Zaprezentowany podczas salonu we Frankfurcie koncepcyjny Hyundai CCS to właśnie jego dziecko. "Czy nie uważacie, że tył jest nieco za gruby?" - pyta Hoff-meister. Ależ skąd! Wszystko ma właściwe wymiary, a całość bardzo dobrze dopracowano. Trzeba przyznać, że "ucięcie" tyłu wyszło specjaliście z Osnabrück bardzo dobrze. Auto jest po prostu seksowne! Design to jednak nie wszystko. Na nic zda się nawet najbardziej wyszukany projekt, jeśli nie będzie podparty niezawodną techniką. System Retractable Hardtop trzeciej generacji potrafi więcej niż podobne urządzenia z Mercedesa SLK czy Renault Coupé-cabrioletu. Różnica polega na możliwości odsuwania (nawet podczas jazdy) części szklanego dachu do tyłu. W ten sposób nad głowami siedzących w Hyundaiu powstaje luka jak w aucie o zamkniętym nadwoziu wyposażonym w rolowany, miękki dach. Całkowite schowanie twardego dachu w bagażniku trwa 22 sekundy. Czy jednak CCS nie pozostanie w fazie prototypu, nie jest jeszcze pewne. Przygotowanie auta zajęło niemieckiej firme 8 miesięcy. Aby system był gotowy do produkcji, potrzeba jeszcze dwóch lat, a to dla Hyundaia zbyt długi okres. Czy więc Koreańczycy zdecydują się na produkcję? Przykład Kii Sorento pokazuje, że atrakcyjny design popłaca. Z drugiej strony jednak, aby przedsięwzięcie było opłacalne, firma musiałaby sprzedać od 35 do 40 tys. aut. A teraz najważniejsze pytanie - ile tego typu pojazd musiałby kosztować? Nieoficjalnie mówi się o około 25-30 tys. euro, więc Hyundai byłby bezpośrednim konkurentem dla Peugeota 307 CC. Z tej perspektywy kabriolet Hyundaia ma duże szanse w rynkowej grze.
Karmann rodem z Korei
Frank Hoffmeister przyklęka i centymetr po centymetrze ogląda swoje najnowsze dzieło. Ten 35-letni mężczyzna jest designerem u Karmanna - firmy, która od lat przygotowuje nietypowe wersje nadwoziowe dla producentów aut niemalże z całego świata.