola, szkoły itp.  Wszystko wskazuje na to, że ci którzy wpadli na ten iście szatański pomysł, żyją w jakimś kokonie odizolowanym od rzeczywistości. Chyba czas zejść na ziemię i spotkać się z wyborcami.

Fajne jest również to, że pomysłodawcy tego chorego pomysłu - bo inaczej określić jego nie można, twierdzą że stary samochód to złom niegodny wjazdu do centrum. Dlaczego zaraz złom? Sam jestem w stanie pokazać kilka starych samochodów, które dzięki użytkownikowi pomimo zaawansowanego wieku trudno nazwać złomem, wiele nowszych ekologicznych samochodów po naprawach w szopie jest w dużo gorszym stanie - jak widać one nie są złomami bo z ich wydechu wydobywa się zapach “fiołków i lawendy :)” - może trochę przesadziłem ale sami przyznacie, że coś w tym jest.

Zastanówmy się czy taki stary samochód naprawdę jest taki szkodliwy dla środowiska? Według mnie nie, bowiem to nie spaliny według mnie są największym problemem. Bo kiedy samochód emituje do atmosfery najwięcej szkodliwych substancji?

Uważam, że robi to zanim zostanie zarejestrowany. Produkcja stali, elementów plastikowych, miedzi, ogólnie wszystkich komponentów z których budowany jest samochód to tony szkodliwych substancji uwalnianych do atmosfery.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że obecnie produkowane samochody nie są zaprojektowane tak aby dało się nimi jeździć maksymalnie długo - programowane postarzanie produktu tutaj ma naprawdę duże znaczenie. Znam wiele przypadków, kiedy to po osiągnięciu granicznego zaprojektowanego przez producenta wieku eksploatacja auta które ma 10-12 lat staje się ekonomiczne nieopłacalna z jednego powodu - koszty lawinowo narastających napraw, czynią dalszą jazdę nieopłacalną.

Efekt jakiego oczekuje producent, to zezłomowanie i utylizacja (pomyślcie teraz ile przy tej okazji uwolni się szkodliwych substancji), a następnie kupno kolejnego nowego auta - które zapewne mechanicznie zestarzeje się jeszcze szybciej.

Natomiast 15, czy 20-letni samochód o ile jego użytkownik o niego odpowiednio dba, będzie sprawny jeszcze przez wiele lat. Dlaczego? Cóż można odnieść wrażenie, że w przypadku starych aut, nie liczono na to aby z aptekarską precyzją zaprogramować wystąpienie awarii których koszty usunięcia zmuszą nas do kupna nowego samochodu. Nie ukrywam, że lubię wiekowe samochody właśnie z tego powodu.

Zapewne pomysłodawcy tego “ekologicznego” projektu będą mieć tysiące argumentów przeciw? Tylko czy one w obecnej sytuacji mają się jakoś do otaczającej nas rzeczywistości? Usłyszymy o tym, że w Niemczech zastosowano takie rozwiązanie. Tak zgadzam się, tylko niech przy okazji porównają zarobki.

Czy wyciągną z tego jakieś wnioski? W to akurat wątpię. Zwłaszcza, że musimy pamiętać o tym, że w krajach zachodu w ślad za takimi propozycjami idą wyraźnie bodźce finansowe, pamiętacie niemiecką premię za zezłomowanie starego auta i kupno w jego miejsce nowszego spełniającego aktualne normy emisji spalin? Jeśli nie to przypominam - wynosiła ona 2 500 euro. Jednak w tym przypadku nie chodziło o ekologię, ale ratowanie lokalnego przemysłu motoryzacyjnego.

Francuski rząd, pracuje obecnie nad tym aby z ulic wycofać maksymalnie dużo diesli - bo to właśnie ten typ silnika truje najbardziej - efekt projektu? Każdy kto zdecyduje się na zmianę auta z silnikiem wysokoprężnym na elektryka otrzyma 10 000 euro dotacji.

To nie wszystko, w Niemczech premii szrotowej już nie ma, ale jeśli ktoś chce stary samochód wyposażyć w filtr cząstek stałych może liczyć na państwową dotację.

U nas jak zawsze od du..y strony. Zakażmy, ale nie dajmy nic w zmian. W projekcie o którym jeszcze nic nie wiadomo poza tym, że chce on umożliwić władzom miast ustalanie stref ograniczonego ruchu, chyba nie ma żadnych bodźców finansowych zachęcających do zmiany.

To takie Polskie - zakażmy ale nie dajmy nic w zamian bo nas na to nie stać. Skoro państwa nie stać na to aby dopłacić tym, którzy po wielu wyrzeczeniach z pomocą państwa może mogliby pozwolić sobie na nowy ekologiczny samochód - w co i tak wątpię.

To dlaczego chce się ograniczyć nam kierowcom równe korzystanie z dróg? Wiek samochodów poruszających się po naszych drogach nie wynika z naszej miłości do starych samochodów, tylko wysokości naszych pensji - czy tak trudno to zrozumieć?

Zresztą, czym tu się martwić - skoro naklejki będą wydawać diagności to da sie z tym żyć. Przecież wszyscy wiemy jak w naszym kraju wygląda okresowe badanie techniczne. To co co - " Panie Janku jakby co to moje auto spełnia normę EURO4?"