Jeszcze kilka lat temu czynnikiem, który w sposób szczególny zniechęcał kierowców do zakupu aut hybrydowych była wysoka cena. Dzisiaj argument ten stracił ważność. Przykłady? Za fabrycznie nową Toyotę Auris Hybrid należy zapłacić niespełna 85 tysięcy złotych. Żeby móc kupić wysokoprężnego Aurisa D-4D 125 oferującego podobne osiągi i wyposażenie, kierowca musi wyłożyć 81,5 tysiąca. Nietrudno policzyć, że hybryda jest zaledwie o 3,5 tysiąca droższa. Różnica jest mała, a ceny obydwu samochodów można uznać za porównywalne.
Hybryda? Układ nie ogranicza funkcjonalności!
Obecnie kierowcy nie muszą się również bać ograniczonej funkcjonalności. Nowoczesna technologia i ciągły rozwój rozwiązań hybrydowych sprawia, że większość podzespołów układu napędowego jest maksymalnie zminiaturyzowana. W efekcie konstruktorzy mogą je ukryć w zakamarkach karoserii, aby nie wpłynąć na zmniejszenie przestrzeni w kabinie pasażerskiej czy bagażniku. Hybrydy są homologowane na 5 osób i oferują identyczną pojemność kufra co wysokoprężni odpowiednicy.
Szczególnie mocno autorytet diesli podważa zapotrzebowanie na paliwo. Nowoczesny ropniak podczas jazdy w cyklu miejskim spala nieco ponad 5 litrów oleju napędowego. Świetny wynik? W porównaniu ze standardowym benzyniakiem pewnie tak. Hybryda jest jednak w stanie jeździć jeszcze oszczędniej! Samochody z silnikiem benzynowo-elektrycznym obniżają spalanie nawet o półtora litra. A to przekłada się na różnicę w kosztach, którą kierowca odczuje nie tylko w ujęciu rocznym, ale nawet podczas codziennej eksploatacji i w rozliczeniu miesięcznym.
Użytkowanie samochodu to jednak nie tylko wydatki związane z paliwem. To przede wszystkim koszty poniesione na serwisowanie auta. A to kolejna kwestia, w której hybrydy wypadają bardzo dobrze. Mimo iż sama technologia i rozwiązania użyte do budowy samochodu są drogie, kierowca nie musi się tym przejmować. Po pierwsze dlatego, że elementy układu hybrydowego na ogół są objęte dodatkową i wydłużoną gwarancją. Po drugie ich bezawaryjność może stanowić wzór.
Ekologiczny oznacza bezawaryjny!
Auta z napędem hybrydowym są jednymi z najmniej usterkowych pojazdów w swoich klasach. Inspektorzy z poszczególnych instytutów (Dekra i TUV) praktycznie nie mają się do czego przyczepić. Co z częściami eksploatacyjnymi? Klocki i tarcze hamulcowe, elementy zawieszenia czy chociażby płyny są niemalże identyczne, jak w autach z napędem konwencjonalnym. Dzięki temu kierowcy nie powinni się obawiać podwyższonych kosztów podstawowego serwisu.
O ile jeszcze dwie dekady temu diesel bez poważnych problemów potrafił pokonać nawet 500 tysięcy kilometrów, o tyle dzisiaj tak duże przebiegi są czystą abstrakcją. Żeby w to uwierzyć wystarczy przypomnieć sobie prestiżowe wpadki kilku marek. O niskiej trwałości silników wysokoprężnych w głównej mierze decyduje nowoczesny osprzęt. Zaawansowane mechanizmy są podatne na działanie warunków eksploatacyjnych, bardzo szybko ulegają awarii i okazują się drogie w wymianie.
Chcąc wskazać wszystkie elementy nowoczesnego osprzętu, należałoby stworzyć listę składającą się z co najmniej kilkunastu punktów. Skupmy się zatem wyłącznie na najważniejszych podzespołach. Podstawą działania motoru jest zestaw precyzyjnych wtryskiwaczy, zawór EGR oraz turbosprężarka ze zmienną geometrią łopatek. Dodatkowo w zaawansowanych silnikach wysokoprężnych pojawia się dwumasowe koło zamachowe oraz montowane są proekologiczne filtry cząstek stałych.
Koszty eksploatacji
Komplet nowych wtrysków potrafi kosztować nawet kilkanaście tysięcy złotych. Kolejne 2 - 3 tysiące należy zapłacić za dwumasę, 5 - 6 tysięcy za turbosprężarkę i nawet 10 tysięcy za filtr DPF. Zawór EGR jest najtańszą częścią na liście. Cena nowego mechanizmu w zależności od modelu auta wynosi od 600 do nawet 2 tysięcy złotych. Astronomiczne ceny elementów są o tyle nieciekawą wizją, że spora część z nich będzie wymagać wymiany już po przekroczeniu przebiegu na poziomie 120 tysięcy kilometrów!
Zalet zakupu samochodu z napędem hybrydowym jest więcej! Co prawda, kierowca będzie musiał zapłacić nieco wyższą składkę ubezpieczeniową (zazwyczaj maksymalnie o 100 - 200 złotych), jednak w zamian zyska podczas odsprzedaży. Obecnie ceny aut napędzanych nowoczesnym silnikiem diesla z uwagi na drogi serwis i zmniejszoną trwałość lecą w dół w zastraszającym tempie. W przypadku samochodów hybrydowych wskaźnik deprecjacji jest zdecydowanie niższy. Ceny oczywiście spadają, jednak nie w tak szybkim tempie i nie w tak dużym stopniu.
Nowe millenium zamknęło pewną kartę w historii motoryzacji. Na rynku nie ma już diesli, które bezawaryjnie wytrzymają przebieg na poziomie 500 tysięcy kilometrów. Co zatem zrobić jeżeli ktoś potrzebuje oszczędnego i trwałego auta? Warto zastanowić się nad alternatywą jaką jest samochód hybrydowy. Szczególnie, że od kilku lat ekologiczny napęd ani nie ogranicza funkcjonalności, ani nie winduje ceny, ani nie generuje dodatkowych kosztów serwisowych.