- Zwykła, standardowa wizyta w myjni nie wystarczy, żeby zmyć z auta całą sól, która zebrała się w zakamarkach po zimie
- Samodzielnego ręcznego mycia nic nie zastąpi, żaden automat nie dotrze do zakamarków karoserii
- Najszybsza opcja: myjnia automatyczna z programem obejmującym również mycie podwozia
Sól to podstawowe narzędzie naszych drogowców w walce z oblodzeniem na drogach. Podczas niezbyt siarczystych mrozów rzeczywiście działa świetnie, ale ma wiele niepożądanych efektów ubocznych. Szkodzi przydrożnej roślinności, niszczy buty, ale też fatalnie wpływa na stan naszych samochodów.
Pół biedy, dopóki jest sucho i zimno. Prawdziwe problemy zaczynają się, kiedy robi się ciepło i wilgotno. Wodny roztwór soli (chlorku sodu – NaCl) to świetny elektrolit, który bardzo skutecznie inicjuje korozję elektrochemiczną metali. Wystarczy, że gdziekolwiek naruszona jest powłoka ochronna na metalowych elementach, żeby w kontakcie ze słoną breją błyskawicznie zaczęła rozwijać się rdza. Im cieplej, tym korozja postępuje szybciej. Problem polega też na tym, że kryształki soli są na tyle twarde, że mogą łatwo porysować lakier i uszkodzić w ten sposób warstwę ochronną.