Każdy kierowca wie, że pod wpływem alkoholu lepiej nie wsiadać za kierownicę samochodu, zwłaszcza, jeśli nie chce się utracić prawa jazdy. Z realizacją tej wiedzy w praktyce bywa różnie, ale przepisy są w tej kwestii jasne i powszechnie znane. Mniej znane są natomiast te, dotyczące jazdy pod wpływem alkoholu innymi środkami transportu. Okazuje się, że nie trzeba wsiadać za kółko, żeby stracić prawo jazdy. Ta wiedza przydaje się zwłaszcza latem, kiedy kierowcy przesiadają się do innych środków transportu, a wypoczywając, chętniej sięgają po alkohol.

Pijany rowerzysta

Po spożyciu napojów wyskokowych lepiej nie wsiadać na rower, zwłaszcza jeśli wyjeżdża się nim na drogę publiczną, w strefę zamieszkania lub ruchu. Zatrzymanie przez policję w tych strefach, może grozić utratą prawa jazdy. Może, ale nie musi. O tym, czy pijany rowerzysta utraci uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi, zdecyduje sąd. Nie ominie go jednak kara grzywny lub więzienia. Taką bowiem przewidział za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu ustawodawca. Zagrożenia przyłapaniem na gorącym uczynku nie ma, jeśli rowerzysta zdecyduje się na wycieczkę drogami polnymi lub jeśli zamiast wsiąść na rower, będzie go prowadził. W obu przypadkach uniknie kary.

Po piwku na skuter

Zagrożeni utratą prawa jazdy są też kierowcy wypoczywający nad morzem. Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, utarta uprawnień grozi im za sterowanie pod wpływem alkoholu jachtem, żaglówką, a także łodzią, o ile napędzana jest silnikiem.

To samo dotyczy pływania na procentach motorówką i skuterem wodnym. Niebezpieczeństwa nie ma, jak twierdzi DGP, jeśli kierowcy wsiądą po wypiciu napoju wysokoprocentowego do kajaka, pontonu lub roweru wodnego.

Nie są to pojazdy mechaniczne, a więc za pływanie nimi na procentach nie grozi utrata prawa jazdy. Ale to nie oznacza, że fani wodnego i zakrapianego wypoczynku są całkowicie bezkarni. Złapanym na gorącym uczynku grozi kara grzywny do 5 tys. zł.

Absurdalny przepis

Rower, skuter wodny, motorówka, łódź czy jacht. Chociaż do ich prowadzenia nie potrzeba posiadania prawa jazdy, to zasiadanie za ich sterami pod wpływem alkoholu grozi utratą tego dokumentu. Obowiązujące przepisy od lat budzą ogromne kontrowersje, zwłaszcza wśród kierowców.

–  Nie rozumiem co ma jedno do drugiego? – pyta Tomasz, zawodowo przedstawiciel handlowy, a prywatnie fan aktywnego i zakrapianego wypoczynku. – Dla mnie ten przepis jest absurdalny. Grzywna, rozumiem, ale utrata prawa jazdy? Jak złapią mnie za kółkiem samochodu, to w porządku, ale na rowerze czy motorówce? Niedługo za chodzenie chodnikiem pod wpływem alkoholu będą zabierać prawo jazdy!! – mówi poirytowany.

Kilka lat temu na ten problem zwrócił uwagę poseł Wojciech Saługa. Polityk PO zauważył, że zabieranie kierowcom prawa jazdy za picie alkoholu na jachcie nie jest sprawiedliwe wobec tych, którzy posiadają jedynie patent sterniczy czy żeglarski.

Poseł zwrócił uwagę na to, że prawo jazdy nie jest dokumentem koniecznym do prowadzenia jachtu. Brak prawa jazdy nie wyklucza otrzymania patentu żeglarskiego czy sterniczego, a więc jego konfiskata nie ma żadnego sensu. To samo można powiedzieć o rowerze i innych środkach transportu, do których prowadzenie nie potrzeba prawa jazdy. Ot, kolejny polski absurd.