Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Orlen jest gotowy na embargo na import rosyjskiej ropy, ale kierowcy drogo by za to zapłacili

Orlen jest gotowy na embargo na import rosyjskiej ropy, ale kierowcy drogo by za to zapłacili

"Jeśli EU wprowadzi embargo na rosyjską ropę, PKN Orlen się do niego dostosuje. Możemy to zrobić w każdej chwili, jesteśmy przygotowani" – powiedział prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Tego typu deklaracje pokazują jednak tylko część prawdy i niewiele kosztują – w każdym razie tak długo, jak unijne embargo na rosyjską ropę jest mało realne, a w każdym razie odroczone w czasie. Tymczasem ostatnie wydarzenia na terytorium Rosji takie jak pożar magazynów paliw w Briańsku pokazują, że problemy z dostawami ropy z Rosji mogą pojawić się naprawdę i to mimo braku unijnego embarga na rosyjską ropę: wystarczy atak wojskowy, wypadek, sabotaż. Co wtedy?

Rafineria PKN Orlen w Płocku
Rafineria PKN Orlen w PłockuŹródło: PKN Orlen
  • Po raz kolejny prezes PKN Orlen Daniel Obajtek przekonuje, iż Orlen jest już gotów na wprowadzenie unijnego embarga na import rosyjskiej ropy
  • Polskie rafinerie jako całość są jednak wciąż silnie uzależnione od ropy z Rosji
  • Ewentualne embargo spowodowałoby wzrost cen paliw, a nawet w dłuższej perspektywie ograniczenie jego dostępności
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

W płockiej rafinerii Orlenu – jeśli wierzyć oświadczeniom koncernu – dostosowano już instalacje do przerobu ropy innej niż rosyjska, a "stopień dywersyfikacji dostaw jest na poziomie 70 proc.". To dobra wiadomość, jednak sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana: płocka rafineria Orlenu nie jest jedyną rafinerią w Polsce, a stopień uzależnienia krajowego przemysłu rafineryjnego od rosyjskiej ropy jest o wiele większy niż tej jednej rafinerii, którą chwali się prezes PKN Orlen.

Pożar blisko rurociągu z ropą. Atak? Groźba? Przypadek?

Jakie jest dokładnie obecne uzależnienie Polski od importu rosyjskiej ropy, tego dowiemy się... z czasem. To nie są informacje, którymi przedstawiciele koncernów chętnie dzielą się w tych czasach. W 2020 roku rosyjska ropa miała ponad 70 proc. udziału w surowcu przerabianym przez polskie rafinerie, a teraz przecież, pomimo deklarowanego przestawiania się na ropę z innych kierunków (oczywiście nie całkowitego, Polska w pełni odbiera zakontraktowaną ropę z Rosji) wciąż nie jesteśmy nawet na poziomie "pół na pół".

Tymczasem płoną zbiorniki z rosyjskim paliwem (ropą?) w Briańsku – w kompleksie połączonym z rurociągiem "Przyjaźń", którym ropa transportowana jest m.in. do Polski. Tą drogą płynie ropa do Polski, Węgier, Chorwacji, z Polski do Niemiec i nie tylko.

Kto stoi za pożarem w Briańsku, nie do końca jest jasne: armia ukraińska nie przyznaje się, ale przecież nie można wykluczyć ataku i jest to jedna z szeroko komentowanych opcji; to może być wypadek, ale i sabotaż. Obecnie ropa płynie, ale pożar się nie skończył, a przecież ten "wypadek", będący jednym z dłuższej serii niefortunnych zdarzeń na terenie Rosji, nie musi być ostatnim. Co by się zatem stało, gdyby ropa z Rosji nagle przestała płynąć?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Polska niezależna od importu ropy z Rosji? Nieprędko!

Warto zacząć od tego, dlaczego polskie rafinerie (a precyzyjniej: rząd) mógłby wprowadzić sankcje na rosyjską ropę. Wiadomo: to wbrew umowom, zgodnie z umową Polska ma obowiązek odbioru zakontraktowanych minimalnych ilości surowców lub płacić, nawet ich nie odbierze, niemniej sankcje to nic innego jak wypowiedzenie wojny, tyle że ekonomicznej – bez armat i tylko na wybranym przez stronę atakującą odcinku. Sankcje wprowadza się wbrew zasadom obowiązującym w czasie pokoju, a więc można – tak jak można było wprowadzić zakaz importu LPG z Rosji, ale polski Sejm głosami partii rządzącej się jednak na to nie zdecydował. A zatem rosyjska ropa nie tylko jest tańsza niż ropa pochodząca z innych źródeł (ta oferowana w ramach transakcji poza kontraktem długoterminowym jest obecnie wyjątkowo wręcz tania), ale też tani jest jej transport, jest do tego infrastruktura, no i instalacje w polskich rafineriach (przyjmijmy, że najmniej dotyczy to płockiej rafinerii) są zoptymalizowane do przerobu specyficznej ropy z Rosji. Gwałtowne przestawienie się na ropę z innych kierunków to po prostu ogromne koszty!

A gdyby rosyjskiej ropy nagle zabrakło?

To już ćwiczyliśmy w połowie 2019 roku, gdy z powodu usterki po stronie rosyjskiej niemal nie działał ropociąg "Przyjaźń". Nic się nie stało! I teraz też nic by się nie stało – nie od razu. Kraje Unii Europejskiej utrzymują obowiązkowe rezerwy paliw na okres 90-100 dni. Krótkotrwałe zakłócenia w dostawach nie powinny na nikim zrobić wrażenia, chyba, że... chyba że perspektywą jest wydłużanie się przestojów, a w warunkach wojennych to realne. Wówczas gwałtowny zwrot w stronę ropy z kierunków innych niż Rosja oznacza gwałtowny wzrost kosztów i konieczność czasowego ograniczenia popytu. Ile by miał kosztować w takich warunkach litr paliwa na stacji, strach myśleć!

Z podobnych względów pomimo buńczucznych zapowiedzi nie zdecydowano się na wstrzymanie importu LPG z Rosji, choć LPG używane w Polsce głównie do zasilania samochodów jakże łatwo zastąpić... benzyną.

Co innego więc przestawiać się planowo i pomału z nadzieją, że nie będzie to konieczne, a co innego pod presją czasu.

Covid-19: polscy kierowcy zyskali nieoczekiwanego sprzymierzeńca!

Tymczasem pomimo pożarów w Rosji i eskalacji działań wojennych notowania ropy zachowują się nadspodziewanie spokojnie. Jedną z ważniejszych przyczyn jest... obudzenie się koronawirusa w Chinach i w realnej perspektywie lockdowny zakrojone na szeroką skalę. To oznacza zmniejszenie światowego popytu na ropę.

I dlatego pomimo wojny i wysokich marży polskich rafinerii litr ON na stacjach kosztuje "tylko" 7,20 zł za litr, a nie np. 8,90 zł za litr.

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków