Jechałem 50-60 km/h – często zeznają sprawcy wypadku. To zrozumiała linia obrony – nawet jeśli prędkość przejazdu była o wiele większa – tyle że w sytuacjach wątpliwych całkowicie nieskuteczna, zwłaszcza gdy w samochodzie odpalił choć jeden airbag lub uruchomił się choćby jeden napinacz pasów bezpieczeństwa. Rzeczywisty przebieg wypadku, a także to, co działo się na kilka sekund przed nim, zapisane są bowiem w sterowniku pojazdu.

Układy zapisujące dane o wypadku (Crash Data) producenci zaczęli stosować mniej więcej w 2004 r., najpierw w pojazdach premium. Stopniowo funkcje zapisu takich danych trafiały do tańszych aut, a gdzieś od 2012 r. stosuje się je niemal powszechnie. Nie są to informacje, które można odczytać czy wymazać w serwisie za pomocą zwykłego komputera diagnostycznego. Służą do tego specjalne urządzenia, które podpina się (tak jak zwykły komputer diagnostyczny) do gniazda OBD, ale dane można też odzyskać w warunkach laboratoryjnych z podzespołów wymontowanych z samochodu.