Sąsiedzi chcą, żeby kupił elektryka. Jego żonę już przekonali. "Jak jacyś akwizytorzy"
Pan Rafał, nasz czytelnik, napisał do nas obszernego e-maila, w którym opisuje presję, jakiej jest poddawany ze strony sąsiadów. Ci zdecydowali się kupić samochody elektryczne i oczekują, że on zrobi to samo "dla wspólnego dobra". Okazuje się, że zjawisko, które można obserwować na różnych zamkniętych grupach na portalach społecznościowych, występuje także w realnym życiu. Niektóre osoby stykające się z elektromobilnością zaczynają traktować ją jak... religię. Za zgodą czytelnika publikujemy jego list w całości, poddaliśmy go jedynie drobnym poprawkom redakcyjnym.