Każde przedsiębiorstwo raz na sześć miesięcy, w terminie do końca miesiąca następującego po upływie każdego półrocza, musi rozliczyć się za korzystanie ze środowiska. Każdy z kolei, kto korzysta z samochodu, korzysta też ze środowiska, bo spaliny samochodowe zatruwają atmosferę, jak to określa ustawa, wprowadzają do niej gazy i pyły. Nieważne, kto jest właścicielem auta. Niezależnie od tego, czy samochód jest leasingowany, w wynajmie długoterminowym, czy też należy do pracownika, opłatę ekologiczną ponosi firma, która z niego korzysta.

Opłata wędruje na konto właściwego ze względu na miejsce rejestracji firmy urzędu marszałkowskiego. Jej wielkość za określony pojazd zależy od wysokości stawki, jaka dla niego obowiązuje, oraz liczby zatankowanych w okresie rozliczeniowym litrów paliwa. Wysokość stawek określa rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie opłat za korzystanie ze środowiska. Stawki co roku są aktualizowane i ogłaszane przez ministra środowiska w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej "Monitor Polski".

Niby-promocja ekologicznych aut

Więcej płaci się za spaliny aut starszych, zarejestrowanych po raz pierwszy przed 30 czerwca 1995 r., ale takie we flotach raczej nie jeżdżą. Wyższe koszty poniosą także firmy posiadające auta inne niż osobowe o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony (np. dostawcze). Właściciele samochodów ciężarowych i autobusów mogą za to liczyć na tym niższe stawki, im wyższe wymagania co do czystości spalin spełniają ich auta. Wymagania te określają normy Euro. Stawki jednak uwzględniają tylko normy Euro 1, 2 i 3, tymczasem po polskich drogach jeżdżą już auta spełniające normy Euro 4 a nawet 5. Dokumentem potwierdzającym normę dla określonego pojazdu jest wyciąg ze świadectwa homologacji lub odpowiadający mu dokument wystawiony przez producenta albo upoważnionego przedstawiciela. Nie ma natomiast znaczenia, kiedy samochód taki został wyprodukowany. Widać, że próbowano uzależnić wysokość stawek od czystości spalin poszczególnych pojazdów, ale wydaje się, że nie do końca się to udało. Samochody wyprodukowane w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych charakteryzują się przecież różnymi parametrami emisji szkodliwych substancji, mimo to wrzucono je wszystkie do jednego worka. Trudno też określić, na jakiej postawie wybrano taką właśnie datę podziału na auta bardziej i mniej ekologiczne, zwłaszcza że data mówi o pierwszej rejestracji a nie dacie produkcji. Nie sposób też znaleźć logicznego wytłumaczenia, dlaczego na auta dostawcze obowiązują wyższe stawki. Przecież często lekkie auta dostawcze mają swoje osobowe wersje i zarówno jedne, jak i drugie napędzane są tymi samymi silnikami. Niełatwo także znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego dla aut z silnikami Diesla zawsze opłata jest najniższa. Wiadomo przecież, że nie wszystkie silniki tego typu, a szczególnie te starej konstrukcji, należą do przyjaznych środowisku.

Pod niepełną kontrolą

Jeśli opłata naliczona za pół roku z tytułu wprowadzania gazów lub pyłów do powietrza, wprowadzania ścieków do wód lub do ziemi, prowadzenia poboru wód wynosi mniej niż 400 zł, nie trzeba jej odprowadzać. Nawet wówczas trzeba jednak złożyć rozliczenie w urzędzie marszałkowskim (na wykazie kwotę łączną zaokrągla się do pełnego złotego).

Za niewywiązanie się z obowiązku płacenia za środowisko oraz nieterminowe odprowadzenie opłat grozi grzywna. W sytuacji, kiedy wykaz budzi zastrzeżenia, marszałek województwa może w formie decyzji określić opłatę w wysokości stanowiącej różnicę między opłatą należną a wynikającą z wykazu. Jak potwierdzają osoby zarządzające samochodami w firmach, urzędy rzeczywiście skrupulatnie monitorują terminowe płacenie składek. Co ciekawe, kontroli podlegają przede wszystkim firmy, które przynajmniej raz uiściły opłatę i znajdują się już w spisie urzędu. Sytuacja przypomina więc trochę tę z opłatami abonamentu radiowo-telewizyjnego.

W przypadku firmy użytkującej 200 aut osobowych wynosi ona ok. 2 tys. zł za pół roku. W skali dużego przedsiębiorstwa nie jest to zatem szczególnie znacząca kwota, tym bardziej więc uchylanie się od jej płacenia wydaje się mało zasadne.

Prościej dzięki programom

Wyliczenia należnej opłaty mogą być dość żmudne, choć nietrudne. Trzeba ustalić, ile litrów paliwa zostało zużyte przez poszczególne rodzaje pojazdów oraz zastosować w wyliczeniach podane w tabeli stawki. Do wyliczeń litry trzeba przeliczyć na megagramy, czyli - mówiąc prościej - tony. Do przeliczenia litrów na tony trzeba znać gęstość paliwa. W rozporządzeniu nie brak jednak właściwych przeliczników.

Firmy korzystające z programów do zarządzania flotą często nie muszą wykonywać tych obliczeń samodzielnie. Wystarczy podać wyjściowe zmienne i program wygeneruje odpowiedni raport.

Opłaty za korzystanie ze środowiska w przypadku środków transportu ani nie są dużym kosztem dla przedsiębiorstwa, ani zyskiem dla urzędu. Wywiązanie się z obowiązku ich zapłaty nie nastręcza też szczególnych trudności. Parafrazując znane powiedzenie, dużo hałasu o niewiele.