Ubezpieczenie OC - ubezpieczenie dla poszkodowanego

Wielu kierowców wykupuje OC, bo musi - nie zastanawiając się nad tym, jak działa ta polisa. „Zdarza się, że klienci chcą zgłaszać ze swojego ubezpieczenia OC uszkodzenia własnych samochodów, takie jak parkingowe zarysowanie nadkola o słupek - a potem są zdziwieni, kiedy dowiadują się, że nie mogą skorzystać z własnej polisy” - opowiada Dominika Grabek, ekspertka kalkulatora OC AC mfind.

Obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych (OC) zadziała w sytuacji, kiedy spowodujemy zdarzenie drogowe, w którym ktoś ucierpi lub zostanie uszkodzone jego mienie (np. samochód) - a zatem wtedy kiedy będziemy sprawcami wypadku lub kolizji. Polisa OC uchroni nas przed koniecznością pokrywania szkód, jakie poniósł poszkodowany. Osoba poszkodowana może zgłosić szkodę z naszego OC i dostanie odszkodowanie od ubezpieczyciela.

Obowiązek ubezpieczenia OC wszystkich zarejestrowanych i poruszających się po drogach pojazdów mechanicznych wynika z potrzeby zabezpieczenia ofiar wypadków. Gdy uszkodzimy własny samochód, nasze OC nie zadziała - tutaj przyda się raczej ubezpieczenie autocasco (AC), które jest dobrowolne.

Czy ubezpieczenie OC komunikacyjne w każdej firmie jest takie samo?

Zakres ubezpieczenia OC reguluje Ustawa z dnia 22 maja 2003 roku o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK, a zatem każda firma ubezpieczeniowa w polisie OC oferuje to samo - nie ma mowy o OC „lepszym” i „gorszym”. Minimalne górne limity kwotowe odpowiedzialności ubezpieczycieli w zakresie OC (sumy gwarancyjne) też są regulowane ustawowo.

Wynoszą one 5 mln euro w przypadku szkód na osobie oraz 1 mln euro dla szkód w mieniu - to znaczy, że tyle maksymalnie mogą dostać wszyscy poszkodowani w spowodowanym przez nas wypadku, bez względu na to, w jakiej firmie mamy wykupioną polisę.

A jednak ceny ubezpieczenia bardzo się różnią. Z raportu porównywarki mfind opublikowanego w styczniu 2016 roku wynika, że różnica pomiędzy najtańszym a najdroższym ubezpieczeniem OC dla danego klienta i jego samochodu w Warszawie może wynosi 712 zł. Tyle może przepłacić ktoś, kto przed zakupem ubezpieczenia nie porówna cen w różnych towarzystwach.

Kolejna różnica dotyczy bezpośredniej likwidacji szkód, czyli rozwiązania, które umożliwia poszkodowanemu zgłoszenie szkody z OC sprawcy do własnego ubezpieczyciela. W dalszym ciągu nie wszystkie firmy oferują OC z bezpośrednią likwidacją szkód. Te, które takie rozwiązanie wprowadziły (PZU, Warta, ERGO Hestia, Liberty Ubezpieczenia, AXA Direct, Gothaer, AVIVA, Uniqa i Concordia) z pewnością mogą przedstawiać je jako atut dla potencjalnych klientów. Ubezpieczenie OC z BLS jest o tyle „lepsze”, że gdy je wykupimy, a sami będziemy poszkodowanymi w kolizji, nie musimy kontaktować się z firmą, w której ubezpieczony jest sprawca, bo to nasz ubezpieczyciel OC zajmie się oględzinami pojazdu i wypłaci nam odszkodowanie.

W związku z tym, że zakres ubezpieczenia OC jest identyczny we wszystkich firmach, starają się one zachęcić klientów do ubezpieczenia się właśnie u nich dokładając do OC rozmaite dodatki takie jak pakiet usług assistance w wersji mini czy bezpłatną Zieloną Kartę wystawianą w razie potrzeby. Podczas porównywania cen OC w różnych firmach warto zwrócić uwagę na dodatkowe usługi, bo może okazać się, że odrobiną droższe ubezpieczenie będzie zawierało bonus, który akurat może się nam przydać. I odwrotnie: nie warto przepłacać za coś, z czego na pewno nie skorzystamy w ogóle.

Jakie kary grożą za brak ubezpieczenia OC?

Gdy policjant podczas kontroli drogowej prosi o pokazanie polisy OC, chce sprawdzić, czy ubezpieczenie jest aktualne. Nie możemy pozwolić sobie nawet na jeden dzień przerwy w ochronie ubezpieczeniowej, i to niezależnie od tego, czy nasz pojazd jeździ po drogach publicznych, czy rdzewieje na podwórku pozbawiony wielu części. Jeśli tylko pojazd mechaniczny jest zarejestrowany, musi mieć ciągłość ubezpieczenia OC. Od tej zasady jest bardzo niewiele wyjątków - np. dla pojazdów historycznych czy wolnobieżnych można wykupić ubezpieczenie krótkoterminowe tylko w razie potrzeby poruszania się nimi po drogach.

Nakładaniem i egzekwowaniem opłat karnych za brak ubezpieczenia OC zajmuje się Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Gdy policjant z drogówki zauważy, że mamy nieaktualną polisę, zgłosi sprawę do UFG, a potem możemy spodziewać się z Funduszu pisma z wezwaniem do zapłaty. Funkcjonariusz policji przy kontroli może również wystawić mandat w wysokości 50 zł, jeśli nie będziemy mieli przy sobie dokumentu potwierdzającego zawarcie umowy OC.

Karę za brak OC może zapłacić również posiadacz pojazdu, który nie został skontrolowany przez policję. UFG otrzymuje od firm ubezpieczeniowych informacje o zawartych umowach OC i intensywnie korzysta z własnego narzędzia zwanego „wirtualnym policjantem”, które automatycznie wychwytuje przerwy w ciągłości OC. „50 procent pojazdów bez polisy OC zidentyfikowanych zostaje – już bez kontroli drogowych – a wyłącznie na podstawie działań Funduszu, po weryfikacji danych w ogólnopolskiej bazie polis komunikacyjnych” – mówi Hubert Stoklas, wiceprezes UFG.

O jakich pieniądzach mówimy? Wysokość opłat karnych uzależniona jest od płacy minimalnej w danym roku, od rodzaju pojazdu oraz od długości przerwy w ciągłości ubezpieczenia OC. W 2016 roku posiadacz auta osobowego za brak obowiązkowego ubezpieczenia przez czas krótszy niż 3 dni zapłaci 740 zł kary. Jeśli przerwa będzie zawierać się w przedziale od 3 do 14 dni, opłata wyniesie 1850 zł. Najwięcej, bo aż 3700 zł, zapłacą „zapominalscy”, którzy nie mieli OC przez ponad 14 dni.