To o 13 procent więcej niż rok wcześniej i najwyższa liczba od czasu początków kryzysu finansowego.

Gdyby nie masowa sprzedaż aut rok wyglądałby znacznie gorzej. W pierwszej połowie roku same tylko zakupy nowych pojazdów stanowiły średnio 30 procent całkowitego wzrostu gospodarczego, uważa Credit Suisse.

A to co może dziwić w tej gorączce zakupów to fakt, że rok 2012 zaznaczył się także jako wyjątkowy pod względem liczby wycofywanych samochodów. Jak podaje analityk Jim Gorzelany producenci samochodów musieli wycofać w zeszłym roku około 14,3 milionów pojazdów z powodu różnych usterek - począwszy od problemów z układem kierowniczym po system elektrycznego otwierania okien.

Ale to w żaden sposób nie wpłynęło na zmniejszenie sprzedaży. Jak wyjaśnia Gorzelany Toyota i Honda musiały w 2012 roku dokonać największej liczby napraw pojazdów - Toyota 5 milionów, a Honda blisko 3,4 miliony. Mimo to obie firmy zwiększyły w tym samym roku swój udział w rynku: sprzedaż Toyoty wzrosła o około 17,3 procent, natomiast Hondy o blisko 25 procent.

Wśród różnych działań podejmowanych przez producentów aut w 2012 roku, Toyota musiała dokonać napraw w około 2,5 milionach pojazdów w kilkunastu modelach z lat 2007 - 2009 z powodu usterki systemu elektrycznego otwierania okien, 778 tysięcy RAV4 i Lexus HS 250h z powodu problemów z zawieszeniem i 670 tysięcy modelu Prius z powodu wad układu kierowniczego. Naprawy Hondy to między innymi 807 tysięcy Hondy Pilot, Odyssey i Acura MDX z wadliwymi stacyjkami, 572 tysięcy Hondy Accord z wadliwym układem chłodzenia i 820 tysięcy modeli Civic i Pilot z potencjalnymi usterkami przednich świateł mijania.

Dla Toyoty i Hondy rok 2011 nie był dobry, ponieważ ucierpiały ich sieci dostaw z powodu trzęsienia ziemi w Japonii i tsunami w Południowo-Wschodniej Azji. Ale spodziewano się poprawy sytuacji. Jednak sprawa nie dotyczy wyłącznie tych dwóch firm. General Motors musiał wycofać 1,3 milion pojazdów, a Ford 1,1 milion. Niemal każda duża firma motoryzacyjna musiała w ubiegłym roku usunąć co najmniej jedną usterkę. Ale Amerykanie i tak masowo kupowali samochody.

Dlaczego? Jedna z teorii głosi, że konsumenci nie przejmowali się fabrycznymi usterkami, zwłaszcza w przypadku takich firm jak Toyota, która ma opinię niezawodnej. Bardzo ciekawe badania przeprowadzone w 2012 roku przez stanowy uniwersytet w Karolinie Północnej pokazały, że niesławne problemy Toyoty z 2009 roku - gwałtowne przyspieszanie aut - nie miały negatywnego wpływu na postrzeganie marki.

Inna możliwość jest taka, że konsumenci nie mogli już dłużej zwlekać z kupnem nowych aut. W styczniu ubiegłego roku przeciętny samochód na drodze miał średnio 10,8 lat. Większość ludzi odkładała kupno w czasie kryzysu, aż ich samochody i ciężarówki stały się zdezelowanymi wrakami. Analitycy motoryzacyjni nazywają to "odroczonym popytem", a w 2012 roku tama została zerwana. Wiadomo było, że Amerykanie zaczną prędzej czy później masowo kupować samochody, a seria usterek ich nie powstrzymała.

Jeśli rzeczywiście tak było, to jest dobra informacja na 2013 rok. Mimo wysokiego poziomu sprzedaży średni wiek samochodów na drogach wzrósł o jeszcze jeden rok i auta są teraz ponad 11-letnie. To jeden z powodów, dla których tak wielu analityków prognozuje, że branża motoryzacyjna nadal będzie odnotowywać wzrost w przyszłym roku i napędzać amerykańską gospodarkę. I w tej chwili małe są szanse, żeby cokolwiek - klif fiskalny czy lawina usterek - mogło zatrzymać ten proces.

Autor - Brad Plumer