Nie tylko każdy czas, lecz także niektóre z krajów ma swoją modę. Niesłabnącą popularnością od lat cieszy się tzw. JDM. Mimo różnych popularnych współczesnych interpretacji (w znacznej mierze kulturowych), skrót ten oznacza dosłownie "Japanese Domestic Market", czyli po prostu japoński rynek wewnętrzny. Dla wielu ludzi oznacza jednak coś znacznie więcej — ocieramy się tutaj nawet o swoisty rodzaj "kultu".
Fascynacja japońskimi samochodami może wyrażać się na wiele sposobów — sami Japończycy zresztą są do tego stopnia "wkręceni" w motoryzację, i to pod wieloma różnymi kątami, że wykształciła się tam swoista "kultura samochodowa" mająca wiele oblicz, odmian i co za tym idzie nie tylko estetycznych smaczków.
O JDM jako o zjawisku można napisać książkę, jeśli nie kilka, aczkolwiek to, co głównie się z nim kojarzy, to wszelkiego rodzaju japońskie, unikalne, bo dość trudno dostępne dla przeciętnego mieszkańca innych części świata "smaczki". Przy czym nie chodzi tutaj jedynie o gadżety, które znaleźć można poniżej, ale również o niektóre podzespoły, części tuningowe, elementy wyposażenia (np. flary zastępujące w japońskich samochodach trójkąt ostrzegawczy), wersje samochodów czy wręcz unikalne modele samochodów występujące wyłącznie na rynku japońskim (ewentualnie w krajach Dalekiego Wschodu). Do tego dochodzą produkty, niby zwyczajne, takie jak bagażniki dachowe, ale wyłącznie japońskich marek albo tych, które Japończycy sobie szczególnie upodobali, a także dodatkowe elementy nawiązujące do ukochanych przez nich sportów motorowych.
Japońscy producenci znani są z tego, że niektóre rzeczy (w popularnej opinii — najlepsze) zachowują wyłącznie dla siebie. Stąd niektóre z modeli aut nigdy nie pojawiły się nigdzie indziej na świecie, ewentualnie dostępne są wyłącznie z kierownicą po prawej stronie. Tyczy się to np. konkretnych modeli aut, ale także ich niektórych odmian czy wersji silnikowych, a także typowo japońskiego wyposażenia, którego z oczywistych względów nie oferowano na innych rynkach.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoO ile typowo japońskie samochody czy ich wersje są stosunkowo trudno dostępne i w naszych warunkach kłopotliwe w użytkowaniu (aczkolwiek są i tacy, którzy swojej pasji oddają się do tego stopnia, że sprowadzają swoje auta z Japonii z kierownicą po prawej stronie w prawostronnym ruchu), o tyle z gadżetami czy wyposażeniem jest dużo łatwiej. Znaczną demokratyzację w tej materii i obniżenie cen wprowadziło pojawienie się takich platform sprzedażowych jak AliExpress, gdzie w zasadzie można kupić każdy z gadżetów charakterystycznych dla stylu JDM (tutaj naprawdę duże uogólnienie, bo już tylko w samej japońskiej kulturze samochodowej wyróżnia się bardzo wiele różnych stylów). Nawet jeśli nie będzie to najbardziej pożądany, czyli japoński produkt, to będzie on zgodny ze stylem, w którym chcemy utrzymać samochód.
Galeria zdjęć
To tajemniczo brzmiące słowo po japońsku oznacza nic innego jak "rączkę", za którą pasażerowie trzymają się w pojazdach komunikacji miejskiej. Dosłownie oznacza coś, co wisi ("tsuri") oraz skórę ("kawa"). Początkowo japońskie rączki dla pasażerów były bowiem wykonane ze skóry. Najpopularniejsze współcześnie kształt, czyli kółko zawieszone na pasku, stopniowo powracało do łask od lat 70. XX w., wypierając trójkątne warianty.
Tsurikawy początkowo upodobały sobie japońskie gangi bosozoku, które pierścienie pochodzące najczęściej z metra wykorzystywały do tego, aby wychylać się z samochodu z kijem baseballowym. Stały się one także oznaką buntu (w typowo japońskim stylu) - wieszano je na tylnych zderzakach auta, tak aby szorowały po asfalcie w trakcie jazdy aż do momentu, kiedy całkowicie się rozpadły.
Dziś takie uchwyty stały się w zasadzie nieodłącznym elementem, związanym z szeroko pojętą japońską kulturą samochodową, a więc i ze "sceną" JDM. Umieścić je można w zasadzie wszędzie, choć "klasycznie" montuje się je w środku samochodu oraz na tylnym zderzaku. Tsurikawy można obecnie kupić w prawie dowolnym kształcie, nawet tylko luźno nawiązującym do oryginalnego ich pochodzenia.
To element typowy dla kanjozoku, czyli zjawiska biorącego swój początek w Osace, na autostradzie Hanshin, gdzie w godzinach późnonocnych i bardzo wczesnym rankiem można było spotkać najczęściej Hondy w charakterystycznym "wyścigowym" malowaniu, ryczące przelotowymi wydechami, pędzące po tzw. "loopie" między całkiem cywilnymi samochodami.
Jednym z charakterystycznych cech kanjo jest anonimowość. Auta biorące w nim udział bardzo często są nie do końca legalne. Dlatego spora część z nich nie ma np. tablic rejestracyjnych, a ich kierowcy zasłaniają twarze. Do tego wykorzystuje się np. maseczki chirurgiczne, maseczki antysmogowe czy w końcu hokejowe maski — bardzo często dokładnie takie, albo bardzo przypominające tę, którą na tworzy miał Jason Voorhees w kultowym horrorze z 1980 r. Maski takie często także wiesza się w charakterze ozdoby na zagłówku pasażera.
To niezwykle szeroki temat. Co samochód, to inny pomysł na jego przyozdobienie, w czym znakomicie pomagają naklejki, które Japończycy, a potem także cała reszta motoryzacyjnego świata "upiększająca" swoje samochody, sobie upodobała. Najbardziej chyba rozpowszechnioną formą używania naklejek jest tzw. stickerbombing, który w swoich korzeniach jest swoistą formą graffiti, polegającą na pokryciu jakiejś powierzchni właśnie naklejkami. Jego najbardziej ortodoksyjną formą jest oczywiście pracochłonne naklejanie każdej z nich osobno, ale "leniwi" skorzystać mogą z gotowych arkuszy.
Innymi popularnymi naklejkami są wywodzące się z kanjo "No Good Racing" umieszczane na drzwiach czy charakterystyczne dla Subaru "świnki". Te ostatnie kojarzone są z Japonią w dość pokrętny sposób. "Świnkę" jako pierwszy na swojej rajdówce woził Peter Solberg, którego kontrakt sponsorki wiązał z japońskim magazynem dla dorosłych fanów mangi "Weekly Young Magazine", którego maskotką jest właśnie taka świnka.
Owiewki na pierwszy rzut oka niezbyt kojarzą się nam z JDM-em, bo element ten gościł (i często nadal gości) na wielu autach już w latach 90. Jest to jednak także typowo japońskie wyposażenie, które znaczna część producentów oferowała na tamtejszym rynku jako dodatkowe akcesoria, podobnie jak opracowane pod kątem konkretnego modelu dywaniki, pokrowce na fotele i inne tego typu drobiazgi.
Skądinąd japońskie katalogi akcesoryjne to prawdziwa skarbnica wiedzy, co się w danym okresie "nosiło" w Kraju Kwitnącej Wiśni. Owiewki były w czasie, kiedy klimatyzacja nie była tak oczywistym wyposażeniem jak dziś, więc owiewki były niezłym sposobem na uchronienie wnętrza przed zawirowaniami powietrza podczas jazdy z uchylonymi szybami.
Pokrowce nie są czymś niezwykłym, choć w naszym kraju cieszą się dość "średnią" estymą. W Japonii mają one jednak lokalną odmianę, która na pierwszy rzut oka wygląda dość zabawnie, bo kojarzy się z "babcinymi" firankami. Dla fanów japońskiej kultury mają jednak w sobie to "coś".
Wywodzą się one z japońskich przedsiębiorstw taksówkowych, w których tradycyjnie, nieco inaczej niż w naszym kręgu kulturowym, taksówki nie prowadzi zwykły kierowca, lecz raczej "szofer", nierzadko w liberii, białych rękawiczkach i czapce na głowie. W takich autach w zasadzie obowiązkowym wyposażeniem są właśnie pokrowce na siedzenia, zasłaniające jednak nie cały fotel, ale tylko górną część oparcia i zagłówek. Stosuje się je w celach czysto higienicznych, tak jak zwykłe pokrowce, ale Japończycy z niewiadomych powodów pałają uwielbieniem dla wszelkiej maści koronek, przez co kojarzą się one z elegancją, a taksówka z eleganckim szoferem musi być przecież równie elegancka.
Zielono-żółte (Shoshinsha lub Wakaba) oraz pomarańczowo-żółte (Koreisha) w japońskim prawodawstwie oznaczają odpowiednio: młodych, niedoświadczonych kierowców oraz osoby w podeszłym wieku prowadzące samochód. Pierwszy ze znaczków ma ostrzec innych uczestników ruchu, że dany kierowca nie jest jeszcze doświadczony, a młodzi kierowcy muszą mieć Shoshinshę na swoim samochodzie przez rok od momentu otrzymania prawa jazdy. Koreisha z kolei dotyczy kierowców, którzy mają co najmniej 70 lat (wtedy powinni umieścić taki znak na swoim aucie) lub więcej niż 75 lat — wtedy są już zobowiązani do zamocowania znaczków zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu.
Wśród fascynatów JDM-u takie zawieszki cieszą się zainteresowaniem przede wszystkim z powodu ich "japońskości". Co ciekawe, jeśli chodzi o Koreishę, to jako ozdoba przyjęła się jej starsza wersja w kształcie łezki, podczas gdy obecnie stosowana w Japonii odmiana o kształcie koniczyny niemal nie występuje wśród samochodów stylizowanych na JDM. Znaki te są oczywiście szeroko wykorzystywane także na koszulkach, naklejkach czy breloczkach.
W czasach przed epoką kamer cofania w Japonii bardzo często na wyposażeniu samochodów znajdowały się "bumper pole", czyli wysuwane ze zderzaka antenki, z nierzadko fluorescencyjną końcówką, ułatwiające parkowania na zatłoczonych japońskich ulicach. Podczas zajmowania miejsca parkingowego, taką antenkę wysuwało się za pomocą elektrycznego silniczka, co dawało możliwość dokładnej obserwacji, gdzie znajduje się krawędź, bądź narożnik auta. Podobny pomysł wykorzystano także w Mercedesach W140.
Dziś takiego ułatwienia w zasadzie się nie stosuje — zastąpiły go kamery, ale dla fanów japońskiej, bardziej "klasycznej" motoryzacji może być to naprawdę ciekawy "smaczek", zwłaszcza jeśli zamontuje się go w samochodzie z epoki.
Wymiana gałki zmiany biegów jest jednym z częściej stosowanych zabiegów zmieniających wnętrze samochodu. Pomóc może także w poprawie szybkości zmiany biegów i stąd właśnie wzięła się ona w JDM-owych samochodach, które według ortodoksyjnego kanonu powinny być zbudowane przy szczególnym uwzględnieniu zasady "funkcja ponad modą".
Oczywiście wśród różnych gałek można dosłownie przebierać, ale na szczególną uwagę zasługuje tzw. suichuuka. Jest to wydłużona gałka, początkowo używana przez kierowców japońskich ciężarówek. Jej pierwotny projekt był bardzo prosty. W żywicy zatopiono niewielką wiązkę zasuszonych kwiatów. W latach 80. stała się popularna wśród bosozoku, a następnie przyjęła się szeroko we wczesnym środowisku drifterów. Jej wydłużony kształt pozwalał zrezygnować z przedłużania samego drążka. Gałka załatwiała sprawę zmniejszenia odległości pomiędzy kierownicą a dźwignią zmiany biegów. Dziś oprócz najbardziej tradycyjnej wersji ze wzorem kwiatowym dostępne są w niemal wszystkich kształtach i kolorach.
Charakterystyczne dla japońskiego stylu VIP węzły wieszane są zwykle na lusterku. Są one symbolami pomyślności, a wywodzą się z festiwali Danjiri, w których głównymi atrakcjami są procesje z udziałem ogromnych wózków w kształcie świątyń.
Tak, jak wiele innych charakterystycznych japońskich gadżetów, także te wywodzą się z motorsportu, bo Japończycy szczególnie ukochali sobie zawody, które odbywają się na różnego rodzaju torach — nieistotne, czy są to wyścigi czy drift. Haki i pasy holownicze idealnie pasują do samochodów zmodyfikowanych pod kątem osiągów albo przynajmniej wizualnie przypominających sportowe albo torowe maszyny.