- Jak stać się milionerem? Wystarczy kupić dobre starsze auto i poczekać 50 lat na wzrost wartości
- Pewien Walijczyk, John Williams właśnie tak zrobił, choć nie miał planów inwestycyjnych
- W latach 70. kupił samochód za 900 funtów, a dziś jest on warty ponad 1 mln funtów
- Mimo ogromnej wartości auta, właściciel nie planuje sprzedaży auta, które uważa za symbol swojej pasji i część życia.
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Kupowanie starych samochodów dla fanów motoryzacji często nie jest tylko szukaniem środka transportu, ale spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Tak też było w przypadku pewnego Walijczyka, który nie tylko spełnił swoje marzenie, będąc młodym chłopakiem, ale także dzięki temu zakupowi może dziś mówić, że jest milionerem. To jednak bardziej przypadek i ogromne szczęście niż przemyślana inwestycja. Jak więc do tego doszło?
Poznaj kontekst z AI
- Przeczytaj także: Polonez Caro z 1994 r. za jedyne 149 tys. 990 zł. To okazja, bo nowy kosztował miliony
Ile kosztował Aston Martin DB5 w latach 70.?
W latach 70. młody mechanik, dopiero rozpoczynający swoją karierę zawodową, zdecydował się na zakup siedmioletniego Astona Martina DB5. Wówczas samochód kosztował go równowartość dzisiejszych 72 tys. zł — kwoty, która nawet teraz jest niemała, ale wciąż osiągalna dla młodego mechanika. Jak mówił sam właściciel auta, DB5 było jego marzeniem, więc przez rok sumiennie odkładał pieniądze, by go kupić, a następnie pojechał pociągiem z Walii do Londynu i nabył wymarzony samochód. Później przez cztery lata używał go, jako swoje codzienne auto.
Po tym czasie, jak powiedział Williams "stało się życie". Mechanik otrzymał propozycję pracy na Bliskim Wschodzie, która wymagała od niego opuszczenia Wielkiej Brytanii i przystał na tę ofertę. Aston Martin był bardzo ceniony przez właściciela, dlatego nie zdecydował się na jego sprzedaż, ale pozostawił go na podjeździe, gdzie spędził aż 45 lat! Co więcej, przez lata, gdy auto nie było używane, bawiły się na nim dzieci sąsiadów, skacząc po nim, czy wieszając się na rurze wydechowej.
Jak nietrudno się domyślić, po latach postoju pod chmurką, stan auta był tragiczny — lakier odchodził z całej karoserii, a w zakamarkach pojawił się mech. Dodatkowo wnętrze było okropnie brudne i zapuszczone, z kolei aluminiowe nadwozie nieco się utleniło. Aston Martin pozostawał jednak w jednym kawałku, więc baza do odbudowy była dobra.
- Przeczytaj także: Legenda PRL ma się świetnie. Liczba zachowanych fiatów 126p zdumiewa. Niskie przebiegi mogą mieć drugie dno
Ile czasu zajmuje odnowienie samochodu?
Walijczyk zdecydował, że auta nie sprzeda, mimo złego stanu, a dzięki temu, że przez lata rozwinął swój serwis samochodowy, miał wyrobione kontakty w świecie motoryzacji. Udało mu się nawiązać współpracę z serwisem Aston Martin Works, specjalizującym się w odnawianiu starych aut i zniszczone DB5 trafiło tam, skąd wyjechało, jako nowe.
Proces odrestaurowania trwał trzy lata i wymagał aż 2500 godzin pracy, ale efekt jest świetny. Po patynie i obdartej tapicerce nie ma śladu, jest za to lśniący lakier i zupełnie nowe wnętrze. Nie ma niestety zbyt dużo informacji na temat procesu odnawiania auta. Wiadomo jedynie tyle, że podwozie i rama zostały poddane renowacji, natomiast panele zewnętrzne były formowane ręcznie, zatem również były wymieniane. Silnik na pewno również został poddany odnowieniu. Dziś samochód wygląda jak w dniu odbierania kluczyków przez pierwszego właściciela.
Czemu Aston Martin DB5 jest taki drogi?
Dziś Aston Martin DB5 Vantage Johna Williamsa jest wart ponad milion funtów (ok. 5 mln zł), co czyni go nie tylko jednym z najdroższych, ale i najbardziej pożądanych klasyków na świecie. Wartość tego modelu wynika z jego rzadkości — wyprodukowano jedynie 1022 egzemplarze DB5, z czego tylko 39 w wersji Vantage. To właśnie ten model stał się ikoną popkultury, zyskując sławę jako samochód Jamesa Bonda w filmie "Goldfinger".
Jaki silnik ma Aston Martin DB5 Vantage?
Pod maską tego motoryzacyjnego arcydzieła kryje się 4-litrowy sześciocylindrowy silnik o mocy 325 KM, który pozwala na osiągnięcie prędkości 100 km na godz. w zaledwie 6,5 s. Maksymalna prędkość wynosi imponujące 240 km na godz. — parametry, które do dziś są niezłe, a w czasach świetności samochodu były jednymi z najlepszych w autach drogowych.
Mimo astronomicznej wartości, John Williams nie zamierza rozstać się ze swoim ukochanym autem. Dla niego DB5 to nie tylko inwestycja, ale przede wszystkim część życia i symbol pasji, która przetrwała dekady.