• Według oficjalnych statystyk (dane za 2017/18 r.) w Polsce pogłowie dzików wynosiło ok. 87 tys. sztuk (olbrzymi spadek w stosunku do lat ubiegłych), saren ok. 922 tys., lisów ok. 192 tys., jeleni ok. 275 tys. sztuk
  • Do wypadków z udziałem dzikich zwierząt dochodzi nie tylko na odludnych, rzadko uczęszczanych trasach – dziki, lisy czy łosie pojawiają się nawet w miastach!
  • Jeśli droga była poprawnie oznakowana, a wypadek nie miał związku z polowaniem, to odszkodowanie dostaniecie

Na pierwszy rzut oka policyjne statystyki wyglądają niezbyt dramatycznie. W 2018 roku miało dojść na polskich drogach do 182 wypadków polegających na najechaniu na zwierzę, w których zginęło 13 osób, a 214 zostało rannych. Tyle że te statystyki nie dają pełnego obrazu sytuacji. Odnotowano w nich tylko ewidentne przypadki, w których przebieg wypadku nie wzbudzał wątpliwości, a na miejscu pojawiła się policja. Setki, a może nawet tysiące innych wypadków, których przyczyną była kolizja ze zwierzęciem lub gwałtowny manewr wymuszony przez wtargnięcie zwierzęcia na drogę, są ukryte w rubrykach „inne rodzaje”, „najechanie na drzewo”, „wywrócenie pojazdu”, „przyczyny nieustalone” czy nawet „zderzenie pojazdów – czołowe”.

W powyższych statystykach nie ma też słowa o kolizjach, w których szkody były poważne, ucierpieli ludzie i zwierzęta, ale nikt nie wezwał policji. Dla porównania: w Niemczech, gdzie statystyki są bardziej szczegółowe, a przyczyny wypadków bada się z reguły wnikliwie, w ubiegłym roku odnotowano ok. 268 tys. kolizji z dzikimi zwierzętami. W 2739 pasażerowie aut byli lekko ranni, w 537 przypadkach obrażenia były poważne, a 15 osób zginęło.

Kiedy ryzyko zderzenia ze zwierzęciem jest największe?

Foto: Auto Świat

Do wypadków z udziałem zwierząt dochodzi najczęściej w miesiącach wiosennych (kwiecień, maj), a także jesienią i wczesną zimą (od października do grudnia). Najwięcej wypadków tego typu zdarza się w godzinach rannych (od 5 do 8 rano) oraz od 17 do północy. Oczywiście, największe ryzyko wypadku spowodowanego wtargnięciem zwierzęcia na drogę zachodzi na drogach prowadzących w okolicach kompleksów leśnych, ale to nie znaczy, że tylko tam powinniście mieć się na baczności. Warto wiedzieć, że dzikie zwierzęta zapuszczają się coraz częściej również do miast czy na obrzeża miejscowości – resztki roślin na polach uprawnych i wysypiska odpadów to dla nich łatwo dostępne źródła pokarmu.

Jak uniknąć kolizji ze zwierzęciem?

To, że droga wydaje się pusta, nie znaczy, że nic wam nie grozi! Noga z gazu i baczne obserwowanie nie tylko samego pasa drogi, lecz także tego, co dzieje się poza nim, pomogą ograniczyć ryzyko wypadku, a przynajmniej złagodzić jego skutki. Jeśli przez drogę przebiegło jedno zwierzę, natychmiast należy zwolnić – mogą za nim biec kolejne! Niestety, szczególnie przy wyższych prędkościach i na niezbyt przyczepnych nawierzchniach (np. na mokrej drodze) próba ominięcia dzika czy sarny, które gwałtownie pojawiły się na drodze, może zakończyć się tragicznie – z reguły lepiej uderzyć w zwierzę (hamując tak, żeby przed kolizją wytracić jak najwięcej prędkości) niż wypaść z drogi, dachować, uderzyć w drzewo i trafić do policyjnych statystyk jako kolejna ofiara wypadku z nieustalonych przyczyn. Ryzyko poważniejszych obrażeń u pasażerów czy kierowcy w przypadku kolizji z dzikiem (waga zwykle od 40 do 200 kg) czy sarną (waga do 35 kg) nie jest duże, znacznie groźniejsze jest zderzenie z ważącym często ponad 600 kg łosiem.

Jak zareagować po kolizji ze zwierzęciem?

Foto: Auto Świat

W przypadku kolizji z udziałem zwierzęcia należy wezwać policję lub straż miejską bądź gminną – dotyczy to zarówno zwierząt gospodarskich, jak i dzikich. Nie wolno zabrać zabitego dzika czy sarny – to przestępstwo! Samodzielne udzielanie pomocy zwierzętom jest bardzo niebezpieczne – nawet nieduże zwierzę w stresie może być naprawdę groźne. Jeśli zależy wam na tym, żeby ranne zwierzę zostało uratowane, a nie po prostu dobite, warto poszukać kontaktu do lokalnych organizacji zajmujących się ochroną zwierząt – w sieci można znaleźć namiary na pogotowia dla dzikich zwierząt. Wskazówki dotyczące zasad udzielania pomocy dzikim zwierzętom można znaleźć m.in. na stronach Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (www.gdos.gov.pl).

Kto zapłaci za szkody po kolizji ze zwierzęciem?

O ile w przypadku zwierząt gospodarskich czy towarzyszących (np. psów) to właściciel lub zakład ubezpieczeniowy, w którym wykupił polisę, powinien zapłacić za spowodowane przez nie szkody, o tyle w przypadku dzikiej zwierzyny o odszkodowanie jest znacznie trudniej. Można na nie liczyć w zasadzie tylko w dwóch sytuacjach – jeśli do wypadku dojdzie na odcinku, na którym nie ma znaków ostrzegających przed dzikimi zwierzętami na drodze, mimo że w danym miejscu takie wypadki zdarzają się ponadprzeciętnie często, lub wtedy, kiedy do wypadku doszło w związku z prowadzonym polowaniem.

Udowodnienie zarządcy drogi, że nie dopełnił swoich obowiązków, jest z reguły trudne i czasochłonne. Zawsze warto jednak sprawdzić u zarządcy lub dzierżawcy danego obwodu łowieckiego, czy w czasie, kiedy doszło do wypadku, nie trwało polowanie – muszą być one odnotowywane w tzw. książce polowań. Listę obwodów można znaleźć na stronach internetowych Polskiego Związku Łowieckiego. Jeśli do powstania szkody nie przyczynił się ani zarządca drogi, ani myśliwi, pozostaje skorzystać z ubezpieczenia autocasco lub opłacić naprawę z własnej kieszeni.

Naszym zdaniem

Warto sobie uświadomić, że przy prędkości 100 km/h przeciętny kierowca jadący sprawnym autem potrzebuje niemal 80 metrów na zatrzymanie pojazdu. Na ten dystans składają się droga hamowania i czas reakcji. Jeśli zwierzę na drodze zobaczycie z odległości 60 m, co przy jesiennej szarudze i tak jest optymistycznym założeniem, to jeśli nie zdąży ono przed autem uciec, uderzycie w nie z prędkością ok. 60 km/h! Z 80 km/h da się zahamować „na styk”. Noga z gazu!

Ładowanie formularza...