Wariant najprostszy, ale nie zawsze taniChodzi jednak o to, jak zapłacimy za naprawę samochodu. Wariant klasyczny jest dobrze znany – warsztat naprawia samochód, a faktury za części i naprawę przedstawiane są towarzystwu ubezpieczeniowemu, które kończy proces likwidacji szkody. Równie dobrze wiadomo, że często szczęśliwe dopięcie całej sprawy wymaga sporo zachodu i nerwów. Z punktu widzenia właściciela samochodu, szczególnie zapracowanego i niemającego czasu na załatwianie formalności, dużo atrakcyjniejszym rozwiązaniem może być tzw. wariant bezgotówkowy: wstawiamy auto do warsztatu mającego odpowiednie umowy z naszym ubezpieczycielem (czyli z reguły należącego do autoryzowanej sieci naprawczej towarzystwa) i odbieramy go po naprawie, a kwestię zapłaty za usługę załatwiają między sobą towarzystwo i warsztat. Zalety takiego wariantu likwidacji szkody są jasne: właściciel samochodu nie musi angażować własnych środków, nie musi też martwić się, czy kwota wypłacona przez ubezpieczyciela rzeczywiście pokryje koszty przywrócenia sprawności autu. W praktyce, jeśli zdecydujemy się na naprawę w warsztacie należącym do sieci autoryzowanej przez ubezpieczyciela, to z głowy mamy wszystko, począwszy od holowania z miejsca wypadku czy kolizji, przez oględziny, aż po problemy z fakturą. Interesuje nas jedynie odbiór sprawnego samochodu. Uważaj na podejrzane oferty "naganiaczy"Rozliczenie bezgotówkowe można na pewno polecić wszystkim, którzy nade wszystko cenią sobie wygodę. Pamiętać jednak należy, że tej formy likwidacji szkody nie należy mylić z cesją praw wynikających z ubezpieczenia, do jakiej często namawiają "naganiacze" pojawiający się na miejscach wypadków i kolizji. Nigdy nie udzielajmy pełnomocnictw przedstawicielomnieznanej nam firmy. Może się okazać, że nie tylko przejmie ona kwotę odszkodowania, ale jeszcze obciąży nas dodatkowymi kosztami. Nie należy zapominać, że funkcjonuje jeszcze jedna interesująca forma rozliczania szkody: metoda kosztorysowa, popularnie zwana "na wycenę". Na czym polega? Po oględzinach samochodu i określeniu zakresu szkód eksperci ubezpieczyciela wyliczają kwotę, jaka ich zdaniem powinna wystarczyć na naprawę auta. Zazwyczaj nie jest to suma, która pozwoliłaby na naprawę samochodu w ASO, choćby dlatego że np. wartość robocizny wyliczana jest według wartości uśrednionych dla rynku lokalnego, a w ASO robocizna jest z reguły najdroższa. Jednak wielu osobom, głównie tym, które zamierzają naprawić samochód w zaprzyjaźnionym warsztacie, proponowane odszkodowanie może wystarczyć, a dość często zdarza się, że przekracza ono oczekiwania naprawiającego. Zaletą metody kosztorysowej jest bardzo krótki czas likwidacji szkody, w wielu przypadkach wynoszący od 3 do 7 dni. Warto też wiedzieć, że w wypadku, gdy dojdzie do sporu z ubezpieczycielem dotyczącego wysokości odszkodowania wyliczonego metodą "na wycenę" przyjęcie od niego pieniędzy (tzw. kwoty bezspornej) w żaden sposób nie zamyka drogi do dalszego dochodzenia swoich praw.Likwidacja szkody "na wycenę" jest bardzo atrakcyjna dla właściciela pojazdu. Przyspiesza znacznie czas likwidacji szkody i eliminuje dodatkowe formalności. Jedno spotkanie z przedstawicielem ubezpieczyciela może być wystarczające do zakończenia likwidacji szkody. Zaproponowane przez ubezpieczyciela odszkodowanie, wyliczone w oparciu o przeciętne koszty naprawy, pozwala naprawić samochód w dowolnym terminie w warsztacie dobrej klasy. Taka forma rozliczenia jest szczególnie atrakcyjna dla majsterkowiczów, którzy sami potrafią naprawić drobne szkody, np. wymienić lampę czy zderzak. Mogą sami zakupić części, a ich praca zostanie wynagrodzona. Warto też wspomnieć o nowościach w likwidacji szkód "na wycenę". Obecne systemy komputerowe do kalkulowania kosztów napraw wskazują nie tylko cenę części, lecz także nazwę dostawcy niezależnego, który dostarcza części we wskazanej w kalkulacji cenie, co znacznie ułatwia zakup niezbędnych do naprawy części. Odszkodowania wypłacane "na wycenę" w przypadku szkód z OCzawierają podatek VAT, a to oznacza, że odszkodowanie "na wycenę" równe jest rzeczywistym przeciętnym kosztom naprawy.Radosław Bedyński Dyrektor ds. Analiz i MonitoringuBiuro Likwidacji Szkód PZU SA