Tylko spójrzcie na drugą generację modelu Sportage – co by nie mówić, Kia spisała się na model przy jego projekcie. Mówiąc wprost – auto wygląda europejsko i na dwa razy droższe, niż jest naprawdę, więc to sukces.
To samo można powiedzieć o modelu Cadenza, który niestety nie odniesie sukcesu, bo ma zły znaczek na masce. Pomyślcie tylko, co by było, gdyby miała na chłodnicy gwiazdę Mercedesa – nie nadążaliby z jej produkcją, tak dobrze by się sprzedawała.
I to nie tylko z racji 7-letniej gwarancji (pewnie taką dostanie), ale po prostu dzięki temu, jak wygląda.
Wszystko wskazuje na to, że z nowym Magentisem będzie podobnie. Ten, który jeszcze można kupić w salonach, wygląda tak mdle, że nie jestem w stanie sobie nawet przypomnieć, jak dokładnie.
Następca, który zadebiutuje na początku kwietnia na salonie w Nowym Jorku, nie wygląda tak futurystycznie, jak sobie wymarzyłem, ale i tak wszystko wskazuje na to, że będzie bardzo, ale to bardzo atrakcyjnym samochodem. I kto by pomyślał, że Koreańczycy są w stanie zaprojektować coś tak fajnego.