O wnikliwą analizę tego co zmieniło się na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy w kwestii bezpieczeństwa foteli samochodowych pokusił się brytyjski instytut badawczy z miejscowości Thatcham wraz z filią badawczą związku niemieckich firm ubezpieczeniowych UDV. Oba ośrodki opublikowały kilka dni temu raport zawierający wyniki badań crash-testów siedzisk w oparciu o poszczególne klasy pojazdów. Wniosek jest dość łatwy do przewidzenia - im wyższy segment, tym lepsze jakościowo fotele. Nie oznacza to jednak że właściciele małych aut są skazani z miejsca na bóle kręgosłupa lub kontuzje kręgów szyjnych podczas wypadku choć to w ich przypadku stwierdzono największe uchybienia konstrukcyjne. Pokazują to dwa przykłady modeli o których piszemy poniżej.

Na początek jednak kilka ogólnych informacji na temat wszystkich 192 przetestowanych foteli samochodowych. Jak zauważają eksperci z brytyjskiego instytutu w ciągu roku znacznie poprawiła się geometria samych siedzisk. We wszystkich nowych, a więc oferowanych od początku 2008 roku fotelach stwierdzono, że dzięki ich precyzyjniejszym ustawieniom można je łatwiej dostosować do wymagań dorosłych jak i młodych pasażerów. 36 procent foteli otrzymało w aktualnych testach najwyższą notę "dobrą". Dla porównania w latach ubiegłych było to odpowiednio 19 procent w 2006 r. i 28 procent w 2007 r. Powody do zachwytów powinny być jednak umiarkowane. Choć widać znaczną poprawę to nadal co szóste auto (16 procent) oferowane w Europie wyposażane jest w złe siedziska.

Pozytywnie wyniki testów wypadają w przypadku samochodów klasy wyższej. W tym segmencie aż 61 procent przetestowanych foteli otrzymało najpełniejszą ocenę. Dla aut terenowych ten współczynnik wyniósł 48 procent, zaś w przypadku pojazdów klasy kompakt nieco mniej, bo 46 procent. Najwyższą notę wśród foteli jakie znaleźć można w samochodach klasy średniej i modelach sportowych otrzymało odpowiednio 42 i 36 przebadanych produktów. Co istotne z punktu widzenia aut stricte rodzinnych, a więc na przykład mini-vanów to zaledwie co czwarty model tego segmentu może pochwalić się dobrze skonstruowanymi fotelami.

Najsłabiej wypadły jednak siedziska montowane w autach klasy mini. Jedynie 8 procent foteli z tej grupy uznano za godne polecenia. Po części ten słaby wynik okupowany jest ograniczonym występowaniem foteli z aktywnymi zagłówkami oraz dość ograniczoną ilością miejsca jakie bez wątpienia wymagane do montażu większych, bardziej bezpieczniejszych foteli. W klasie B gdzie liczy się każdy centymetr przestrzeni jest to jednak zadanie trudne do wykonania. Choć wcale nie niemożliwe. Udowodniły to dwa modele niegdyś jednej z największych marek japońskich, Daihatsu. Fotele jakie znaleźć można w modelach Cuore i Terios otrzymały w badaniu topową ocenę. Ta sama sytuacja odnosi się do aktualnej generacji Renault Clio i bliźniaczego Renault Modus.

Należy jednak pamiętać, że aby fotel mógł spełnić właściwie swoje zadanie podczas wypadku pasażerowie muszą zajmować odpowiednią pozycję za kierownicą, a zagłówki powinny być ustawione na odpowiedniej wysokości zapewniając w ten sposób właściwe oparcie głowy i nienadwyrężanie mieśni szyi. Jeśli te podstawowe warunki nie będą spełnione wówczas nawet najlepszy fotel nie uchroni pasażerów przed obrażeniami. Żelazna w tym przypadku jest zasada, że górny kant głowy powinien znajdować się w tej samej linii co górny kant zagłówka, zaś tylna część głowy powinna być usytuowana jak najbliżej (ok. 4 cm) oparcia zagłówka. Odległość oparcia fotela od kierownicy można z kolei odpowiednio wyregulować opierając się na nim całą powierzchnią pleców, a nadgarstkiem wyciągniętej na wprost ręki dotykać szczytu kierownicy.

Ryzyko poważniejszych urazów odcinka szyjnego maleje automatycznie w chwili kiedy w aucie znajdują się zagłówki aktywne, które podczas uderzenia przejmują jego siłę na siebie odciążając w ten sposób kark i kręgi szyjne podróżujących. Kolejnym elementem zwiększającym bezpieczeństwo są energochłonne oparcia foteli, które neutralizują w dużym stopniu obciążenia spadające na kręgosłup.