Wszyscy mówią o samochodach elektrycznych, ale iMIEV - pierwszy model wielkoseryjny -zrodził się pod skrzydłami Mitsubishi. Siostrzane pojazdy pojawią się również pod markami Citroena i Peugeota. Nissan ma natomiast w ofercie pięciomiejscowe auto elektryczne o nazwie Leaf (liść). Ma to być światowy produkt japońskiego producenta, zaprojektowany przy uwzględnieniu specyfiki napędu elektrycznego. Nie ma na przykład miejsca na układ wydechowy, nie występuje też emisja spalin, bo auto jeździ „na baterie”. Sprytnie zaprojektowano reflektory, które utrzymują pęd powietrza z dala od lusterek. Światła wykorzystujące technologię LED zużywają zaledwie jedną dziesiątą energii zużywanej przez konwencjonalne żarówki.

Zasięg na akumulatorze litowo-jonowym wynosi 160 km, a „szybkie ładowanie” do 80 proc. pojemności zabiera trzydzieści minut (pełne – osiem godzin). 108-konny silnik elektryczny oferuje już w momencie ruszania z miejsca solidny moment obrotowy wynoszący 280 Nm i umożliwia rozwinięcie prędkości maksymalnej 140 km/h. Elektronika zapewnia także działanie klimatyzacji podczas postoju oraz zdalne sterowanie ładowaniem baterii. Najbliższe stacje ładowania pokazywane są na wyświetlaczu panelu wskaźników auta. Nissan rozpoczyna najpierw sprzedaż w krajach, które przewidują dotacje rządowe na tego typu zakup. Wśród nich są Portugalia, Irlandia, Holandia czy Anglia, gdzie nabywca Leaf-a zapłaci najmniej, czyli równowartość prawie 28 tys. euro (rządowa dotacja: 5 tys. funtów). Z czasem auto ma trafić także na pozostałe rynki.