Najczęściej stosowanym przez kierowców sposobem uniknięcia płacenia kary za wykroczenie zarejestrowane przez fotoradar jest nieodpowiadanie na korespondencję Inspekcji Transportu Drogowego lub straży miejskiej. Służby mają 180 dni na wystawienie mandatu lub rok od zrobienia zdjęcia na skierowanie sprawy do sądu. Jeżeli nie wyrobią się w tym czasie, a z racji na natłok pracy czasami tak właśnie się dzieje, kara za wykroczenie staje się niemożliwa do wyegzekwowania. Po roku czyn w zgodzie z zapisami prawa przedawnia się.

Sąd nie musi oznaczać przegranej!

Nawet jeżeli ITD lub straż miejska wyrobią się w ustawowym terminie i skierują wniosek do sądu, wcale nie jest przesądzone, że sprawę wygrają. Prawnicy dysponują całą listą kruczków prawnych, które są w stanie obalić wniosek służb porządkowych już na etapie proceduralnym!

Dla przykładu przepisy nie przewidują możliwości, w której wniosek do sądu o ukaranie kierowcy skieruje bezpośrednio ITD lub straż miejska. Ponieważ żadna z tych instytucji nie ma uprawnień oskarżyciela publicznego, powinny one poprosić o skierowanie sprawy do sądu policję. Powołanie się na tą okoliczność zazwyczaj sprawia, że sędzia umarza postępowanie.

Częstym powodem przegranej ITD i straży miejskiej w sądzie jest także samo zdjęcie. Jeżeli na fotce wykonanej fotoradarem widać więcej, niż jeden pojazd, a np. tablica rejestracyjna nie jest do końca czytelna, może ona zostać wykluczona jako dowód w sprawie! Prawnicy kierowcy z całą pewnością wykorzystają każde uchybienie do zakwestionowania zasadności przypisania wykroczenia ich klientowi i jeżeli właściwie umotywują swój wniosek, sąd może się do niego przychylić.

Nawet jeżeli kierowca przyzna się do winy, a służby wystawią mu mandat, to wcale nie oznacza, że do budżetu wpłyną jakiekolwiek pieniądze. W dużej liczbie przypadków ukarani migają się od zapłacenia kary i co ważne, często robią to bardzo skutecznie! Ocenia się, że rokrocznie nie udaje się wyegzekwować pieniędzy nawet z jednej trzeciej wystawionych mandatów. Co o tym decyduje? Zazwyczaj winne jest zapominalstwo urzędników, opieszałość komornika lub spryt kierowcy.

Auto na zagranicznej rejestracji? Mandatu nie będzie!

Niemalże stuprocentową pewność uniknięcia mandatu daje zagraniczna tablica rejestracyjna. Zazwyczaj zdjęcia takich pojazdów trafiają od razu do kosza. Czemu? Tryb wykroczeniowy w przypadku samochodów zarejestrowanych poza Polską jest długotrwały i żmudny. Dodatkowo nie ma żadnej pewności czy uda się namierzyć aktualnego właściciela, a później sprawcę, czy służby zmieszczą się w ustawowym terminie przedawnienia oraz czy w ogóle uda się skutecznie wyegzekwować karę. Wykasowanie zdjęcia powoduje, że funkcjonariusze pozbywają się problemu już na starcie.

Rozwiązaniem stosowanym przez bardziej sprytnych kierowców jest stworzenie czegoś na kształt łańcucha winnych. Właściciel pojazdu w odpowiedzi na pismo otrzymane z ITD wskazuje osobę, która w danym czasie dysponowała autem. Ta jednak stwierdza, że w momencie zarejestrowania wykroczenia prowadził ktoś inny.

Łańcuch składający się z kolejnych osób należy ciągnąć do momentu, w którym minie rok od zrobienia zdjęcia. Wtedy z uwagi na przedawnienie służby tracą możliwość wlepienia mandatu. Sposób ten kierowcy stosują wyłącznie w przypadku wykroczeń zarejestrowanych fotoradarami ITD. Czemu? Tylko ta służba nie udostępnia zdjęć!

Zdarza się także, że kierowcy poproszeni o wskazanie osoby prowadzącej auto w czasie popełnienia wykroczenia, wskazują fikcyjnego kuzyna obcokrajowca. W tym celu podają wymyślone imię i nazwisko oraz dane teleadresowe. Sprytni właściciele aut na ogół podają dane obywatela kraju nienależącego do Unii Europejskiej. Ma to o tyle duże znaczenie, że w przypadku państwa pozostających poza wspólnotą, służby nie są w stanie namierzyć kierowcy, skutecznie ukarać go za wykroczenie i dochodzić płatności mandatu. Wskazywanie fikcyjnego "kuzyna" obcokrajowca jest techniką ryzykowną. To w końcu oszustwo, które jeżeli zostanie udowodnione przez funkcjonariuszy, spowoduje poniesienie odpowiedzialności z tytułu kodeksu karnego.

Niewskazanie winnego - mandat, ale bez punktów

Rozwiązaniem najwygodniejszym dla kierowców, którzy nie mają ochoty lawirować między przepisami i chcą zakończyć sprawę związaną ze zdjęciem z fotoradaru jak najszybciej jest tzw. niewskazanie winnego. Jeżeli właściciel pojazdu nie pamięta kto w danym czasie użytkował auto lub nie chce zdradzić personaliów tej osoby ITD lub straży miejskiej, może wziąć mandat na siebie. W takim przypadku kwota kary prawdopodobnie wzrośnie o sto lub dwieście złotych, ale w zamian do jego konta nie zostaną dopisane punkty karne.

Walka między instytucjami kontrolującymi kierowców a kierowcami trwa w najlepsze. Służby wymyślają nowe sposoby rejestracji i karania wykroczeń, a użytkownicy dróg poszukują sposobów na uniknięcie mandatu. Jeżeli wymiganie się od odpowiedzialności polega na wykorzystaniu kruczków prawnych, działanie mieści się w granicach prawa. Gdy natomiast kierowca wykorzystuje łańcuch winnych czy podaje dane fikcyjnej osoby, musi się liczyć z możliwością wystąpienia odpowiedzialności karnej.