Choć była tylko prostą żoną farmera, odznaczała się spotykanym często u niewykształconych w szkołach ludzi zdrowym rozsądkiem. Pewnego dnia, gdy mały Willis wrócił zapłakany ze szkoły, złapawszy kolejną dwóję z rachunków, wysłała go do spiżarni po koszyk jabłek. Następnie kazała mu z jak największą dokładnością kroić każde jabłko na połówki, ćwiartki i ósemki, a potem w znacznie bardziej skomplikowany sposób tak, by otrzymać 10, 12 lub 20 części z jednego jabłka. Willis, pojąwszy w ciągu kilku minut problem ułamków, zrozumiał tę lekcję także szerzej - i odtąd zawsze stosował precyzyjny rozbiór kolejnych, stojących przed nim zadań na czynniki pierwsze. Ukończywszy szkołę, poszedł na studia politechniczne, które ukończył z wyróżnieniem już po... dwóch latach! Został natychmiast "kupiony" przez dużą fabrykę urządzeń grzewczych Buffalo Forge Company, gdzie dokonał rewolucji. Jako świeży inżynier (w pół roku po studiach) przeprowadził serię skomplikowanych obliczeń i udokumentował szefostwu, iż niemal wszystkie konstrukcje tej sławnej firmy mają ogromne błędy. Prezesi oszaleli na punkcie Carriera i mianowali go głównym inżynierem. Pod jego zarządem w ciągu trzech miesięcy 1901 roku Buffalo Forge zaoszczędziło 40 tys. dolarów! Gdy w kilka lat potem Carrier założył własną firmę (istnieje do dziś), zaczął produkować według swego patentu "urządzenia do schładzania i osuszania powietrza" - klimatyzatory. Ich konstrukcja nie zmieniła się w zasadzie do dziś - i takie same znajdziemy w każdym samochodziez "klimą".
Klimatyzacja a jabłko
Willis Haviland Carrier był człowiekiem o niesłychanie analitycznym umyśle. Jak sam mawiał, zawdzięczał to swej matce.