On chciał robić samochody. Owszem, szkołę sztuk pięknych (dziś byśmy powiedzieli: liceum) ukończył, ale więcej czasu spędzał w warsztatach, niż na studiowaniu sztuki. Terminował nawet w wytwórni rowerów, ale błyskawicznie pokazał, co naprawdę go pociąga. W wieku lat 16 nabył dwa silniki i tak przemyślnie zamontował je w trzykołowym rowerze, że wystartował na tej konstrukcji w 10 wyścigach automobilowych, z czego osiem wygrał! W międzyczasie zastosował także cztery silniki do czterokołowego podwozia, którą to konstrukcją zainteresował słynnego wówczas niemieckiego fabrykanta, barona de Dietrich. W spółce z baronem Bugatti wyprodukował kilka modeli samochodów, ale współpraca układała się źle, Ettore miał inne poglądy na jakość aut. W efekcie założył własną fabrykę w Miluzie w Alzacji i podjął na małą skalę produkcję aut ekskluzywnych pod wzdlędem jakości i techniki. Jego wytwory - cztero-, sześcio-, ośmio- i szesnastocylindrowe bolidy - zaczęły wygrywać rajdy na masową skalę. Pojazdy z podkowiastą chłodnicą zwyciężały mniej więcej 98-99 na 100 rajdów i wyścigów, w których startowały. Tylko w latach 1925-27 przeszło 1900 imprez! Wyniki takie były możliwe nie tylko dzięki znakomitej konstrukcji i nowatorstwu, ale przede wszystkim jakości. Standardem było np., że nawet w wyczynowych silnikach Bugatti spasowanie elementów było tak perfekcyjne, iż nie stosowano w nich uszczelek!
Ettore Bugatti 1881-1947
W porównaniu z tym Włochem z urodzenia, Alzatczykiem z wyboru, Enzo Ferrari w ogóle nigdy nawet nie próbował zrobić auta wyścigowego. Ettore pochodził z mediolańskiej rodziny uosabiającej artystyczne tradycje tego miasta, ale jego zainteresowania w niewielkim stopniu (przynajmniej początkowo) odbiegały od fascynacji rodzinnych.