Supertest żarówek H7 - sprawdzamy które świecą najlepiej Foto: Auto Świat
Supertest żarówek H7 - sprawdzamy które świecą najlepiej

Pół biedy, jeśli na asfalcie wymalowano grube, białe pasy i nie pada deszcz. Gorzej, gdy pada, a pasów brak lub są wyblakłe, co w Polsce jest raczej normą. Zaczynamy się zastanawiać przynajmniej nad zmianą żarówek. I słusznie – bo żarówka żarówce nierówna. Nie trzeba nawet wybierać najdroższych modeli, aby poczuć różnicę.Rada: żarówki zużywają się stopniowo – zanim się przepalą, słabną. Jeśli po roku jazdy na światłach mamy w lampach te same żarówki, wymieńmy je, aby poczuć różnicę.

Ponieważ na razie szczytem marzeń kierowcy są światła ksenonowe, producenci dalekowschodniej tandety wymyślili „żarówki ksenonowe”. Mają onetyle wspólnego z prawdziwymi ksenonami, że być może w jakiejś hurtowni leżały na sąsiedniej półce. Ale i to mało prawdopodobne. Bańki tych żarówek zabarwione są na niebiesko, aby dawać chłodniejsze światło, co ma imitować barwę światła emitowanego przez lampy wyładowcze. Może i jest ono przyjazne dla oczu, ale oko postrzega je jako mniej ostre. Widzimy mniej kontrastowo. Prawdziwe reflektory ksenonowe, w których źródłem światła są lampy wyładowcze, owszem, lepiej oświetlają drogę niż reflektory halogenowe, ale dzieje się tak za sprawą większej wydajności. Nowa lampa ksenonowa emituje strumień świetlny na poziomie ok. 3 tys lumenów, a standardowa żarówka H7 najwyżej 1500 (norma to 1500 lm plus minus 10 proc.).Niestety, im ciemniejsza bańka żarówki – a produkty imitujące ksenony mają często niewiarygodnie ciemny niebieski filtr na bańce – tym mniejsza wydajność. Najbardziej niebieskie żarówki opisane jako „HID”, „ksenon” lub dowcipniej „zenon” emitują 700-800 lm. Jadąc w deszczu, kierowca może nie zauważyć, że włączył światła! Uwierzcie: żarówka pomalowana na niebiesko nie może być lepsza niż ta z bezbarwną bańką.Nawet jeśli producent zwiększyłby temperaturę żarnika, zapewniając większy strumień świetlny, taka żarówka miałaby króciutką żywotność. Nie kupujcie takich produktów, nawet jeśli półki w hipermarketach uginają się pod nimi. Właściciele tych sklepów z pewnością sami używają lepszych produktów niż te, które sprzedają.