Charles Sorensen zaczynał jako kreślarz, ale po spotkaniu z Henrym Fordem jego życie zupełnie się zmieniło. Usłyszawszy o wizji wytwarzania taniego, masowego pojazdu i mając w pamięci wcześniejsze eksperymenty z produkcją taśmową, Sorensen zabrał się do projektowania prawdziwej taśmy - takiej, jaką znamy z niewielkimi zmianami do dziś. Wykonawszy kilka eksperymentów, które dziś nazwano by "symulacjami", doszedł mianowicie do wniosku, że taśmowa produkcja polegająca na sekwencyjnym dostarczaniu części składowych auta do stóp robotników montujących pojazd nie ma sensu, jeśli produkcja ma być szybka. Wymyślił więc szyny, po których w ściśle wyliczonych odstępach czasu przesuwano powstający od zera samochód - najpierw jako ramę, potem ramę z kołami itd., a fabryka zmieniła się w swego rodzaju "wycieczkę po magazynie". Genialne zdolności do obliczania i organizowania czasu potrzebnego na wykonanie konkretnych czynności produkcyjnych zaowocowały w czasie wojny swoistym rekordem świata. Sorensena ustanowiono szefem produkcji w zakładach Boeinga wytwarzającego m.in. wielki bombowiec B24 Liberator. Ogromne samoloty powstawały w liczbie jednego dziennie, ale gdy Sorensen podszedł do tego procesu z właściwym sobie zmysłem, czas potrzebny na zmontowanie jednego samolotu skrócił się do... jednej godziny!!!
Mózg produkcji
W miarę zaglądania w głąb historii coraz częściej natrafiamy na biografie odbrązawiające dzieje samochodu. Kolejnym przykładem jest Sorensen, który był prawdziwym mózgiem masowej produkcji taśmowej - choć niewątpliwie trzeba było geniuszu organizacyjnego i wizji Henry'ego Forda, by pomysł ten w ogóle zaistniał.