Spójrzcie na początek w cennik jakiejś popularnej marki i poszukajcie w nim wolnossących wersji benzynowych. Nie zdziwcie się, jeśli chwilę wam to zajmie, bo dziś większość pojazdów od segmentu C w górę korzysta z jednostek doładowanych.

Silniki bez turbiny jeszcze tu i ówdzie się ostały, ale znajdziecie je głównie w modelach miejskich (choć coraz częściej trafiają się odmiany z turbiną), w niektórych autach sportowych (ale ostatnio i tu sytuacja się zmienia – patrz np. Ferrari 458 GTB i Porsche 911) oraz u producentów japońskich. Reszta konsekwentnie stawia na doładowanie, argumentując to lepszymi osiągami, ekologią i – przede wszystkim – zużyciem paliwa.