• Auto, zanim wyjedzie na drogę, musi być zarejestrowane, dopuszczone do ruchu i ubezpieczone w zakresie OC
  • W przypadku zatrzymania przez policję auta, które jedzie, choć nie jest zarejestrowane, zwykle trafia ono na parking depozytowy
  • W przypadku braku ubezpieczenia OC nawet kilkudziesięciometrowy wyjazd "za bramę" może oznaczać karę nałożoną przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny
  • Aby legalnie dojechać niezarejestrowanym samochodem na badanie techniczne, trzeba to zgłosić w urzędzie i wykupić tzw. tablice próbne
  • Sprzedawcy używanych aut – inaczej niż ich koledzy w innych krajach – nie mogą korzystać z tzw. tablic komisowych, które można przykręcić do dowolnego pojazdu
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Właściciel komisu w Żywcu odbiera samochody kilkaset metrów od placu, na którym je przechowuje – ciężarówka przewożąca samochody nie może podjechać bliżej. Do pokonania jest 400 metrów drogą główną, a potem jeszcze ok. drugie tyle mniejszą uliczką. Auta, które ostatecznie muszą trafić na plac, przywożone są z zagranicy, a zatem nie ma mowy, aby były zarejestrowane i dopuszczone do ruchu w Polsce. Dotychczas (dawno, dawno temu) właściciel placu, gdy auta zjechały z dużej lawety, wsiadał za kierownicę i ostrożnie dojeżdżał na plac – na kołach. Jak sam twierdzi, był świadom ryzyka, niemniej dla oszczędności czasu, kosztów i zamieszania związanego z przewożeniem aut na mniejszej lawecie, przejeżdżał ten kawałek "na nielegalu".

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:

Przy okazji dostawał bonus: krótka przejażdżka każdym z aut dawała pojęcie, czy jest ono sprawne, czy też przed badaniem technicznym na Stacji Kontroli Pojazdów obowiązkowo powinno trafić do warsztatu. Ostatnio, jednak gdy postanowił wrócić do tego nielegalnego "procederu", tuż przed wjazdem na plac czekał na niego policyjny patrol.

Jazda próbna? Nie, żyjemy w Polsce!

Zagraniczni koledzy właściciela komisu z Żywca też nie rejestrują używanych samochodów przed sprzedażą, ale – i to czyni różnicę – nie mają takiej potrzeby. Mogą, inaczej niż polscy pośrednicy, wykonywać jazdy próbne z klientami, korzystając z tzw. tablic komisowych. Każdy handlarz ma przynajmniej jeden, a w razie potrzeby więcej kompletów takich tablic rejestracyjnych, z którymi powiązane jest ubezpieczenie w zakresie OC. W skrócie: tablice "komisowe" wystawiane są nie na samochód, a na osobę lub firmę. Mogą być przykręcane do dowolnego auta i wówczas samochód ten warunkowo (np. w celu wykonania jazdy testowej albo zrobienia przeglądu) może poruszać się po drodze publicznej. Sprzedawca nie ma stresu, nie łamie prawa i nie ponosi nadmiernych kosztów. Owszem, ubezpieczenie "komisowe" kosztuje znacznie więcej niż kupowane na rok na konkretny samochód, niemniej już samo uproszczenie procedur przynosi oszczędności.

W Polsce, podkreślmy to wyraźnie, samochodem niezarejestrowanym i niedopuszczonym do ruchu nie wolno jeździć po drogach publicznych. Jeśli sprzedawca pozwoli klientowi na taką jazdę albo sam się na nią odważy, łamie przepisy zawarte w Kodeksie wykroczeń:

Powrót do domu "na kołach": co ci zrobią, jak cię złapią?

W podobnej sytuacji są kupujący samochody używane, którzy chcieliby zaraz po kupnie auta pojechać do domu i na miejscu załatwić wszystkie formalności. Nawet jeśli sprzedawcy zachęcają do takiego rozwiązania, jest to nielegalne. Najpierw trzeba zarejestrować samochód, potem dopiero można jechać.

W przypadku jazdy próbnej niezarejestrowanym samochodem właścicielowi auta grozi, po pierwsze, kara od UFG za brak ubezpieczenia OC (obecnie od 1200 do 6020 zł), po drugie, grzywna za popełnienie wykroczenia (maksymalna stawka w tym przypadku to 5000 zł) oraz po trzecie, odholowanie samochodu na parking depozytowy.

W przypadku osób, które "wracają na kołach" odpowiedzialność jest niższa, ale kłopot wcale nie mniejszy: czasem sprzedawcy oferują klientom krótkoterminowe ubezpieczenie "na numer VIN" i jeśli taką polisę kupimy, grozi nam "tylko" odholowanie auta na parking oraz mandat za jazdę autem niedopuszczonym do ruchu (bądź skierowanie przez policjanta wniosku do sądu o ukaranie nas za popełnienie wykroczenia).

Oczywiście, jeśli nie mamy OC, grozi nam opłata karna nakładana przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny.

To jak pojechać niezarejestrowanym autem na przegląd?

Tablice próbne Foto: Auto Świat
Tablice próbne

Aby samochód zarejestrować, musi on mieć ważne badania techniczne. Ale jak pojechać na badanie techniczne, jeśli auto nie jest zarejestrowane i dopuszczone do ruchu? Są dwie możliwości.

  • Pierwsza: auto jedzie na przegląd na lawecie.
  • Druga: zamawiamy w wydziale komunikacji tzw. próbne tablice i... już prawie możemy jechać. Prawie, bo nie należy zapominać o wykupieniu polisy OC – w przeciwnym wypadku narażamy się na karę minimum 1200 zł.

Co do właściciela komisu z Żywca, to on już wie, że zapłaci 1200 zł kary nałożonej przez UFG za jazdę bez OC (wysokość kary uzależniona jest od okresu jazdy bez OC, w przypadku nieposiadania polisy do 3 dni wynosi ona tylko 20 proc. pełnej stawki). Dalej: właściciel komisu będzie składał zeznania w sprawie wykroczenia, które popełnił, a następnie albo zapłaci mandat, albo będzie tłumaczył się przed sądem.

Nie musiałby, gdyby mógł korzystać z tablic "komisowych", jednak... takie rzeczy tylko za granicą.

Dzień po publikacji tego tekstu zadzwonił do mnie Ryszard Kornaszewski, właściciel najstarszego komisu w Warszawie. "Ma Pan rację, wszyscy pośrednicy w handlu samochodami używanymi mają ten problem. Ale czy Pan wie, że kiedyś w Polsce funkcjonowały tablice profesjonalne, tylko komuś to przeszkadzało i zostały wycofane?".

Pan Ryszard pamięta, jak sprowadzał samochody z Finlandii – wówczas autami trzeba było przejechać z portu nad morzem do Warszawy. Pan Ryszard miał trzy komplety tablic "przechodnich", zeszyt, w którym zapisywał, do jakiego auta są aktualnie przyporządkowane i mógł legalnie jechać świeżo nabytym samochodem. Ale – jak mówi – to komuś przeszkadzało.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś poszedł po rozum do głowy i stare, działające w wielu krajach rozwiązanie, przywrócił. Prawda?