• Pod względem zagrożenia dla życia uczestników ruchu drogowego Polska jest wśród krajów UE na 3. miejscu – bardziej niebezpieczne są jedynie drogi w Bułgarii i Rumunii
  • Pomimo wprowadzania nowych kategorii wykroczeń drogowych nie przewiduje się ich skutecznego ścigania – o inwestycjach w najpotrzebniejszy sprzęt nie ma mowy
  • Poprzedni plan na lata 2013-2020 zakończył się tak spektakularną porażką, że autorzy jego podsumowania, chcąc poprawić wyniki, sięgnęli po niezbyt subtelne oszustwo
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD) to organ rządowy, który planuje i koordynuje rządowe działania związane z bezpieczeństwem na drogach. Co do planów, to przyjmują one kształt „Narodowych Programów BRD”, z których ma wynikać cel, do jakiego dążymy (w tym przypadku: o ile ma spaść liczba ciężko rannych i zabitych na drogach w kolejnych latach) i narzędzia, które mają temu służyć. Bardzo słusznie, jednak poprzedni program na lata 2013-2020 skończył się w grudniu, a nowego na stronach KRBRD próżno szukać. Ale nowy plan (oficjalnie jest to wciąż projekt, tym razem, inaczej niż w minionych latach, powstający „po cichu”) już jest i można się z nim zapoznać: wśród setek ogólników widać, że lepszy dostęp do ucha prezesa mają sprzedawcy dronów niż dostawcy nowoczesnych fotoradarów. A to jest dobra wiadomość... dla piratów drogowych.

Bezpieczniej na drogach? Na razie się nie udało

Autorzy aktualnego „Narodowego planu” przyznają, że nie udało się osiągnąć planowanych celów – 8 lat temu planowano zmniejszenie do końca 2020 liczby zabitych na drogach o połowę, a ciężko rannych – o 40 proc. Niestety, analiza danych statystycznych oraz trendów za okres 2009-2019 wskazuje, że pomimo dużego postępu w zakresie zmniejszenia liczby ofiar najciężej poszkodowanych - 36% mniej ofiar śmiertelnych oraz 22% mniej ofiar ciężko rannych - poziom zagrożenia na polskich drogach jest wciąż bardzo wysoki.

Gdzie tkwi oszustwo w tym zdaniu, czy jak kto woli – unik mający zamaskować prawdziwe liczby? Otóż poprzedni plan mówił o redukcji o połowę zabitych od 2013 do 2020 r. – a nie od 2009! Tymczasem właśnie na przestrzeni lat 2009-13 postępy były bardzo wyraźne, liczba śmiertelnych ofiar wypadków w Polsce spadła 4572 do 3357. Policzmy uczciwie, biorąc za punkt wyjścia rok 2013: w takim układzie widać poprawę nie o 36, lecz o... nieco ponad 13 proc.! Spadek liczby ciężko rannych, gdy policzymy uczciwie, jest jeszcze niższy, ok. 9 proc.

Prawdą jest natomiast to, na co zwracają uwagę autorzy „Planu”, że rok 2020, (kompletnych statystyk jeszcze nie opublikowano, ale podstawowe liczby są znane) nie jest właściwym punktem odniesienia ze względu na zmniejszenie ruchu związane z epidemią koronawirusa. I prawdą jest, że tendencja, jeśli chodzi o „ciężkość” wypadków na polskich drogach i liczbę zabitych jest, biorąc pod uwagę lata 2018-2019... rosnąca!

Tak więc sukcesów, którymi można by się pochwalić nie ma, ale widać próby rozmycia porażki. W dalszej części „Planu” wielokrotnie przywoływany jest (dlaczego?) jako punkt odniesienia właśnie rok 2009.

Bezpieczniej na drogach? Receptą... drony!

Sposobem na eliminowanie najcięższych wypadkow drogowych ma być nie tylko audyt niebezpiecznych punktów na drogach (słusznie – ale to chyba trwa od lat, prawda?), lecz także „rozwijanie i wdrażanie nowoczesnych technologii wspomagających, np. bezzałogowych statków powietrznych czy elementów automatycznego systemu adaptacji prędkości jazdy /ISA/.”

Wytłumaczmy: „bezzałogowe statki powietrzne” to nic innego jak drony wyposażane w kamery – to narzędzie wykorzystywane obecnie przez licznych fotografów i filmowców. A jak to się ma do bezpieczeństwa ruchu drogowego? No cóż... dron nie wystawia mandatów, nie mierzy prędkości, można nim filmować różne niebezpieczne zdarzenia w ruchu drogowym, ale jeśli mają one prowadzić do identyfikacji i ukarania sprawców, to muszą odbywać się z bliskiej odległości. Dron jest w tym nieefektywny – angażuje pracę i czas policjantów znacznie bardziej niż np. radar, jego działanie prewencyjne jest absolutnie znikome, nieporównywalne do obecności radiowozu na ulicy czy przydrożnego patrolu policjantów mierzących prędkość, nieporównywalne do nowoczesnych urządzeń automatycznie rejestrujących liczne wykroczenia drogowe. Ceny nowoczesnych, profesjonalnych bezzałogowych statków powietrznych są wysokie (to nie są zabawki sprzedawane po kilka tys. zł!), podczas gdy „narodowy” system fotoradarowy nadaje się już do muzeum. Tę sprawę portal BRD24.pl charakteryzuje jako efekt skutecznego lobbingu i trudno się z tym nie zgodzić.

Dodajmy, że pilotażowo policja używa dronów już dziś, choć nie zawsze loty policyjnych statków bezzałogowych są widoczne w dedykowanych aplikacjach ułatwiających użytkownikom takich „zabawek” orientowanie się w przestrzeni.

Bezpieczniej na drogach? Pomoże obowiązkowe wyposażenie pojazdów?

Co zaś do systemów adaptacji prędkości jazdy (ISA) to zapewne chodzi o... obowiązkowe wyposażenie nowych samochodów, w których kierowca informowany jest o tym, że jedzie zbyt szybko. Intelligent Speed Assistant to funkcjonalność, która wskazuje kierowcy, że ten jedzie szybciej, niż pozwala na to lokalne ograniczenie prędkości. Tyle, że mowa o nowych samochodach, no i obowiązkowy montaż urządzeń poprawiających bezpieczeństwo w samochodach reguluje nie prawo krajowe, a unijne.

A na nowoczesne fotoradary brak

W „Narodowym Planie” na najbliższe 10 lat nie ma nic konkretnego o tym, czy rząd planuje inwestować w system fotoradarowy, a już zwłaszcza nie ma mowy o nowoczesnych urządzeniach automatycznie rejestrujących różne wykroczenia – inne niż tylko przejazdy na czerwonym świetle i prędkość.

To ciekawe, bo zapewne już wkrótce wejdą w życie przepisy określające minimalny odstęp pomiędzy pojazdami na autostradach. Policja nie ma ani jednego urządzenia, którym może wykrywać i rejestrować tego typu wykroczenia. Nie są one droższe niż typowe fotoradary, a mają, oczywiście, także funkcję pomiarów prędkości.

Bezpieczniej na drogach? Na tropie niejasnych interesów

Portal BRD24.pl zauważa też, że w aktualnej wersji „Narodowego Planu” umieszczono też inne elementy będące skutkiem lobbingu. To m.in. budowa wyspecjalizowanych ośrodków leczenia traumy powypadkowej – i wiadomo nawet, kto taki ośrodek pragnie zbudować.

Ciekawostką jest też pomysł „Wprowadzania nowoczesnych rozwiązań technicznych usprawniających proces kontroli stanu technicznego pojazdów”. O jakie nowoczesne rozwiązania techniczne może chodzić, skoro polskie stacje kontroli pojazdów należą do najlepiej wyposażonych na świecie? Co jeszcze można zbadać? Portal BRD24.pl pisze: Nie wiemy więc, o jaki sprzęt może chodzić. Wiadomo tylko, że jeden z podmiotów w Polsce od lat próbuje wdrożyć do SKP swoje urządzenie badawcze mierzące pewien aspekt sprawności pojazdów.

Dodajmy więc, że są tacy, którzy podejrzewają, że chodzi o lepszą kontrolę oświetlenia pojazdów.