- W nowym aucie wystrzelonej poduszki nie da się zastąpić upchniętymi szmatami i opornikiem
- Możesz o tym nie wiedzieć, że w twoim aucie zamontowano poduszki powietrzne, które jakiś pozbawiony wyobraźni naciągacz wypełnił materiałem wybuchowym niewiadomego pochodzenia
- Ryzyko dotyczy niemal wszystkich aut powypadkowych!
Coraz częściej rzeczoznawcy dokonujący oględzin powypadkowych aut napotykają nietypowe ślady uszkodzeń: porozrywane na strzępy lub poprzepalane poduszki powietrzne, resztki materiału pirotechnicznego wtopione w podsufitkę i w zagłówek fotela, rozerwane metalowe korpusy napinaczy pasów (lekarze też widzą nietypowe obrażenia). Nie, to wcale nie pokłosie afery z wadliwymi poduszkami powietrznymi marki Takata – to efekty coraz większej popularności usług tzw. regeneracji poduszek powietrznych, napinaczy oraz ich sterowników. Ślady w autach są tak poważne, że strach pomyśleć, jakich obrażeń doznać mogli pasażerowie. Odnotowano już przypadki m.in. ciężkich poparzeń w wyniku zadziałania airbagów – przy poprawnie działających systemach to nie do pomyślenia!
Jeszcze nie tak dawno temu oszuści przygotowujący rozbite auta do sprzedaży wypychali miejsca po wystrzelonych airbagach gazetami, a żeby nabywca nie wiedział, że systemy pirotechniczne są niesprawne, wyciągali kontrolkę poduszek z deski rozdzielczej lub wpinali w obwód odpowiednio dobrany opornik. Jeśli tak spreparowany samochód po raz kolejny uczestniczył w wypadku, atrapy poduszek po prostu nie działały. To już historia! W nowoczesnych autach takie proste handlarskie triki już nie działają – systemy diagnostyki pokładowej są bardziej czujne, a odpalonej poduszki nie da się tak łatwo zamaskować nowym dekielkiem.
Montaż używanych poduszek powietrznych - niezgodny z przepisami
Elementy pirotechnicznych systemów bezpieczeństwa wciąż są drogie – w ASO za nowe poduszki trzeba zwykle zapłacić nawet od ok. dwóch do kilkunastu tys. zł za każdą. To jednak nie koniec kosztów, które trzeba ponieść, jeśli chce się naprawić systemy bezpieczeństwa zgodnie z technologią zalecaną przez producentów aut. Wymienić należy też m.in. pasy bezpieczeństwa, napinacze, sterownik poduszek powietrznych, a często również czujniki i deskę rozdzielczą, jeśli poduszka pasażera nie była ukryta pod wymienną klapką. Już przy kilkuletnim aucie koszt wymiany w ASO samych tylko elementów pirotechnicznych może przekraczać wartość samochodu. To, co w innych krajach traktowane jest jako szkoda całkowita, u nas się jednak naprawia.
Naprawy zużytych elementów pirotechnicznych to stosunkowo nowe zjawisko, ale ich konsekwencje mogą być niezwykle niebezpieczne.Problem polega na tym, że np. w autach z drugiej ręki użytkownik nie jest w zasadzie w stanie zweryfikować, czy zamontowane w samochodzie poduszki powietrzne i inne elementy układów pirotechnicznych nie zostały wcześniej naprawione w niedozwolony i niebezpieczny sposób.
Michał Krzemińskiekspert z firmy www.crashdata.pl
Obowiązujące od 2005 roku rozporządzenie zakazujące ponownego montażu m.in. używanych poduszek powietrznych, ich sterowników i czujników to fikcja! Używane części układów odpowiadających za bezpieczeństwo to chodliwy towar, a airbagi „z odzysku” stosowane są powszechnie przy naprawach aut powypadkowych. Jeśli chodzi o sterowniki, w większości aut japońskich i koreańskich są one zbudowane tak, by po jednym uruchomieniu poduszek wymagały wymiany; w autach niemieckich sterowniki pozwalają na trzy „strzały” (w nowszych pojazdach nawet sześć). Niezależnie od założeń producenta, da się z nich wymazać dane o wcześniejszych szkodach i w ten sposób „zgasić” kontrolkę airbagów na desce rozdzielczej.
Pół biedy, jeśli do naprawianego auta trafia poduszka z odzysku, ale dokładnie taka jak ta, która była w nim zamontowana fabrycznie. To nielegalne, ale jeżeli zastosowany element był przechowywany w odpowiednich warunkach i nikt przy nim nie grzebał, to jest szansa, że zadziała poprawnie. Tyle że do niektórych modeli trudno znaleźć części używane. Wtedy robi się naprawdę niebezpiecznie, bo nie brakuje „fachowców”, którzy podejmują się tzw. regeneracji wystrzelonych poduszek.
Worki tekstylne są zwijane, wystrzelony generator gazu ponownie napełniany materiałem pirotechnicznym, całość trafia pod nową osłonę. To ekstremalnie niebezpieczne, bo nie ma żadnej dokumentacji naprawczej do airbagów ani nie da się do nich kupić części zamiennych – z założenia są to podzespoły nienaprawialne. Takie zabiegi co do zasady muszą być przeprowadzane „na oko”, a w dodatku przy użyciu materiałów niewiadomego pochodzenia. W takim przypadku nikt nie może zagwarantować, jak zachowa się airbag w razie jego odpalenia.
Poduszki powietrzne z nieznanym materiałem
W elementach pirotechnicznych stosowanych fabrycznie dawka i rodzaj materiału wybuchowego dobrane są tak, żeby rozwinięcie worka poduszki powietrznej nastąpiło w precyzyjnie ustalonym momencie. Jeśli poduszka wypełni się gazami pod zbyt dużym ciśnieniem na skutek użycia nadmiernej ilości materiału wybuchowego, to efekt jest taki, jakby kierowca lub pasażer uderzył głową w sztywną przeszkodę.
Jeśli napełni się o milisekundy za późno, to również drastycznie wzrastają obciążenia, jakim poddawane są głowa i kręgosłup ofiary. Głowa najpierw uderza w kierownicę, a następnie jest gwałtownie odpychana w przeciwną stronę przez rozwijającą się poduszkę. Poduszka jest aktywowana zwykle w ciągu od 8 do 40 milisekund od momentu wykrycia kolizji przez czujniki. Jej wypełnienie gazem zajmuje 20-30 milisekund. Różnice rzędu setnych części sekundy decydują tu naprawdę o życiu! Nawet identycznie wyglądające, ale przeznaczone do różnych modeli aut poduszki mogą się różnić parametrami – o elementach naprawianych metodami chałupniczymi nie ma nawet co wspominać. Zamiast ratować życie, taka poduszka działa jak mina przeciwpiechotna.
Przy naprawach powypadkowych, zamiast kosztownej i czasochłonnej wymiany desek rozdzielczych rozerwanych przez odpalone airbagi, plastiki są często obszywane albo klejone, szpachlowane i lakierowane. To o tyle ryzykowne, że przy kolejnej szkodzie, o ile umieszczony w „naprawionej” desce airbag – z reguły też pochodzący z odzysku – w ogóle odpali, to wszystko to, czym oblepiono deskę rozdzielczą, przy odrobinie pecha albo poleci w kierunku twarzy pasażera, albo też uniemożliwi poprawne rozwinięcie worka poduszki.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoGaleria zdjęć
Znalezienie w internecie ofert firm zajmujących się naprawami poduszek powietrznych i ich sterowników to żaden problem. Wiele z nich wygląda rzeczywiście profesjonalnie i wzbudza zaufanie. Niektóre powołują się na wieloletnie doświadczenie i zapewniają o całkowitym bezpieczeństwie takich napraw, ale są i takie, które już w ogłoszeniach zaznaczają, że naprawione elementy pirotechniczne nie powinny być montowane w autach, a jedynie mogą służyć do „celów edukacyjnych”. To trochę tak, jak z dopalaczami sprzedawanymi jako produkty kolekcjonerskie! Mimo że od 2005 roku obowiązuje rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie wykazu przedmiotów wyposażenia i części wymontowanych z pojazdów, których ponowne użycie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego lub negatywnie wpływa na środowisko, w którym poduszki powietrzne oraz powiązane z nimi podzespoły wymieniane są na pierwszym miejscu, to w praktyce nikt się tym nie przejmuje, a warsztaty nie kryją się z używaniem podzespołów z odzysku.
Konstrukcja airbagu tylko w teorii jest prosta – składa się on z tekstylnego, ponacinanego worka oraz tzw. generatora gazu, czyli odpowiednio zapakowanego ładunku azydku sodu lub innego materiału, który po odpaleniu wytwarza w ułamku sekundy gaz wypełniający poduszkę.
Ważna jest precyzja wykonania airbagu – ładunek musi wygenerować odpowiednią ilość gazu w ściśle określonym momencie. Jeśli zadziała nieprawidłowo, to zamiast pomóc, może poważnie zaszkodzić. Nawet producentom zdarzają się wpadki, np. japońska firma Takata musi wymienić miliony wadliwych poduszek.
To nie krew! Poduszka z rdzawymi zaciekami – prawdopodobnie sporo czasu przechowywano ją pod chmurką. Poduszki po stronie kierowcy bez śladów rdzy.
Kolejne zdjęcia pochodzą z oględzin aut po wypadkach. W stanie zamontowanym niezwykle trudno stwierdzić, czy poduszki w aucie są sprawne, niebezpieczna prawda wychodzi na jaw dopiero w chwili wypadku. Nielegalne naprawy w zasadzie zawsze pozostawiają ślady!
Rozerwany napinacz pirotechniczny: odłamki mogły zadziałać we wnętrzu jak niewielki granat. Część prawdopodobnie „zregenerowano”, ale ktoś przesadził z siłą ładunku.
Ślady przepalenia u podstawy worka tekstylnego to typowy skutek niefachowej naprawy poduszki powietrznej. Albo materiał pędny był nieprawidłowy, albo też było go zbyt dużo.
Połatana instalacja zapalnika generatora gazu: partacze zostawili po sobie wyraźne ślady. Takie połączenia są absolutnie niedopuszczalne.
Na wtyczce widać wyraźnie znaki VW/Audi. To o tyle dziwne, że przewód znajdował się przy poduszce powietrznej zamontowanej w aucie marki Mazda! Auta powypadkowe bywają naprawiane przy użyciu części, które „fachowcy” mają pod ręką. Gdyby nie kolejny wypadek, sprawa zapewne by się nie wydała.
Mechanizm zwijacza pasa bezpieczeństwa: w wyniku wypadku element praktycznie się rozsypał, bo prawdopodobnie ktoś przy nim wcześniej majstrował. Po mocniejszych kolizjach, w trakcie których zadziałały poduszki i napinacze, pasy bezpieczeństwa należy wymienić na nowe!
Pokrywa poduszek kolanowych: na zbliżeniu wyraźnie widać, że przy poprzedniej naprawie tego auta uszkodzony element nie został wymieniony, ale ktoś przymocował go na wkręty.