Łagodniejsza wycena baryłki pozwala na pewną obniżkę cen w polskich koncernach paliwowych, a w dalszej mierze ogranicza nam to groźbę podbicia cen na stacjach do poziomu 6 zł za litr.

Świat wprawdzie nie obserwuje bardzo dynamicznej przeceny ropy, jednak w ostatnich dniach pojawił się szereg doniesień makroekonomicznych, które są w stanie negatywnie wpłynąć na popyt w krótkiej perspektywie. Za tym niewątpliwie pójść może korekta poziomu cen na londyńskiej giełdzie.

Na początku maja nie powinno być drożej na stacjach

W ostatnim pełnym tygodniu kwietnia polskie rafinerie pięciokrotnie zmieniały cenniki sprzedaży hurtowej. W porównaniu z ubiegłym piątkiem potaniały benzyny (o niespełna 1,7 proc.), co przełożyło się na spadek cen hurtowych o 77 zł na 1000l. Dziś średnia hurtowa cena benzyny bezołowiowej 95 wynosi w polskich rafineriach 4534 zł netto. W przypadku oleju napędowego cena paliwa w rafineriach na początku tygodnia spadła, ale wczoraj zanotowała wzrost, w wyniku czego za diesel płaci się średnio tyle samo, co przed tygodniem, czyli 4498 zł netto/1000l.

Kolejne już obniżki cen benzyn, jakie obserwujemy u producentów paliw: w PKN Orlen i Grupie Lotos na razie tylko rozbudzają nadzieje polskich kierowców na możliwość spadków cen na stacjach. Jednak o możliwych realnych spadkach cen pozostaje nam pomarzyć. Optymistycznie jednak, przed majowymi dłuższymi wyjazdami, może nastrajać nas fakt, iż na większości stacji paliw ceny benzyny i diesla już nie wzrastają.

W ostatnich dniach kierowcy tankując benzynę 95 musieli wydać  średnio w kraju 5,89 zł/l., olej napędowy podrożał o 1 gr. i kosztował przeciętnie na polskich stacjach 5,78 zł/l. Grosz niżej, niż przed tygodniem, zatrzymała się cena autogazu - wg notowań e-petrol.pl  litr LPG kosztował 2,82 zł.

W sezonie drogich paliw operatorzy stacji, aby zupełnie nie odstraszać potencjalnych klientów czasowo musieli obniżać swoje marże szczególnie dotyczące benzyn, więc przy okazji spadków hurtowych cen paliw nie są w stanie automatycznie wprowadzić niższych cen na pylonach stacji. Ci kierowcy, którym przed dalszym wyjazdem zależy na ograniczaniu wydatków związanych z tankowaniem muszą dobrze zaplanować tę operację. Tak jak zazwyczaj w okresie zwiększonego ruchu osobowego na drogach ceny paliw będą relatywnie wyższe na stacjach usytuowanych w miejscowościach wypoczynkowych czy zlokalizowanych przy głównych krajówkach, przenoszących strumienie samochodów i poszukujących wytchnienia Polaków. Niższe ceny znajdziemy natomiast na stacjach samoobsługowych lub zlokalizowanych przy sklepach, które w większości nie posiadają szerszej, niż samo tankowanie, oferty skierowanej do kierowców.

Po ile zatankujemy?

Z analiz e-petrol.pl wynika, że w ciągu dwóch najbliższych dni roboczych PKN Orlen i Grupa Lotos po raz kolejny wprowadzą zmiany do swoich cenników hurtowych. W wyniku tych ruchów cennikowych paliwa najpierw o kilkanaście złotych na 1000 l. potanieją, a później o podobną wartość zdrożeją. To wahanie się cen w rafineriach nie powinno spowodować zmian w cennikach stacji. Zgodnie z wyliczeniami analityków e-petrol.pl z firmy Information Market S.A. w najbliższych dniach najpopularniejszą benzynę bezołowiową średnio powinniśmy tankować po 5,76-5,88 zł za litr, podczas gdy na olej napędowy właściciele samochodów z silnikiem wysokoprężnym wydadzą 5,71-5,80 zł/l. Nieznaczne wahania cen dotyczyć będą też autogazu - w przyszłym tygodniu średnio litr tego paliwa będzie można tankować w cenie 2,82-2,90 zł.

Jakie są przyczyny zatrzymania cen?

W mijający tygodniu pojawiało się bardzo dużo danych makro o wymowie osłabiającej popyt na ropę. Mamy do czynienia ze słabymi danymi indeksowymi z Niemiec czy przewyższającym prognozy danymi o bezrobociu w Stanach Zjednoczonych. Dodatkowo pojawiają się komunikaty o tym, że hiszpański rating może zostać obniżony. Cały ten wydźwięk danych może dość mocno zniwelować optymizm, jaki pojawił się na rynku po środowym wystąpieniu szefa Fed, Bena Bernanke, który dał pewną nadzieję na kolejną rundę luzowania ilościowego.

Nie brakuje także "pozytywnych" czynników, które mogą ściągnąć ropę nieco niżej. Jednym z nich są deklaracje irańskich urzędników (m.in. ambasadora w Moskwie) o możliwym wycofaniu się z planów nuklearnych przez teherański rząd. Ma to być krok chroniący przed sankcjami ze strony Europy, które w dłuższej perspektywie mogą zadziałać niekorzystnie dla perskiej gospodarki.

Wczoraj także pojawiły się oficjalne zapowiedzi z Libii, że kraj ten może już w czerwcu przywrócić poziomy wydobycia sprzed wojny w ubiegłym roku, a nawet przebić dotychczasowe wyniki. Takie wiadomości niewątpliwie mogą wpłynąć na zwiększenie podaży ropy, a także wyeliminować niepokój podbijający ceny.

Oprac., Gabriela Kozan, Jakub Bogucki, e-petrol.pl