- 150 KM mocy i 320 Nm momentu obrotowego, co przekłada się na przyspieszenie od od 0 do 100 km/h w 7,9 s i 144 km/h
- Czas ładowania do 80% (szybkie ładowanie – 50 kW) zajmuje od 40 do 60 minut oraz 7,5 godziny do 100% za pomocą ładowarki naściennej Wallbox o mocy 7 kW.
- Wymiarami zbliżony do Forda Focusa kombi czy Fiata Tipo sedan. Rozstaw osi większy niż w Skodzie Octavii. Niemal taki sam jak w popularnym w Polsce VW Passacie B6 czy w Toyocie Avensis.
Spoglądając na nowego Nissana Leaf trudno oprzeć się jednemu wrażeniu. W porównaniu z poprzednikiem samochód zyskał znacznie mniej kontrowersyjną stylizację. A to oznacza jedno: nowy Leaf nie będzie się tak wyróżniał na ulicy jak poprzednik. Tym samym jego użytkownicy nie będą się już afiszować upodobaniem do elektryków jak w przypadku starszej wersji. Nie wspominając o zamiłowaniu do ekologii co w polskich realiach i dostępem do odnawialnych źródeł energii jest już co najmniej kontrowersyjnie.
Elektryczny kompakt
Nissan podkreśla, że Leaf to przede wszystkim samochód kompaktowy. Mierzy bowiem 4.49 m długości, 1.79 m szerokości i 1.54 m wysokości. Pod względem wymiarów zewnętrznych jest to zatem model zbliżony do Forda Focusa kombi czy Fiata Tipo w wersji sedan.
Leaf może być jeszcze porównywany z większymi modelami klasy średniej. Rozstaw osi wynosi aż 270 cm czyli dokładnie tyle ile w Toycie Avensis albo prawie tyle co w popularnym w Polsce Volkswagenie Passacie B6.
Duży rozstaw osi w kompaktowym nadwoziu oznacza jedno: bardzo przestronne wnętrze. Nawet dla osób o wzroście 1.8 m starczy miejsca z przodu i z tyłu. Trzeba tylko przywyknąć do siedzenia wyżej niż w wielu innych samochodach (konsekwencja ukrycia akumulatorów w podłodze) oraz do poświęcenia więcej czasu na dopasowanie się w miejscu dla kierowcy.
Kompletnie niezrozumiałe jest bowiem to, że kierownica regulowana jest tylko w górę lub w dół. Nie można zaś jej przysunąć lub oddalić od siebie, co w tak nowoczesnym samochodzie uchodzi nie tylko za wpadkę ale także powód wstydu dla Nissana.
1.5 tony do rozpędzenia
Bez względu jednak na to gdzie będą ukryte akumulatory to jedno nie ulega zmianie – samochód elektryczny to wciąż ciężki pojazd. Leaf nie jest wyjątkiem. Waży ponad 1.5 tony co ma swoje przełożenie na ładowność: tylko 395 kg. W praktyce oznacza to tyle, że czterech rosłych pasażerów o masie 100 kg każdy nie zabierze zbyt wiele bagażu ze sobą, aby uniknąć przeładowania. A teoretycznie może zabrać dość dużo, bo głęboki bagażnik o pojemności 435 litrów pomieści sporo. Prócz największych walizek łatwo także upchnąć nad nadkolami mniejsze miękkie torby.
Do napędzenia 1.5 tony użyto mocniejszego silnika niż w poprzedniku. Nowy Leaf ma 150 KM mocy i 320 Nm momentu obrotowego dostępnego praktycznie już od startu. W praktyce oznacza to sprint do 100 km/h w 7.9 s i prędkość maksymalną 144 km/h. Co ważne, nawet w trybie ECO samochód nie jest zawalidrogą i ochoczo reaguje na każdy nacisk pedału gazu.
e-Pedal, czyli nauka stylu jazdy
Reakcja na naciśnięcie lub puszczenie pedału gazu jest ściśle uzależniona od tego czy mamy włączoną lub wyłączoną nową funkcję nazwaną e-Pedal. Jej działanie bardzo przypomina to z czym mają do czynienia dzieci poruszające się małymi samochodami elektrycznymi z jednym pedałem. W Leafie wystarczy puścić pedał gazu, by samochód z aktywna funkcją e-Pedal zaczął wyraźnie zwalniać (co sprzyja odzyskowi energii). Spowolnienie jest na tyle duże, że po krótkim przyzwyczajeniu przestaniemy niemal w ogóle używać pedału hamulca i nauczymy się na nowo płynnej jazdy.
Bez względu jednak na to z jakiego trybu korzystamy to wrażenia z prowadzenia są takie same. Nissan Leaf daje sporo pewności za kierownicą i wyróżnia się stabilnością. Nawet przy ostrzej pokonywanych zakrętach trudno o uczucie nadmiernego wychylania się nadwozia i konieczności korekty, by zmieścić się w łuku. Resorowanie jest dobrym kompromisem pomiędzy komfortem a precyzją prowadzenia. Pod tym względem jazda elektrycznym Nissanem sprawia dużo przyjemności.
Wpływ na poczucie komfortu ma także dobre wyciszenie nadwozia. Pracę zawieszenia czy odgłosy szumu wiatru i opon dość dobrze wytłumiono. Jazda niemal w ciszy ma jednak inną konsekwencję – dużo łatwiej o jazdę z prędkościami większymi niż dopuszczalne. Innymi słowy – łatwo się zapomnieć.
Przyjemna jazda nie musi oznaczać dużych wyrzeczeń jeśli chodzi o zasięg. Podczas spokojnego i na przemian bardziej dynamicznego podróżowania udało się uzyskać zasięg ok 270 km. Łatwo go zwiększyć nawet do ok. 330 km jeśli skorzystamy z najbardziej oszczędnych trybów i nauczymy się stylu jazdy z priorytetem dla odzyskiwania energii.
Ładowanie: od 40 minut do 21 godzin
Pod względem ładowania próżno oczekiwać rewolucji. Podłączając Leafa do zwykłego domowego gniazdka musimy przygotować się nawet na 21 godzin zasilania. A to oznacza, że po powrocie z pracy nie starczy nam czasu by doładować do pełna przez noc.
Czas się skróci dość znacząco, gdy użyjemy opcjonalnej ładowarki 7 kW. Wówczas zasilanie potrwa ok 7.5 godziny. Oczywiście najłatwiej będzie z szybkimi stacjami zasilania (50 kW i mocniejsze). Wówczas poczekamy od 40 minut do godziny.
Elektryk czy nie – bezpieczeństwo ma znaczenie
Poczekamy nie tylko na naładowanie baterii. Poczekamy również na wyposażenie obejmujące wymagany od kwietnia system automatycznego wzywania pomocy czyli eCall. Przedstawiciele Nissana nie wykluczają, że rozwiązanie pojawi się przy okazji lifitingu Leafa czyli zapewne za kilka lat.
Na szczęście na inne dodatki nie trzeba czekać. Już dostępny jest praktyczny system ProPilot, czyli system wspomagający kierowcę w trakcie jazdy po autostradach czy drogach szybkiego ruchu. W jego skład wchodzi aktywny tempomat oraz utrzymanie w obrębie pasa ruchu. Drugie z wymienionych działa dość subtelnie – spokojnie centruje samochód między liniami i nie próbuje zbyt mocno walczyć z kierowcą, gdy spróbuje zmienić pas ruchu bez kierunkowskazu.
Na mazurskich drogach sprawdziliśmy jeszcze jedną funkcję ProPilot. W chwili, gdy samochód rozpozna, że kierowca nie trzyma rąk na kierownicy to wówczas najpierw kilka razy ostrzeże dźwiękowo, dwukrotnie szarpnie pojazdem hamując a w końcu zwolni aż do zatrzymania na obecnym pasie ruchu. Szkoda, że w obecnym wydaniu nie zjedzie możliwie jak najbliżej krawędzi nawierzchni jezdni.
Wykonanie po japońsku, czyli…
Na koniec krótko o wnętrzu. Leaf jest na tyle porządnie wykonany (mile zaskakują mięsiste fotele), że trudno o wrażenie przesadnego oszczędzania. Nie żałowano miękkich tworzyw ale też nie szczędzono twardych plastików. Z twardego tworzywa wykonano cały tunel (nieco za szeroki co ogranicza przestrzeń na nogi), poszycie drzwi czy pokrywę schowka. Najbardziej przeszkadza jednak wykończenie słupków i deski rozdzielczej tuż przy dodatkowych szybach przy przednim słupku – wygląda na wyjątkowo tani materiał, który kontrastuje z resztą wnętrza. Podobnie jest w przypadku nagłośnienia (system Bose z charakterystycznym subwooferem w bagażniku). Zestaw Bose gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. A szkoda.
Nowy Leaf – warto?
Nie licząc pewnych wpadek (regulacja kierownicy, w niektórych miejscach słabe tworzywa, nagłośnienie Bose) łatwo o stwierdzenie, że Nissan wykonał kawał porządnej roboty. Leaf to świetny samochód, które może sprawić sporo przyjemności z jazdy. Pytanie czy ceny nie odstraszą chętnych. Do zapłaty ok 140 000 zł za nieźle wyposażoną podstawową wersję Visia. Na najbogatszą odmianę trzeba zaś przygotować ok 170 000 zł. Sporo.