." - chciałoby się rzec, gdy się czyta o karierze tego człowieka. Robert Borkenstein nie błyszczał w szkole. Nie udało mu się ukończyć nawet pierwszej klasy college'u i po kilku latach prac fizycznych wstąpił do policji stanu Indiana jako fotograf. W pracy tej odnalazł się natychmiast, prezentując niesamowitą kreatywność w zakresie rozwoju organizacji i metod kryminalistycznych. Najwięcej czasu i zainteresowania poświęcał pracy nad prewencją i ściganiem przestępstw związanych z alkoholem, szczególnie w ruchu drogowym. Istniały już wówczas metody badania, czy kierowca prowadził auto pod wpływem alkoholu, ale opierały się one na długotrwałej procedurze związanej z pobieraniem i badaniem krwi zatrzymanej lub podejrzanej osoby. Nawet dziś metoda ta powoduje ogromne wydłużenie czynności związanych ze stwierdzeniem winy wykroczenia drogowego, ale dzięki Borkensteinowi stała się ona tylko badaniem dodatkowym, wykonywanym dla ostatecznego potwierdzenia wykroczenia. Borkensteinowi nie dawało spokoju, że ponad 80 proc. kierowców podejrzanych o dokonanie takiego wykroczenia odjeżdża bezkarnie, ponieważ w ruchu drogowym o dużym natężeniu niemożliwe było szybkie potwierdzenie podejrzeń policjanta. Efektem przemyśleń i pracy zapalonego majsterkowicza Borkensteina było stworzenie w roku 1954 pierwszego na świecie prostego w obsłudze alkomatu. Wystarczy dmuchnąć w rurkę i już wszystko jest jasne. Aby zakończyć wątek "matury i szczerych chęci" dodajmy, że Borkenstein skończył pracę w policji jako kapitan, zrobił maturę, potem magisterium, a nawet doktorat i pracował jako profesor uniwersytetu Indiany i wykładowca w szkole policyjnej.
Po oddechu ich poznacie
"Nie matura, lecz chęć szczera..