• Weszło w życie rozporządzenie o dopłatach do samochodów elektrycznych kupowanych przez osoby fizyczne
  • Wniosków o dopłaty jednak jeszcze składać nie można
  • Maksymalna cena transakcyjna pojazdu to 125 tys. zł, a maksymalna dopłata – 30 proc. ceny zakupu – to 37,5 tys. zł

By skorzystać z dopłaty, trzeba złożyć wniosek. Wniosek – zgodnie z rozporządzeniem – zawiera podstawowe informacje o nabywcy i o pojeździe, który chce on kupić. Najpierw jednak NFOŚiGW (Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej) musi ogłosić nabór wniosków. Kiedy to się stanie? Gdy Fundusz ogłosi, to ogłosi...

Transakcje do 125 tys.zł

Podstawowe zasady dopłat do samochodów są zbliżone do zasad dotowania innych towarów czy usług: podana jest maksymalna cena dotowanego pojazdu, którego po kupnie nie wolno odsprzedać w ciągu 2 lat pod rygorem zwrotu dopłaty, nie wolno go przerabiać, modyfikować, itp. Pojazd musi być ubezpieczony w zakresie autocasco. Kwota dopłaty to 30 proc. ceny zakupu (ceny transakcyjnej), maksymalnie jest to 37,5 tys. zł. Pojazdy podlegające dopłatom nie mogą być droższe (znów: mówimy o cenie transakcyjnej) niż 125 tys. zł.

Tylko dla osób prywatnych!

Rozporządzenie, które weszło w życie, dotyczy wyłącznie dopłat dla osób fizycznych. Nie może z niego skorzystać ani firma, ani osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą ,nawet jeśli pragnie kupić pojazd na użytek prywatny. Dyskryminacja? Ależ skąd – to po prostu akt prawny dotyczący osób fizycznych, rozporządzenie dotyczące firm i osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą „jeszcze się mieli”. Aktualny stan (od 18 października 2019) to „zestawienie zgłoszonych uwag” (w procesie konsultacji społecznych – red.).

Czemu to tyle trwa?

Powstaje pytanie, dlaczego wprowadzenie rozporządzeń o dopłatach do elektryków ciągnie się miesiącami i dlaczego firmy muszą jeszcze czekać? Warto przy tym zauważyć, że dopłaty do samochodów kupowanych przez osoby prywatne będą miały absolutnie minimalny wpływ na budżet Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, gdyż nowe pojazdy elektryczne kupowane przez osoby fizyczne to absolutny margines rynku – być może wnioski o dopłaty będzie można zliczać na palcach.

Co innego firmy: te kupują więcej tego rodzaju aut – zarówno dotyczy to flot (np. samochody na wynajem krótkoterminowy) jak i firm traktujących pojazdy elektryczne jak rodzaj wizytówki. No cóż... być może kasa Funduszu i w ogóle kasa państwowa jest na tyle pusta, że z rozdawnictwem pieniędzy dla firm nie ma co się spieszyć...