Po pięciu latach od fatalnego wyniku testu zderzeniowego terenowego modelu tej chińskiej marki, importer auta zapewnia o jego bezpieczeństwie. Pojazd można już zamawiać w Holandii i Niemczech, a w pod koniec roku także w Belgii i we Włoszech.

Peter Bijvelds, szef Landwind Europe, zakłada że samochód otrzyma w europejskich testach zderzeniowych co najmniej 3 gwiazdki, czyli tyle ile przyznała mu chińska organizacja C-NCAP. Problem polega na tym, że parametry chińskich testów różnią się od europejskich m.in. prędkością najazdu zmniejszoną z 64 do 50 km/h. Co ciekawe, nawet w lokalnych warunkach model ten otrzymał mniej tzw. małych punktów niż kopia Fiata Pandy, czyli Great Wall Peri.

Europejskie wymagania odnośnie wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa również nie wróżą najlepiej, ponieważ CV9 jest wyposażony tylko w ABS i dwie poduszki powietrzne. Importer chyba zdaje sobie sprawę z ryzykownych założeń, dlatego propaguje film, na którym pojazd przejeżdża test łosia z prędkością niemal 90 km/h.

Poza aspektami związanymi z bezpieczeństwem, samochód prezentuje się obiecująco. W ofercie będą dwa silniki benzynowe 1.6 (95 KM) i 2.0 (137 KM) spełniające normę Euro 5, których budowę powierzono niemieckim specjalistom z Motortechnik GmbH. Za ciekawą stylizację odpowiedzialne jest włoskie studio I.DE.A. Długość pojazdu wynosi 4,41 m, szerokość to 1,77 m, a wysokość - 1,64 m.

Zdaniem Bijveldsa, luzie nie pamiętają już dzisiaj fatalnych wyników terenowego modelu, co ma pomóc w dystrybucji. W planach jest sprzedaż 1 500 aut w samej Holandii, gdzie stacjonuje 23 dealerów. Jak będzie, czas pokaże. Wyniki testu zderzeniowego Landwinda CV9 organizacja EuroNCAP opublikuje jesienią.