Kryzys finansowy to nie jedyna przeszkoda, z jaką branża motoryzacyjna musiała się zmierzyć w 2008 roku.

Spadająca wielkość produkcji pociągnęła za sobą ogromne straty, walkę o marże i ograniczenie produkcji w zakładach motoryzacyjnych, które i tak odczuwają już presję nieuchronnie zbliżającego się terminu obowiązywania przepisów o ograniczeniu emisji CO2.

Rok 2008 rozpoczął się dla przemysłu motoryzacyjnego obiecująco: produkcja w Europie Zachodniej wzrosła w styczniu i lutym o około 2 % i 6 % w porównaniu z rokiem 2007. Przyszłość rysowała się optymistycznie ze względu na rosnące zainteresowanie „zielonymi” samochodami. Można było sądzić, że ożywiony popyt na rynkach rozwijających się i ustabilizowanie cen ropy naftowej w drugiej połowie roku przyniosą zwiększoną sprzedaż samochodów.

W obecnej sytuacji na rynku, obraz uległ radykalnej zmianie. W wyniku kryzysu finansowego kredytodawcy stracili odwagę udzielania kredytów, a nabywcy, z obawy przed obciążeniem hipotecznym, ograniczają wydatki. Jeśli minione sześć miesięcy jest jakąś wskazówką na przyszłość, to przemysł motoryzacyjny czekają poważne problemy.

Wielkość produkcji w branży motoryzacyjnej zaczęła gwałtownie spadać od marca 2008. W sierpniu br. Niemcy – europejski lider w sprzedaży na rynku motoryzacyjnym – odnotowały spadek o 10,4 %. W tym samym okresie sprzedaż we Francji obniżyła się o 7,1 %, we Włoszech spadła o 26,4 %, w Wielkiej Brytanii – o 18,6 %, a w Hiszpanii aż o 41,3 %.

Segment rynku motoryzacyjnego, który ucierpiał najmocniej, to wielkie, paliwożerne, sportowo-terenowe SUV-y.Ze względu na spadek zainteresowania SUV-ami, ograniczono wielkość produkcji i zmniejszono zatrudnienie.

Napięcie spowodowane tymi decyzjami spotęgowane jest faktem, że przemysł motoryzacyjny wyczerpał ostatnie szanse na skorzystanie z programu subwencji UE w wysokości 40 mld euro, z przeznaczeniem na utrzymanie produkcji i spełnienie wyznaczonych przez Unię wymagań odnośnie poziomu emisji. Przemysł nie może liczyć na odroczenie terminu przez ustawodawców, a czas wprowadzenia surowych przepisów o emisji CO2 jest bliski.

Najznaczniejsi europejscy producenci pojazdów, tacy jak Audi, BMW i Mercedes, muszą ciężko pracować nad weryfikacją swoich strategii rozwoju wyrobów i zespołów napędowych, tak aby do 2012 roku uzyskać wyniki emisji CO2 na poziomie 120 g / km.

Vigneshwaran Chandran, szef Zespołu Motoryzacji i Transportu Frost & Sullivan oraz Anil Valsan, Dyrektor ds. Badań, stwierdzają, że:

„Zadaniem priorytetowym będzie dla graczy rynkowych skrzętne wykorzystanie każdej szansy i przesunięcie inwestycji na obszary przyszłego wzrostu, jak np. zapotrzebowanie rynków rozwojowych na niedrogie samochody, rosnące zainteresowanie technologiami przyjaznymi dla środowiska i samochodami o obniżonej emisji CO2, z równoczesnym uwzględnieniem konieczności wyposażenia pojazdów w systemy podnoszące komfort i bezpieczeństwo jazdy.”

Chandran i Valsan są też zdania, że:

„Choć obecnie jedynym pomyślnym aspektem jest faktyczny wzrost sprzedaży utrzymujący się w grupie BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) i na innych rozwijających się rynkach, to przedłużająca się recesja zniweluje nawet te pozytywne wyniki. Oczywiste jest, że przez następne 12 – 18 miesięcy toczyć się będzie gra polegająca na "naturalnej selekcji"!"

Czy panowie mają rację? - pokaże czas...