Do groźnej kolizji doszło 6 sierpnia 2022 r. na drodze ekspresowej S7 między Ostródą a Olsztynkiem (woj. warmińsko-mazurskie). Seat, którym razem z kierowcą podróżowała żona i 4-letni synek, zjechał na pobocze i kilkukrotnie uderzył w barierki ochronne. Auto zostało mocno uszkodzone, na szczęście nikomu nic się nie stało.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

O zdarzeniu stało się głośno po wpisie umieszczonym na portalu społecznościowym przez kierowcę rozbitego seata. Relacjonował on, że wpadł w poślizg, bo kierowca volkswagena zajechał mu złośliwie drogę i gwałtownie przyhamował. Poszkodowany prosił internautów o pomoc w namierzeniu kierowcy tego auta, ponieważ volkswagen zatrzymał się tylko na chwilę i pojechał dalej.

Wyjaśnieniem okoliczności tej sprawy zajęła się policja, która deklarowała, że nie będzie "przyzwolenia na agresję drogową", a jeżeli do zdarzenia doszło w wyniku agresywnego zachowania kierowcy volkswagena, to będzie on musiał liczyć się z surowymi konsekwencjami.

Funkcjonariusze z komisariatu w Olsztynku ustalili, że właścicielem volkswagena jest firma leasingowa. Otrzymali od niej dane osób, które mogły być użytkownikami tego pojazdu. Przesłuchali świadków i zabezpieczyli nagrania z wideorejestratorów. Na podstawie zebranych dowodów skierowali do sądu wniosek o ukaranie za wykroczenie 33-letniego mężczyznę. Został on obwiniony o spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym i niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami.

W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się proces w tej sprawie. Obwiniony Jarosław W. nie przyznał się do winy i odmówił odpowiedzi na pytania. Zeznań odmówiła również jego żona wezwana na rozprawę jako świadek.

"Mój klient nie przyznał się do winy, bo po prostu nie kierował tym samochodem. Nie jest on jedyną osobą użytkującą ten pojazd. Rzeczą organów ścigania jest ustalić, kto kierował" — powiedział dziennikarzom obrońca mec. Paweł Łobacz.

Podczas poniedziałkowej rozprawy sąd przesłuchał kilku świadków, którzy widzieli jak doszło do kolizji na S7. Większość zeznała jednak, że nie zauważyli, ile osób jechało w volkswagenie, ani kto siedział za kierownicą. Tylko jeden ze świadków stwierdził, że volkswagenem kierował mężczyzna, a w aucie nie było chyba pasażerów.

Z kolei poszkodowany właściciel seata zeznał, że bezpośrednio po zdarzeniu jeden z kierowców, którzy zatrzymali się na widok kolizji, powiedział mu, że volkswagenem kierowała kobieta. Jednak — jak mówił poszkodowany — jego zdaniem w volkswagenie były dwie osoby — prowadził mężczyzna, a kobieta siedziała na miejscu pasażera. Przyznał on jednocześnie, że nie ma co do tego całkowitej pewności.

Sąd wyznaczył na 2 lutego termin kolejnej rozprawy, podczas której zostanie przesłuchany ostatni świadek i przewidziano końcowe mowy stron.

Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.

autor: Marcin Boguszewski