• Wskaźniki zasięgu są z reguły fabrycznie skalibrowane ze sporą porcją pesymizmu – wskazują "zero" zanim w baku zrobi się zupełnie pusto
  • Jazda z niskim poziomem paliwa jest nie tylko ryzykowna, ale i szkodliwa dla wielu podzespołów auta
  • W przypadku wielu aut po zatrzymaniu silnika z powodu braku paliwa nie da się go wcale tak łatwo uruchomić po zatankowaniu
  • W nowszych dieslach nie wolno ignorować komunikatów o kończącym się zapasie AdBlue. Brak tego płynu też grozi unieruchomieniem silnika!

W niektórych autach komputery pokładowe potrafią przewidzieć zasięg auta na paliwie znajdującym się w baku z całkiem przyzwoitą dokładnością – kilometr po kilometrze zasięg wskazywany przez komputer pokładowy spada we właściwym tempie. Są jednak i samochody, w których sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie – podczas spokojnej jazdy np. po mieście wskazania są bardzo optymistyczne i wskazują jeszcze wiele kilometrów do przejechania przed tankowaniem, wystarczy jednak choćby na chwilę wyjechać na autostradę, żeby zasięg zaczął topnieć w oczach i w kilka czy kilkanaście minut spada do zera. Na autostradzie, gdzie odległość między stacjami benzynowymi bywa znaczne, może to być bardzo stresujące doświadczenie.

Paliwa jest zwykle więcej niż myślisz

Dobra wiadomość jest taka, że w większości aut wskaźniki poziomu paliwa i komputery pokładowe pokazujące zasięg do opróżnienia baku są skalibrowane tak, żeby alarmowały kierowcę na długo, zanim bak będzie rzeczywiście pusty.

Po wyświetleniu zasięgu „0 km” przy spokojnej jeździe da się zwykle pokonać ok. 50 km Foto: Auto Świat
Po wyświetleniu zasięgu „0 km” przy spokojnej jeździe da się zwykle pokonać ok. 50 km

W większości aut przy delikatnym operowaniu gazem da się przejechać od kilkudziesięciu do ponad 100 km od momentu, kiedy wskaźnik przestanie wskazywać pozostały zasięg. Więc jeśli np. żona odda wam kluczki do samochodu mówiąc, że właśnie zapaliła się kontrolka rezerwy, a tuż po ruszeniu auto jednak stanie, to... będzie to co najmniej dziwne.

Tyle że tak działa to w nowych, sprawnych autach – jeśli samochód był np. naprawiany po wypadku i bak znajduje się pod nieco innym kątem niż fabrycznie, albo ktoś wymieniał pompę paliwa zintegrowaną z czujnikiem i zamontował inną podkładkę lub głębiej wkręcił moduł – wskazania będą inne. W przypadku starszych aut problemem może być też to, co przez lata zbierało się na dnie baku – co z tego, że bak nie jest całkiem pusty, jeśli znajdująca się na dnie zbiornika breja nie jest paliwem o właściwych parametrach?

Pompa paliwa jest chłodzona i smarowana paliwem – na sucho długo nie pochodzi Foto: archiwum / Auto Świat
Pompa paliwa jest chłodzona i smarowana paliwem – na sucho długo nie pochodzi

Dlaczego nie warto jeździć na rezerwie?

W pesymistycznym wyskalowaniu wskaźników paliwa i zasięgu nie chodzi tu jednak tylko o to, żeby kierowcę uchronić przed nieplanowaną przerwą w podróży z powodu pustego zbiornika. Już sam fakt, że wskaźnik jest na rezerwie, oznacza w wielu modelach aut zwiększone ryzyko awarii. Dlaczego? Powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze, elektryczne pompy paliwa są smarowane i chłodzone paliwem – jeśli jest go w baku mało, może się zdarzyć, że np. na łukach czy wertepach będą momenty, kiedy pompa będzie pracowała na sucho.

Po drugie – jeśli pompa zacznie zaciągać brudy z dna baku, nie wyjdzie jej to na zdrowie, bo to bardzo precyzyjny mechanizm. Po trzecie – w autach z wtryskiem paliwa – niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z dieslem, czy z benzyniakiem, tylko niewielka część paliwa tłoczonego przez pompę rzeczywiście trafia do cylindrów. Jak niewielka? Wydajność pompy paliwa to nawet kilkaset litrów na godzinę, podczas gdy silnik przeciętnego auta w ciągu godziny spala tylko kilka litrów. Niespalone paliwo cyrkuluje między zbiornikiem paliwa a silnikiem, rozgrzewając się przy okazji do bardzo wysokiej temperatury. Podgrzewa je tłocząca je pod ciśnieniem pompa, paliwo też grzeje się od listwy wtryskowej i gorących elementów silnika.

Jeśli w baku jest sporo paliwa, to rozgrzane paliwo wracające z silnika miesza się z tym znacznie chłodniejszym znajdującym się w zbiorniku. Jeżeli np. przez dłuższy czas w upalny dzień jedziemy np. w korku, na "głębokiej rezerwie", to zawartość baku może osiągnąć temperaturę wrzenia. W paliwie pojawiają się pęcherzyki gazu, które zaburzają pracę silnika, pogarszają smarowanie pompy. Wiele aut ma układach zasilania czujniki temperatury – jeśli sensor wykryje zbyt wysoką temperaturę cieczy, może się zapalić kontrolka check engine, silnik przejdzie w tryb awaryjny lub... przestanie pracować.

Skończyło się paliwo? Po dolewce może nie zapalić!

W starszych dieslach problemem przy wyjeżdżeniu do końca paliwa było zapowietrzenie układu wtryskowego – po dolaniu paliwa silnika i tak nie dawało się uruchomić, trzeba było użyć np. ręcznej pompki przy pompie wtryskowej, a w razie jej braku np. luzować przewody paliwowe przy próbie rozruchu, żeby wypuścić z nich pęcherzyki powietrza blokujące dopływ oleju napędowego.

Nowsze silniki wyposażone w elektryczne pompy paliwa z reguły radzą sobie z odpowietrzeniem układu, wystarczy dłużej "pokręcić" rozrusznikiem, aż w końcu silnik powinien zapalić. Tyle że taka metoda może się okazać wręcz zabójcza dla delikatnych elementów układu wtryskowego – nawet jeśli nie zepsują się od razu, to ich trwałość bardzo się skróci. W silnikach benzynowych ryzyko zatarcia pompy paliwa też jest niemałe.

Często dolanie paliwa wcale nie rozwiązuje problemu – auto nadal może nie dać się uruchomić Foto: Auto Świat
Często dolanie paliwa wcale nie rozwiązuje problemu – auto nadal może nie dać się uruchomić

"Check engine" kiedy zabraknie paliwa

Po zużyciu całego paliwa z baku może się też zdarzyć, że sterownik silnika "nałapie" mnóstwo błędów – od wypadających zapłonów, przez wzrost temperatury paliwa, aż po spadek ciśnienia paliwa na listwie. Po ponownym uruchomieniu przez dłuższy czas palić się może kontrolka "check engine"

Kilka lat temu można było jeszcze pomyśleć o wykonaniu testu, ile auto rzeczywiście przejedzie od wyświetlenia zasięgu "0" do momentu aż silnik nie zacznie przerywać – przy nowych modelach mógłby być to przy pewnej dozie pecha test niszczący, a koszty napraw – przy skrajnie niekorzystnym zbiegu okoliczności – mogłyby sięgnąć pięciocyfrowej kwoty. Uwierzcie więc na słowo – przy spokojnej jeździe przejechanie 50 km do kolejnej stacji powinno się udać, ale lepiej takich sytuacji unikać.

Check engine Foto: 123RF
Check engine

Co robić, jeśli wskaźnik zasięgu pokaże "0 km" a do stacji daleko?

  • nie przekraczaj 100 km/h
  • unikaj gwałtownego przyspieszania
  • staraj się jechać tak, aby auto toczyło się na wysokim biegu
  • wyłącz klimatyzację i inne odbiorniki pobierające dużo prądu – prąd w aucie bierze się z paliwa
  • skorzystaj z aplikacji nawigacyjnej – wybierz opcję wyszukania najbliższej stacji paliwa