Na początek warto przytoczyć stosowny przepis. Prawo o ruchu drogowym jasno stanowi, że kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, [auto] nie może zajmować więcej niż jednego pasa (art. 16, pkt. 4). Dla dalszych rozważań istotny jest też zapis mówiący o tym, że kierujący pojazdem jest obowiązany poruszać się z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym (art. 19, pkt. 2).

A zatem jazda po prawej. I o ile na drogach z dwoma pasami w tym samym kierunku blokowanie lewego pasa zaczyna być nieco mniej uciążliwe niż jeszcze kilka lat temu, o tyle trzy pasy ruchu stanowią już dla kierujących prawdziwe wyzwanie. Wystarczy wyskoczyć na pierwszą lepszą obwodnicę z trzema pasami ruchu w jednym kierunku, by unaocznić sobie skalę problemu.

A wygląda to mniej więcej tak: lewy zajmują szybcy i wściekli właściciele służbowych Astr, Focusów i Octavii, czasem trafi się też jakiś bogacz w Porsche lub młody kierowca w stuningowanym BMW, prawy pas – jeśli pominiemy ciężarówki i dalekobieżne autobusy – jest w zasadzie pusty, a ruch głównie prowadzony jest środkowym. Dlaczego?

Kiedyś królowie lewego/środkowego pasa mówili, że jadą tak jak jadą, bo na prawym są dziury i pijani rowerzyści. Ale od tego czasu sporo się zmieniło, wybudowano nowe drogi i znakomita większość autostrad oraz ekspresówek ma dobrą nawierzchnię, nienarażającą zawieszenia auta na przesadnie ciężkie tortury. Praktyka pokazuje też, że na autostradach i ekspresówkach zawianych cyklistów raczej nie spotkacie. A mnóstwo aut i tak jedzie środkiem. Tak jakby jazda prawym pasem była jakimś potwornym dyshonorem.

Co może w tej sytuacji zrobić kierowca jadący przepisowo prawym pasem i zamierzający wyprzedzić kolumnę aut snujących się środkiem? Wyjścia są dwa: albo przecina dwa pasy i wskakuje na lewy, po czym – znów po przecięciu dwóch pasów – wraca na prawy, albo wyprzedza prawą stroną. Jak się okazuje, w większości przypadków polskie przepisy zezwalają na taki manewr nawet na autostradzie (już niebawem napiszemy o tym szerzej!), ale czy to oznacza, że to bezpieczne? Nie sądzimy. Wyprzedzać powinno się z lewej, bo wielu kierowców nie zachowuje wystarczającej ostrożności przy zmianie pasa z lewego/środkowego na prawy i może nieoczekiwanie zajechać nam drogę. Przy prędkości rzędu 120-140 km/h (a często i wyższej) o wypadek nietrudno.

Najlepiej byłoby chyba, by na jezdni o trzech pasach ruchu środkowy traktować jak... lewy i zjeżdżać na niego tylko wówczas, gdy zajdzie potrzeba wyprzedzenia aut jadących po prawej. Na pewno usprawni to jazdę i pozwoli najszybszym autom bez problemu wyprzedzać po dwa samochody jednocześnie – tzn. te znajdujące się na prawym i środkowym pasie.

Wyjaśnijmy na kolejnym przykładzie: na prawym pasie pustka na kilkaset metrów do przodu. Środkowym, w swoim mniemaniu nie zagrażając nikomu, nie zniżając się przy okazji do upokarzającej jazdy prawym pasem, dostojnie snuje się osobówka. Jedzie, dajmy na to, 100 km/h. Na lewym pasie miejsce zajął kierowca mający na blacie niewiele więcej, ale – zgodnie z zasadami – wyprzedzający lewą stroną. Tę dwójkę dogania kierowca jadący dopuszczalne na autostradzie 140 km/h, czyli o jakieś 30 km/h więcej. I aby nie wyprzedzać tych dwóch aut z prawej (która przecież cały czas jest wolna!), musi znacząco zwolnić, i zaczekać, aż obaj wolniejsi kierowcy łaskawie zrobią mu miejsce.

Ale uwaga: nie mamy zamiaru z uporem maniaka udowadniać, że nakaz jazdy prawą stroną powinien być przestrzegany zawsze i wszędzie, niezależnie od sytuacji na drodze. Bo teoria to jedno, zaś zdrowy rozsądek to drugie. Poruszanie się przy prawej krawędzi jezdni ma sens głównie wówczas, gdy ruch jest na tyle mały, że pozwala na stałą i płynną jazdę bez konieczności ciągłego zjeżdżania na środek. Z kolei gdy znajdujemy się akurat na odcinku drogi gęsto usianym węzłami (zjazdami) i na prawym pasie „zalega” wiele aut szykujących się do opuszczenia autostrady/ekspresówki, też nie ma to wielkiego sensu. A że wielu kierowcom samo szykowanie się do opuszczenia drogi zajmuje kilka dobrych kilometrów, to już inna sprawa...

Nieco inaczej wygląda kwestia trzypasmowych jezdni znajdujących się w terenie zabudowanym, np. ruchliwych centrach miast. W takim wypadku zajęcie któregoś z pasów ruchu powinno być uzależnione głównie od znaków pionowych oraz poziomych, zdrowego rozsądku i aktualnej sytuacji na każdym z pasów. Pamiętajcie o tym, że jadąc przewidująco robicie dobrze nie tylko sobie, ale i innym.