Na ubiegłorocznych targach SEMA pojawiła się trójka podrasowanych Volkswagenów – Passat, Jetta i Touareg, a wszystkie oferowały moc ponad 500 koni. Golfa (na tamtejszym rynku znanego jako Rabbit) brakowało wtedy w ofercie amerykańskiej, dlatego nie było potrzeby prezentować go tamtejszej publiczności. W tym roku sytuacja jest inna, dlatego od razu podjęto się tuningu GTI (w USA wersja GTI nie nosi nazwy Golf/Rabbit), którego wynikiem jest odpowiednio podrasowana wersja Volkswagen R GTI.
Podstawą jest zwykły GTI z 2-litrowym 4-cylindrowym silnikiem TFSI o mocy 200 koni, jednak po modyfikacjach osiąga on 375 KM i 462 Nm, a po zatankowaniu 93-oktanowej benzyny, która w USA jest ponad standardowa, auto osiąga prawie 400 koni. Takie osiągi były możliwe dzięki większej turbosprężarce APR, pracującej pod ciśnieniem 1,45 bara, oraz serii tradycyjnych modyfikacji. Końcowa moc pozostaje co prawda w cieniu zeszłorocznych bolidów, jednak osiągi można lepiej wykorzystać w codziennej eksploatacji. Zespół stylistów i techników z kalifornijskiego centrum designu Volkswagen pod przewodnictwem Dereka Jenkinsa nie skupił się wyłącznie na zwiększaniu mocy silnika, ale pomógł relatywnie ciężkiemu GTI zrzucić kilka kilogramów. Ten zabieg udał się przede wszystkim dzięki wykorzystaniu karbonu przy produkcji niektórych elementów karoserii, dokładnemu wyszczupleniu wnętrza i zastąpieniu tylnych foteli karbonową ławką z miejscami dla dwóch pasażerów. Na aucie pojawiły się też takie elementy, jak małe karbonowe lusterka zewnętrzne czy nietypowe końcówki wydechu. Moc przenoszona jest na drogę poprzez ekskluzywne 19-calowe obręcze z oponami w rozmiarze 265/30. Szokujący szaro-czarno-czerwony bolid, który jest w stanie przyśpieszyć do setki w 4,8 s, pozostanie najwyraźniej wyłącznie w stadium prototypu.