Co prawda nadal tzw. stwierdzone zasoby tego surowca powinny bezproblemowo wystarczyć na 30-40 lat wydobycia i produkcji, ale niestabilność sytuacji w krajach OPEC oraz wojownicze nastroje różnych ugrupowań sprawiają, że codziennie pojawia się wizja kolejnego kryzysu naftowego. Eugene Houdry tuż po pierwszej wojnie światowej opracował rewolucyjną metodę pozyskiwania benzyny najwyższej jakości z najgorszej nawet ropy. W kilka lat potem uzyskał w syntetycznym procesie sztuczną gumę, a pod koniec drugiej wojny światowej do dokonań tych dorzucił absolutnie niezrozumiały dla laików sposób otrzymywania benzyny z... węgla kamiennego. Wszystkie te procesy opierały się na nieprawdopodobnej intuicji Houdry'ego w dziedzinie komponowania katalizatorów do kompletnie bezużytecznych dotąd reakcji chemicznych. W efekcie zamiast ciekawych doświadczeń otrzymywał pełnowartościowe produkty końcowe umożliwiające przetrwanie przemysłu i transportu nawet przy braku klasycznych substratów. Niezwykłe umiejętności Houdry'ego wykorzystywano na ogromną skalę, np. już w roku 1942 aż 90 proc. paliw płynnych (szczególnie dla lotnictwa) wytwarzanych w Wielkiej Brytanii i USA powstawało wedle procesów wymyślonych przez tego wielkiego Francuza, który po wojnie pracował jeszcze nad katalizatorami spalin.
Kataliza na trzy sposoby
Ta postać oraz jej dokonania naukowe i praktyczne wydają się w dzisiejszej sytuacji bardzo na czasie. Bo zanim komuś uda się wreszcie stworzyć infrastrukturę i ciągi przesyłowe w celu eksploatacji gigantycznych (jak wynika zarówno z badań, jak i rachunku prawdopodobieństwa, a najbardziej z pobożnych życzeń) złóż ropy naftowej w niezbadanych dotąd regionów Syberii, na czymś musimy jeździć.